Ola Piskorska: W polskiej siatkówce nieustający "Dzień Świstaka". Czy to się da zmienić?

PZPS podjął decyzję o nieprzedłużaniu kontraktu z trenerem reprezentacji Stephanem Antigą i będzie szukał następcy. W tym wieku przerabiamy to już czwarty raz.

Ola Piskorska
Ola Piskorska
PAP / PAP/Adam Warżawa

W kultowym filmie "Dzień Świstaka" główny bohater musi w kółko przeżywać ten sam dzień, niezależnie od swych poczynań. Dopiero kiedy wyciągnie odpowiednie wnioski i zmieni swoje postępowanie, to wreszcie pójdzie dalej w swoim życiu. Polska siatkówka przeżywa to samo, bowiem niezależnie od osoby, wieku i doświadczenia szkoleniowca polskiej reprezentacji, jego przygoda z Biało-Czerwonymi wygląda tak samo. I tak samo się kończy. I chyba nikt wciąż tych właściwych wniosków nie wyciągnął.

Stephane Antiga odchodzi, bo przegrał ostatnie imprezy, zwłaszcza na igrzyskach zawiódł liczne nadzieje. Zarzuca mu się niewłaściwe przygotowanie zawodników oraz uporczywe i czasem bezzasadne trzymanie się tych samych nazwisk oraz generalną niechęć do zmian. Nieoficjalnie mówi się o znacznie gorszej atmosferze w reprezentacji i braku porozumienia między sztabem a siatkarzami. Wszystkie te głosy słyszeliśmy już nieraz. Dokładnie już trzy razy.

Prawie identyczne zarzuty dotyczyły Raula Lozano i też spowodowały nieprzedłużenie kontraktu z Argentyńczykiem. Parę lat później dokładnie to samo mówiono o Danielu Castellanim, z którym kontrakt został zerwany po bardzo nieudanych MŚ 2010. I trzy lata temu jotka w jotkę to samo czytaliśmy i słyszeliśmy na temat Andrei Anastasiego po mistrzostwach Europy 2013.

Każdy z tych szkoleniowców zaczynał swoją pracę z reprezentacją Polski od sukcesu, zwykle bardzo efektownego i historycznego, a potem był powolny zjazd. Może nieco inaczej to przebiegło u Anastasiego, który do medali ME i LŚ dołożył historyczne zwycięstwo w Lidze Światowej dopiero pod koniec swojej przygody z Biało-Czerwonymi, ale zakończył i tak dwiema klęskami.

ZOBACZ WIDEO Mógł być najlepszy, ale... Portugalczycy wspominają Andrzeja Juskowiaka

I przy każdym zwolnieniu trenera słyszymy to samo: "wypaliło się". Anonimowe doniesienia z obozu zawodników, którzy - poza nielicznymi i niechlubnymi wyjątkami - się nie wypowiadają publicznie, potwierdzają, że atmosfera jest zła i przygotowania były nie takie jak trzeba. Tak jakby prowadzenie Biało-Czerwonych było jak zapałka, najpierw płonie doskonale, ogniska można nią rozpalać, a potem płomyczek coraz mniejszy i w końcu gaśnie.

Notabene przykre jest nie tylko to, że trenerzy odchodzą po klęskach i w atmosferze anonimowej nagonki, ale także to, że nie są żegnani z szacunkiem, na jaki zasługują za swoje sukcesy. Mamy coraz więcej wspaniałych medali i pucharów na dowód historycznych osiągnięć polskiej siatkówki, ale współautorzy tych sukcesów na koniec muszą przeżywać wielotygodniowe nagonki i czytać w mediach liczne zarzuty. Każdy z tych szkoleniowców odkrył też dla polskiej drużyny narodowej kilku nowych wartościowych zawodników.

Cieszę się, że PZPS chce to zmienić i wspomina o czteroletniej umowie od igrzysk do igrzysk. Może bardziej stabilny kontrakt dla trenera poprawi sytuację i jego i presji, jakiej jest poddawany. Nie tylko normalnej presji kibiców, ale presji ze strony środowisk siatkarskich, które mają wiele oczekiwań w stosunku do szkoleniowca, a także chcą mieć mniejszy bądź większy wpływ na jego decyzje.

Może przy okazji nowego kontraktu i nowego szkoleniowca zastanowić się, gdzie leży źródło problemu. Dlaczego każdy kolejny trener z czasem radzi sobie coraz gorzej na stanowisku szkoleniowca polskiej reprezentacji i ostatecznie odchodzi w paskudnej atmosferze analizowania przyczyn jego klęsk i domagania się jego głowy? Czy to polscy siatkarze umieją się zmobilizować tylko na rok, dwa, a potem nagle tracą zaufanie i nie radzą sobie z porażkami? Czy może telewizja będąca jednocześnie sponsorem polskiej siatkówki bardzo źle znosi porażki, zwłaszcza na imprezach odbywających się w Polsce i domaga się wtedy działań ze strony PZPS? Albo inne, mocno opiniotwórcze środowiska, które mają swoją wizję powołań do kadry, negatywnie reagują na odmienne decyzje? Czy może problemem jest to, że najpóźniej w drugim roku pracy każdego trenera coraz więcej osób próbuje podważać jego pozycję i decyzje w imię swoich interesów?

Reprezentacja Polski to poligon, na którym ścierają się różne wizje i różne interesy, nie zawsze dobre dla polskiej siatkówki. Sportowo czasem odnosi ona zwycięstwa, czasem porażki, ale na koniec zawsze przegrywa szkoleniowiec, który w sytuacji licznych nacisków z wielu stron coraz bardziej zamyka się w sobie i wąskim gronie zaufanych ludzi. Czy następca Antigi przerwie to błędne koło?

Ola Piskorska

Tu znajdziesz inne teksty tego autora

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×