Paweł Borszcz: Kto nie jest gotowy umrzeć w imię marzeń olimpijskich, musi odejść

- Sędziowanie w meczu z Brazylią było obrzydliwe, arbitrzy byli uprzedzeni i stronniczy. Ale nie uważam, że to było przyczyną porażki drużyny rosyjskiej - powiedział w wywiadzie dla championat.com Paweł Borszcz.

Dorota Mleczak
Dorota Mleczak
Materiały prasowe / FIVB

Według Borszcza najlepszym rozwiązaniem dla kadry Sbornej będzie całkowita rewolucja w reprezentacji, bowiem tylko dzięki temu w drużynie będą grać najbardziej oddani zawodnicy.

- Widzę tylko jeden model scenariusza - zmienić wszystko. Gracze, którzy nie mogą powiedzieć, że są gotowi umrzeć w imię marzeń olimpijskich, muszą odejść. Nawet jeśli są oni lepsi od tych, którzy potrafią się zdeklarować. W tej sytuacji gdy chcesz zmienić wszystko, to czego potrzebujesz to przyciągnięcie nowych ludzi, którzy nie będą dyskutować z trenerem i mówić, że wiedzą lepiej niż on. Moim zdaniem musimy stworzyć nową drużynę z perspektywą na cztery lata, a nie na sukcesy w każdym turnieju. Pozwolić im na popełnianie błędów i postawić wszystko na igrzyska w Tokio - skomentował rosyjski selekcjoner.

Jak przyznał Rosjanin był on pewien, że złoty medal na igrzyskach w Rio zdobędą podopieczni Gianlorenzo Blenginiego.

- Myślałem, że cały turniej wygrają Włosi. Nie przez przypadek, nie dzięki swojej klasie czy możliwościach zawodników, ale dzięki zadziorności. Wystarczyło im jej tylko do półfinału z Amerykanami. Iwan Zajcew to oczywiście najlepszy zawodnik tych igrzysk, on sam przeciągnął włoski zespół do finału igrzysk. Pokonał drużyny, które były pod wieloma względami lepsze od włoskiej. To jest prawdziwy wyczyn sportowy. Ale w finale, mimo że grany był pod hasłem "życia lub śmierci" sam Iwan Zajcew nie wystarczy. Aby wygrać igrzyska trzeba mieć zrównoważony zespół. Nawiasem mówiąc, Brazylijczyków nie nazwałbym taką drużyną, oni mieli szczęście w fazie play-off, bo trafiali na przeciwników, którzy nie byli w najlepszej formie - powiedział.

ZOBACZ WIDEO Vadis Odjidja-Ofoe: nieważne na kogo trafimy w Lidze Mistrzów, trzeba gonić w Ekstraklasie (źródło TVP)

Zdaniem rosyjskiego trenera rozgrywający reprezentacji Włoch Simone Giannelli w przyszłości może być najlepszym siatkarzem na swojej pozycji, który będzie grać lepiej niż legendarny Lloy Ball.

- Nie widzę w nim geniusza, ale rozgrywającego, który ma 35 lat. Dla 20-letniego gracza jest to coś znakomitego. Biorąc pod uwagę jego wiek można powiedzieć, że jest już blisko Lloya Balla, po kilku latach go prześcignie. On jest bardzo arogancki i pewny siebie. Tak często się zdarza gdy dziecko jest stale wśród osób starszych. Z pewnością był jednym z najmłodszych, który grał w siatkówkę w szkole. Podczas gdy znalazł się w składzie reprezentacji Włoch obok znanych, znacznie starszych od siebie zawodników nie tylko nic nie tracił, ale także siatkarze za nim podążali. Ta cecha pozwala na to, że nawet jeśli popełnia błędy, to szybko będzie zapominać o porażkach, żeby potem zrobić niesamowitą akcję. Jako rozgrywający nie jest dla mnie numerem jeden. Pierwszeństwo ma Micah Christenson i Bruno, a Giannelli jest od razu za nimi, na pewno ich dogoni – ocenił.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×