LŚ 2016: Kto przyjedzie do Krakowa na turniej finałowy? Na razie dwie drużyny mogą kupować bilety

Już za niespełna dwa tygodnie w pięknej Tauron Arenie o medale Ligi Światowej walczyć będzie sześć zespołów z pierwszej dywizji. Jednym z nich na pewno będzie Polska, a kto oprócz niej?

Ola Piskorska
Ola Piskorska
Materiały prasowe / FIVB

Wbrew temu, co twierdzą komentatorzy w znanej sportowej telewizji, tylko dwie reprezentacje mają na razie pewny awans do krakowskich finałów. Serbii dał go punkt ugrany w Teheranie w pierwszym meczu, a Brazylii zwycięstwo nad Polską bez straty seta. Przy określonym rozkładzie zwycięstw na koniec fazy grupowej może być kilka drużyn z sześcioma wygranymi na koncie i jedna z nich zajmie szóste, nie dające awansu do turnieju finałowego, miejsce. Będzie to ta z najmniejszą liczbą punktów, bowiem to jest drugie w kolejności kryterium.

Zagrożeniem dla faworytów jest Rosja, która gra w najsłabiej obsadzonym turnieju w Dallas i ma spore szanse na wygranie wszystkich pojedynków. Każda porażka Rosji wywołałaby wielki oddech ulgi w Nantes i w Teheranie, ale trudno się spodziewać, że Sborna, nawet w ciężkim treningu, przegra z ekipami, które zamykają tabelę 1. dywizji Ligi Światowej.

To oznacza, że liczba zwycięstw dająca pewny awans wynosi siedem, jeżeli ktoś nie chce ryzykować liczenia punktów czy ratio setowego. Siedmiu wiktorii nie odniósł na razie nikt, bo najmocniejsi Serbowie i Brazylijczycy przegrali po jednym meczu.

Serbowie rozpoczęli zmagania w Lidze Światowej od sześciu wygranych i polegli dopiero w siódmym spotkaniu, w Teheranie z gospodarzami. A i tak zdobyli w nim punkt, co pozwoliło im utrzymać pozycję lidera tabeli 1 dywizji i dało awans. Po drodze podopieczni trenera Nikoli Grbica pokonali Rosję, Polskę i Brazylię. Ten ostatni triumf, odniesiony przed własną publicznością w Belgradzie, dostarczył im ogromnie dużo satysfakcji. Jednak nie można zapominać, że Serbowie są jedną z największych ofiar niesprawiedliwego systemu kwalifikacji do tegorocznych igrzysk olimpijskich i do Rio nie pojadą. To powoduje, że mają inny system przygotowań, a Liga Światowa jest ich najważniejszą imprezą w tym sezonie.

ZOBACZ WIDEO Kwiatkowski: piłkarze czują więcej smutku niż radości (źródło TVP)

Również sześć wiktorii na siedem meczów mają na koncie Brazylijczycy, którzy w pierwszym spotkaniu ostatniego weekendu dość łatwo pokonali Biało-Czerwonych w trzech setach. Mają o punkt mniej niż Serbowie i również pewny awans na krakowskie finały z powodu bardzo dobrego ratio setowego. Sami szczerze przyznają, że Liga Światowa w tym roku jest dla nich tylko sprawdzianem i drogą do pełnego zgrania drużyny. Cztery lata temu również się zakwalifikowali do turnieju finałowego w Sofii, ale grali słabo i nie dotarli nawet do półfinału. Natomiast na igrzyska do Londynu przyjechali fenomenalnie przygotowani i niewiele zabrakło im do złotego medalu.

Trzecią ekipą z sześcioma wygranymi w dorobku jest USA, które ostatni turniej fazy grupowej rozgrywa u siebie, w Dallas i ma zdecydowanie najsłabszych rywali. Australia i Bułgaria zajmują dwa ostatnie miejsca w tabeli i nie wygrały jeszcze ani jednego meczu w tegorocznej Lidze Światowej, Rosja również nie zachwyca, widać po nich ciągle trwający bardzo ciężki trening. Amerykanie na otwarcie ostatniego weekendu pokonali Bułgarię i to pozwoliło im się zbliżyć do awansu do krakowskich finałów. Potrzebują jeszcze jednego zwycięstwa, aby mieć pewność, że przyjadą w lipcu do Polski.

Na czwartym miejscu tabeli są Francuzi, którzy w pierwszym meczu turnieju w Nantes pokonali Belgię i dołożyli piąte zwycięstwo do swojego konta. Jednak nadal nie mogą być pewni, że przyjadą do stolicy Małopolski. Grają jeszcze z dwoma trudnymi rywalami - Polską i Brazylią i gdyby przegrali oba spotkania, to trzy ekipy mogą ich jeszcze przeskoczyć i wtedy spadną na szóste miejsce. Jedno zwycięstwo wystarczy im do awansu, bo mają bardzo wysoki wynik punktowy dzięki przegrywaniu dopiero w tie breakach.

To samo tyczy się reprezentacji Włoch, która również, po pokonaniu Argentyny w pierwszym spotkaniu teherańskiego turnieju, ma na koncie pięć zwycięstw. Ma jednak o dwa punkty mniej niż obrońcy tytułu, co stawia Włochów w najgorszej sytuacji z goniącą Rosją tuż za plecami. Nadal mają szanse na awans do turnieju finałowego, ale muszą wygrać oba spotkania w teherańskim turnieju albo jedno i liczyć na korzystny rozkład punktów lub porażkę Rosjan. A grają jeszcze przeciwko świetnie dysponowanej Serbii i Iranowi, który na własnej ziemi jest wyjątkowo groźny, więc nie będzie to łatwe.

Na szóstej pozycji, o włos od awansu, są obecnie Rosjanie, którzy wygrali pierwszy mecz w Dallas pokonując Australię i mają na koncie cztery zwycięstwa. Czekają ich jeszcze dwa spotkania: ze słabiutką Bułgarią oraz w niedzielę z prawdopodobnie mającymi już awans Amerykanami, więc mogą zakończyć fazę grupową z sześcioma wiktoriami w dorobku i przy dobrym układzie punktów w ostatniej chwili załapać się na samolot do Krakowa, wyrzucając z niego jakichś faworytów.

Reszta ekip jest już bez szans, oczywiście poza podopiecznymi trenera Stephane Antigi, którzy mają komfortową sytuację jako gospodarze finałowej imprezy.

Ola Piskorska

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×