Legionovia - Pałac: Liczby swoje, a siatkarki swoje

Krzysztof Sędzicki 30 Kwietnia 2016, 23:42

/ WP SportoweFakty / Justyna Serafin

Różnie zaś było z poziomem sportowym, bo w pierwszych czterech setach zdecydowanie lepiej spisywał się zespół, który grał po lewej stronie od stanowiska głównego arbitra. W tym samym czasie ekipie po drugiej stronie siatki odcinało prąd. Dotyczy to zarówno gospodyń (w drugiej i czwartej odsłonie), jak i gości (w pierwszej i trzeciej partii).

Statystyki udowadniają, że mecz, choć wygrany został przez Pałacanki, równie dobrze mogły wygrać legionowianki, które wykazywały się wyższą skutecznością w przyjęciu zagrywki (46 procent pozytywnego odbioru), bloku (19:9), a także rzadziej myliły się w polu serwisowym (11 błędów wobec 16 przeciwniczek). Z kolei na korzyść bydgoszczanek przemawiały m.in. statystyki asów serwisowych (9:3)i wydajności w ofensywie.

Co zatem zadecydowało o wygranej podopiecznych Adama Grabowskiego? Należałoby zapytać nie "co", a "kto", bo szkoleniowiec Pałacu wpuścił na boisko w samej końcówce tie-breaka Weronikę Fojucik, która zachowała zimną krew w dwóch z trzech ostatnich piłek spotkania, być może najważniejszych dla jej klubu w całym sezonie.

Nagroda MVP zasłużenie powędrowała do Natalii Misiuny - zdobywczyni 20 oczek. Środkowa bydgoskiego zespołu skończyła w całym pojedynku 18 z 25 ataków, a w czwartym secie stanowiła główne źródło zdobywania punktów. Przyzwoicie, jak na przymusowe przestawienie na atak, wypadła również 19-letnia Jagoda Maternia, która mecz zakończyła z 41 procentami skuteczności i trzema asami serwisowymi.

W szeregach Legionovii najbardziej punktodajne były Malwina Smarzek (21 oczek, z czego aż 6 blokiem) oraz Katarzyna Połeć (16 punktów i również 6 bloków). W kluczowych momentach drużynie prowadzonej przez Roberta Strzałkowskiego brakowało jednak asekuracji bloku, a także zimnej krwi przy piłkach sytuacyjnych.