Kw. do IO: wymęczone zwycięstwo Polaków na otwarcie turnieju

W pierwszym meczu turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk olimpijskich Polacy walczyli z reprezentacją Kanady. Rywal zawiesił poprzeczkę bardzo wysoko i potrzebne było aż pięć setów, żeby wyłonić zwycięzcę.

Ola Piskorska
Ola Piskorska
Materiały prasowe / FIVB
Pierwszy mecz na turnieju jest zawsze trudny, niezależnie od rywala. A reprezentacji Polski ten rywal trafił się dość wymagający, bo zawsze solidna i fizycznie mocna reprezentacja Kanady pod wodzą świetnego szkoleniowca Glenna Hoaga.

Biało-Czerwoni od pierwszych sekund meczu grali spokojni i skoncentrowani. W pierwszym składzie wyszedł na boisko Mateusz Mika, o którego zdrowie i formę walczył sztab szkoleniowy już od kliku tygodni. I od razu pokazał, że jest z nim znacznie lepiej, był jednym z głównych punktujących polskiego zespołu w pierwszej połowie seta. Dynamika, świeżość i moc - to wszystko u niego było, tak samo jak u reszty polskich zawodników.

Choć Kanadyjczycy walczyli bardzo zawzięcie w tej pierwszej odsłonie, to kilka doskonałych kontr podopiecznych trenera Stephane'a Antigi pozwoliło im złapać przewagę, którą utrzymywali. Było bardzo dobre przyjęcie mocnych zagrywek Kanadyjczyków, co pozwoliło Grzegorzowi Łomaczowi grać ciekawą i kombinacyjną siatkówkę wszystkimi strefami. W końcówce seta gra podopiecznych trenera Glenna Hoaga rozsypała się już zupełnie i Polacy spokojnie dokończyli dzieła. As serwisowy Miki zakończył pierwszego seta turnieju.

ZOBACZ WIDEO Kwalifikacje do IO: Polska - Kanada 3:2 (najważniejsze piłki)Kwalifikacje do IO: Polska - Kanada 3:2 (najważniejsze piłki)

Druga odsłona zaczęła się od świetnej zagrywki TJ Sandersa, dzięki której jego drużyna otworzyła partię 5:0. To dodało skrzydeł Kanadyjczykom, a odebrało pewność siebie Polakom, którzy zaczęli popełniać coraz więcej błędów własnych. Przy 8:1 dla rywali na pierwszej przerwie technicznej można już było się spodziewać, że tego seta Polacy raczej nie wygrają. Zwłaszcza, że Kanadyjczycy z taką przewagą grali jak z nut i wychodziło im wszystko. W drugiej połowie Antiga wpuścił na boisko kilku rezerwowych, ale przeciwnik był zbyt doświadczony na wypuszczenie tego seta i doprowadził do remisu w meczu.

Na trzecią partię obie drużyny wyszły bardzo mocno zmobilizowane, ale w męskiej, twardej grze lepsza była ekipa z Ameryki Północnej. Mocniej zagrywali i robili tym sporą krzywdę polskiej ekipie, a do tego wszystkie trudne sytuacje czyścił im atakujący Gavin Schmitt. Polacy nie znajdowali na niego recepty. Przewaga Kanadyjczyków rosła, a Polacy sprawiali wrażenie coraz bardziej bezradnych. Jednak seria doskonałych bloków Biało-Czerwonych doprowadziła do remisu i poderwała ich do walki. Zwłaszcza udane zatrzymanie bardzo dotąd skutecznego Schmitta dodało im skrzydeł. W końcówce seta pokazali charakter i doświadczenie, zagrali bezbłędnie i nie dali już rywalowi żadnych szans, a pomogło im zamieszanie z decyzjami sędziów, którzy coraz bardziej byli pogubieni. Nerwowe decyzje trenera Hoaga też nie pomogły jego podopiecznym w tym kluczowym secie.

Kanadyjczycy jednak wciąż nie mieli zamiaru się poddać. Czwartego seta rozpoczęli znowu lepiej niż Polacy i dopiero dobre zagrywki Bartosza Kurka pomogły wyrównać stan odsłony. Gra szła punkt za punkt, obie strony sporo ryzykowały w polu serwisowym, bo po dobrym przyjęciu ataki były zwykle skuteczne. Rywale starali się obciążać zagrywką przede wszystkim Mikę, licząc na to, że nie starczy mu zdrowia. Po stronie Kanady ciężar zdobywania punktów wziął na siebie przyjmujący John Perrin, który wspomógł nieco mniej skutecznego Schmitta. W obliczu przewagi przeciwnika Antiga zdecydował się na podwójną zmianę i na boisku pojawili się Dawid Konarski i Fabian Drzyzga, niewiele to jednak zmieniło. Tym razem Kanadyjczycy nie powtórzyli błędu z trzeciego seta i nie wypuścili prowadzenia, a kropkę nad i postawił Perrin swoimi zagrywkami.

Decydująca partia rozpoczęła się od serii świetnych serwisów Mateusza Bieńka, który porzucił floata na rzecz swojej charakterystycznej bardzo mocnej i płaskiej zagrywki. Rozbił nią zupełnie drużynę Kanady, która bezradnie traciła punkt za punktem (7:1). W dalszej części tie-breaka swoje w polu serwisowym dokładali kolejni zawodnicy Biało-Czerwonych i spokojnie wygrali tę odsłonę, i cały mecz. Sprytną kiwką po bloku zakończył go Mika, bez którego byłoby znacznie trudniej o to zwycięstwo.

W niedzielę Polacy spotkają się z reprezentacją Francji, która w pierwszym meczu męczyła się z Chinami, ale ostatecznie wygrała 3:1.

Polska - Kanada 3:2 (25:18, 17:25, 25:21, 18:25, 15:9)

Polska: Kurek (21), Kłos (5), Łomacz, Kubiak (12), Mika (18), Bieniek (12), Zatorski (libero) oraz Konarski (4), Drzyzga (1), Buszek.

Kanada: Sanders (2), Perrin (18), Hoag (10), Duff (5), Schmitt (17), Vigrass (1), Lewis (libero) oraz Bann (libero), Vandoorn (11), Verhoeff, Van Lankvelt, Marshall.

ZOBACZ WIDEO Karol Kłos: Ciężko nadążyć za Kanadyjczykami
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×