"Sorry, tato...". Natalia Murek zaczyna pracę na swoje nazwisko

17-letnia córka słynnego siatkarza i reprezentanta Polski dopiero stawia pierwsze kroki w poważnej siatkówce, ale już teraz wykazuje się pewnością siebie i dojrzałym spojrzeniem na swoje postępy.

Michał Kaczmarczyk
Michał Kaczmarczyk
Materiały prasowe / CEV

WP SportoweFakty: Znalezienie się w szerokim składzie na kwalifikacje do mistrzostw Europy było dla ciebie zaskoczeniem?

Natalia Murek: Już wcześniej dochodziły do mnie sygnały, że mogę dostać kolejne powołanie, ale i tak byłam tym zupełnie zaskoczona i jest to dla mnie olbrzymie wyróżnienie. Przede wszystkim jestem tu po to, żeby się uczyć, jestem w końcu na tyle młoda, że nauka to mój główny obowiązek. Miło znaleźć się w takim towarzystwie takich osób jak Asia Wołosz, Agata Sawicka czy Agata Witkowska i zbieranie przy nich doświadczenia to czysta przyjemność. I mam nadzieję, że dzięki temu, co nabędę tutaj, dołożę więcej od siebie w swoich kategoriach wiekowych.

Bardzo się denerwowałaś na pierwszych treningach seniorskiej reprezentacji?

- Jeśli miałabym porównać, to bardziej stresowałam się na kadrze do lat 22… Tam była konkretna trema, a tutaj podeszłam raczej na luzie. Znałam już dziewczyny, trenerów, wiedziałam, z czym mam do czynienia. Łatwiej było wejść w kolejne zgrupowanie. A co cię wtedy tak paraliżowało w zespole U-22?

- Sama świadomość, że to jest kadra typowo młodzieżowa, a i tak jestem w niej najmłodsza. One już trenowały trzy miesiące, a tu przyszła taka Murek na ostatnie półtora tygodnia… Wszystko się wtedy odbywało w biegu. Co nie znaczy, że gorzej przez to pracowałam. Nie widzę innej opcji, jak iść na trening i dawać z siebie wszystko.

Z racji wieku obchodzą się z tobą nieco łagodniej?

- Nie ma żadnej taryfy ulgowej! Jesteśmy traktowane tak samo niezależnie od wieku. Póki co nie zdarzyło mi się usłyszeć jakichś mocniejszych uwag pod swoim adresem... i mam nadzieję, że tak pozostanie, ale trzeba być na wszystko przygotowanym.

ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski: Będziemy faworytami, ale... (źródło TVP)
Z kim dogadujesz się najlepiej na zgrupowaniu?

- Na pewno z moją współlokatorką, Moniką Bociek. Ona też jest tutaj jedną z młodszych, a poza tym mamy do czynienia z tym samym problemem, czyli presją nazwiska, także doświadczenia mamy podobne i nimi się wymieniamy. A największe wsparcie na treningach? Agata Sawicka, bez wątpienia. Zawsze moim autorytetem był tata, ale przyjechałam tutaj i stwierdziłam: sorry, tato, twoje czasy minęły, teraz Sawicka... Ale to oczywiście tak półżartem. Zdecydowanie od Agaty czerpię teraz najwięcej, choć gra na innej pozycji.

A jak ocenisz współpracę z Jackiem Nawrockim?

- Bardzo przyjemnie. Dobrze jest poznać trenera z takim doświadczeniem, który czerpał dużo od najlepszych szkoleniowców z zagranicy i ma duże pojęcie o technice. Zwraca uwagę na bardzo drobne niuanse i daje nam przydatne wskazówki. Mam nadzieję, że praca z nim nie skończy się dla mnie na tym jednym obozie.

Wiadomo, że trener Nawrocki ma warsztat, a czy ma rękę do kobiet?

- W sumie ciężko jest powiedzieć, czy ktokolwiek na świecie ma rękę do kobiet, a co dopiero w sporcie… Moje zdanie jest takie, że trzeba nas traktować w pracy nie jak kobiety, tylko właśnie jak facetów. W dobrej grze kluczowa jest energia, zadziorność i jak największe zaangażowanie, a kobietom czasami tego brakuje. Trener Nawrocki chce z nas wykrzesać sportową agresję i uważam, że to jest dobry kierunek. Robił to z kadrą kadetów, robił w Skrze Bełchatów i chce to powtórzyć u nas.

Wracając pamięcią do wydarzeń sprzed tygodni: siedzą ci jeszcze w głowie nieudane eliminacje do ME juniorek?

- Tak, w końcu niedawno zaczęły się mistrzostwa Europy juniorek i w sumie niedawno dotarło do mnie, że tam powinnyśmy być, a zabrakło niewiele. To się rozpamiętuje i taka zadra w sercu na pewno zostanie na dłuższy czas.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×