Francesca Piccinini kończy z kadrą!

Tej decyzji legendarnej już włoskiej przyjmującej nie spodziewał się nikt. Nowa zawodniczka klubu z Novary zdecydowała o rozstaniu z kadrą Azzurre na skutek ostatnich decyzji Marco Bonitty.

Michał Kaczmarczyk
Michał Kaczmarczyk

- Wciąż pamiętam mój debiut w kadrze, to było 21 lat temu. Miałam tylko 16 lat i tak naprawdę pamiętam jedynie emocje, jakie mi wtedy towarzyszyły. Od tamtej chwili zdołałam przeżyć cudowną przygodę z trzema generacjami zawodniczek, które jak ja dawały z siebie wszystko dla narodowych barwach. Chciałabym im wszystkim podziękować za wszystkie radosne i trudne chwile, jakie było mi dane z nimi dzielić - tak Francesca Piccinini zaczęła swoją wiadomość skierowaną do fanów w serwisie Instagram. Co zatem sprawiło, że najlepsza zawodniczka tegorocznych finałów Ligi Mistrzyń już nie zagra dla swojej drużyny narodowej?

- Ostatni turniej kwalifikacyjny w Japonii uświadomił mi, że chociaż szanuję decyzje podjęte przez selekcjonera, nie mogę się z nimi zgodzić; nie odpowiadają moim oczekiwaniom i temu, co obecnie sobą prezentuję. Zebrałam się w sobie, by podjąć trudną decyzję o zakończeniu tej wspaniałej przygody. Pozostanę na zawsze pierwszym kibicem mojej reprezentacji. Ten, kto choć raz grał w kadrze narodowej wie, że ten specyficzny dreszczyk emocji związany z jej występami nigdy nie zanika - wytłumaczyła "Picci". Wybitna przyjmująca i ikona włoskiej siatkówki kobiet co prawda została powołana na olimpijskie eliminacje w Tokio (reprezentacja Włoch kobiet zajęła w nich pierwsze miejsce i pewnie zakwalifikowała się do turnieju w Rio de Janeiro), ale 37-latka pełniła głównie rolę rezerwowej. Do tego Marco Bonitta nie zdecydował się na powołanie swojej gwiazdy do kadry na tegoroczną edycję World Grand Prix.

Piccinini zanotowała ponad 500 występów dla drużyny Azzurre i była przez wszystkie lata swojej kariery w reprezentacji jej kluczową postacią. Włoszka mogła cieszyć się z mistrzostwa świata (2002) oraz Europy (2009), Pucharu Świata (2007) i Pucharu Wielkich Mistrzyń (2009), a także pięciu medali World Grand Prix i trzech krążków mistrzostw Starego Kontynentu. W tym roku weteranka parkietów poprowadziła Pomi Casalmaggiore do niespodziewanego triumfu w Lidze Mistrzyń.

ZOBACZ WIDEO Karol Kłos: Ciężko nadążyć za Kanadyjczykami
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×