Liga Światowa 2016: polski grunt naznaczony eksperymentami (komentarz)

Za nami już dwa tygodnie zmagań w pierwszej dywizji Ligi Światowej 2016. Podczas turnieju grupy D1 w Łodzi (24-26 czerwca), trenerzy testowali dużo potencjalnych rozwiązań. Czasami przy porażająco niskiej frekwencji.

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
PAP / Piotr Polak

24 czerwca (piątek), godzina 17:00, Atlas Arena. Obiekt świeci pustkami. Na trybunach widać pojedynczych kibiców, porozrzucanych po różnych sektorach hali. Tymczasem na boisku pojawiają się Francja i Rosja - reprezentacje ze ścisłej światowej czołówki.


Niską frekwencję można jednak było zrzucić na niekorzystną porę rozgrywania meczu. Z każdą kolejną minutą do wnętrza obiektu wchodziły kolejne osoby, lecz raczej pojedynczo, aniżeli w dużych grupach. O godz. 20:10, kiedy Polska rozpoczynała potyczkę z Argentyną, ponad 60 procent krzesełek w łódzkiej hali wciąż było wolnych.

Tak znikomą popularnością od dawna nie cieszył się w naszym kraju żaden pojedynek z udziałem męskiej reprezentacji. Według oficjalnych danych, oglądało go zaledwie 4000 osób (przy pojemności oscylującej w okolicach 12000 miejsc - przyp. red.). Ci, którzy zdecydowali się to zrobić, nie mogli jednak narzekać na poziom emocji zaserwowany przez obie ekipy.

ZOBACZ WIDEO Euro 2016. Mirosław Trzeciak: Sami Hiszpanie nie wierzyli w ten zespół (źródło: TVP)
Tak wyglądała część Atlas Areny podczas piątkowego meczu Polska - Argentyna Tak wyglądała część Atlas Areny podczas piątkowego meczu Polska - Argentyna
Sobotnie spotkanie Polska - Rosja przyciągnęło już na trybuny 9800 osób Sobotnie spotkanie Polska - Rosja przyciągnęło już na trybuny 9800 osób
Aż trzy z czterech setów kończyły się walką na przewagi. W trzecim (36:38 dla Argentyny), Polacy wyrównali swój rekord, jeżeli chodzi o najdłuższą partię pod względem liczby zdobytych punktów. Nasi kadrowicze wygrali spotkanie 3:1, ale w kolejnych dniach turnieju okazało się, że dobra dyspozycja Argentyńczyków nie była dziełem przypadku.

Julio Velasco po raz kolejny udowodnił, jak wielkim jest trenerem. Z drużyny mającej w składzie na Ligę Światową jedynie dwie gwiazdy - rozgrywającego Luciano De Cecco i środkowego Sebastiana Sole, pozbawionej jednocześnie Facundo Conte, stworzył kolektyw zdolny od pokonania Francuzów (3:2) i Rosjan (3:0).

Jednym z motorów napędowych argentyńskiej reprezentacji był przyjmujący Cristian Poglajen, który w przeszłości nie pozostawił po sobie wielkiego wrażenia w PlusLidze (w sezonie 2013/2014 był zawodnikiem Effectora Kielce - przyp. red.). Największą jej bronią była natomiast wszechstronność, objawiająca się przede wszystkim bardzo dużym udziałem środkowych w grze ofensywnej. Duet Sole - Pablo Crer zdobył w ciągu trzech dni aż 77 punktów! W odróżnieniu do pozostałych drużyn, Argentyńczycy nie testowali jednak wielu roszad personalnych.

Stephane Antiga próbował kilku rozwiązań na pozycjach przyjmującego i środkowego. Co godne odnotowania, szkoleniowiec Polaków w każdym ze starć wystawiał od początku Bartosza Bednorza i Piotra Nowakowskiego. O ile ten drugi wciąż jest w fazie odzyskiwania meczowego rytmu po straconym sezonie ligowym, o tyle ciągła obecność urodzonego w 1994 roku przyjmującego dała sporo powodów do rozważań. Gołym okiem można było zauważyć, że miał on u Francuza znacznie większy kredyt zaufania niż Artur Szalpuk, jego bezpośredni konkurent do walki o miejsce w składzie na igrzyska olimpijskie.

Mecz grupy D1 Frekwencja (za FIVB)
Rosja - Francja (0:3) 1200
Polska - Argentyna (3:1) 4000
Francja - Argentyna (2:3) 4000
Polska - Rosja (1:3) 9800
Argentyna - Rosja (3:0) 2480
Polska - Francja (0:3) 7000

Dużą liczbę graczy posłał do boju także Laurent Tillie, trener reprezentacji Francji. Polskich kibiców szczególnie ciekawiła postawa Thibaulta Rossarda, który rozegrał całe spotkanie przeciwko naszej kadrze. W sezonie 2016/2017 będzie występować w barwach Asseco Resovii Rzeszów na pozycji przyjmującego. W kadrze natomiast gra jako atakujący. I pokazał, że nie ma problemów z odnalezieniem się w roli głównej armaty. W konfrontacji z Polakami uzyskał 21 punktów, przy 57-procentowej skuteczności w ataku (20/35). Parę razy solidnie postraszył też zagrywką, tym samym udowadniając, dlaczego jest uznawany za największy siatkarski talent we Francji.

W rosyjskiej kadrze pierwszą szansę na pokazanie swoich możliwości otrzymał z kolei Lukas Divis. Oczekiwał na nią dwa lata. Władimir Alekno dał mu możliwość wyjścia w "szóstce" przeciwko Francji oraz Argentynie. Ale siatkarz ani razu nie przekonał go do siebie. W obu spotkaniach szybko schodził do kwadratu. Pierwszy sprawdzian oblał. A czasu na poprawę przed ogłoszeniem kadry na igrzyska olimpijskie nie zostało wiele.

Z trzydniowej rywalizacji w Atlas Arenie nie należy jednak wyciągać daleko idących wniosków. Reprezentacje występujące w Łodzi znajdują się na innych etapach przygotowań, co skutkuje różną i nierówną postawą. Liga Światowa w roku olimpijskim stanowi bowiem dla większości czołowych drużyn wyłącznie dobrą drogę do wypracowania odpowiedniej formy na docelową imprezę sezonu.

Wiktor Gumiński

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×