Zawodnicy Asseco Resovii mają za dobrze? "Im większy luksus, tym gorsza gra"

W sobotę Asseco Resovia Rzeszów przegrała z GKS-em Katowice 2:3. Po meczu do dyspozycji zarządu klubu oddał się Andrzej Kowal. - Im większy luksus, tym gorsza gra. Nad tym w Asseco Resovii muszą się zastanowić - mówi Jan Such.

Mateusz Lampart
Mateusz Lampart
WP SportoweFakty / Daria Doległo

Jan Such aktualnie nie pracuje jako trener. W poprzednich rozgrywkach prowadził ukraiński Kazhany Barkom Lwów. Teraz zajmuje się czymś innym. - Buduję sobie domek pod Rzeszowem i trochę przeszedłem już na emeryturę. Miałem propozycje z ligi męskiej i żeńskiej, ale potrzebuję jeszcze około miesiąca na wybudowanie domu. Budowa to coś wspaniałego, spełniam się na innej płaszczyźnie. Idzie mi doskonale. Oprócz tego jestem przedstawicielem na Europę i Polskę firmy, zajmującej się kanadyjskimi domkami letniskowymi - mówi trener, który w sezonie 2003/2004 wprowadził rzeszowski klub do najwyższej klasy rozgrywkowej. Pod skrzydłami Jana Sucha swoje szlify w zawodzie szkoleniowca zbierał Andrzej Kowal.

WP SportoweFakty: Mecz Asseco Resovia - GKS oglądał pan z trybun. Jak wrażenia?

Jan Such: Miałem taką przyjemność. Adrian Stańczak kiedyś grał u mnie w Camperze Wyszków i zdobyliśmy mistrzostwo I ligi. Było mi bardzo miło, kiedy przed całą publicznością przyszedł i przywitał się ze mną. Piotr Gruszka zrobił to samo. Przed meczem żartowałem z nimi, żeby zrobili jakiś dobry pojedynek. Nie liczyłem jednak na to, że GKS może wygrać.

Dlaczego Asseco Resovia zaprezentowała się tak słabo?

- Rozmawiałem trochę z zawodnikami Resovii. Andrzej Kowal postawił dobrą diagnozę - oni są trochę "przecięci". Celem Resovii jest Liga Mistrzów, ale niebezpieczeństwo jest takie, że w tym roku mistrzostwo Polski może uciec. Adam Góral na pewno postawił taki cel, że zespół ma walczyć o odzyskanie tytułu. Jeśli zdarzy się jeszcze jedna lub dwie wpadki, to może być kłopot. W tamtym roku udało się wejść do finału jednym setem kosztem Skry, ale w tym sezonie tego szczęścia może zabraknąć. Materiał ludzki jest wspaniały. Kiedy ja prowadziłem zespół, to miałem budżet 20-krotnie mniejszy. Mówię to z pełną odpowiedzialnością. Jak przekroczyłem budżet o dwa tysiące, to musiałem to pokryć ze swoich pieniędzy. Do PlusLigi wszedłem za 400 tysięcy złotych.

Mówimy o kontraktach na zawodników.

- Tak, chodzi mi tylko o kontrakty, żeby była jasność. Z taką kwotą musiałem się mierzyć. To były jednak inne czasy, z Gradowskim, Pilarzem, Szczygłem czy Kupiszem. Teraz Resovia jest potęgą, a pieniądze są olbrzymie. Andrzej Kowal jest moim wychowankiem, więc będę go bronił. Kiedy ja rezygnowałem z pracy, to Andrzej również podał się ze mną do dymisji. Byłem za tym, żeby Andrzej Kowal prowadził Resovię jeszcze przed Ljubomirem Travicą. Czas pokazał, że zdobył on trzy mistrzostwa Polski, a Travicy się to nie udało.

Co stanowi problem?

- Andrzej Kowal musi się zastanowić. Mój błąd polegał na tym, że byłem zadufany i myślałem, że wszystko jest wspaniale. Nie może tak być. Trzeba usiąść z zarządem klubu oraz zawodnikami i wszystko przeanalizować. Tak samo Resovia zrobiła w tamtym roku. Zebrała się w Kielnarowej i porozmawiała ze sobą w zamknięciu przez dwa dni. Wtedy odpaliło. Teraz drużyna jest przemęczona. Kłopotem jest też kwestia organizacji gry, ale jak jest zmęczenie, to nie zawsze idzie. GKS Katowice miał w sobie radość. Resovii brakowało takiego zawodnika, który wprowadziłby wesołość oraz chęć i wolę walki. Głowy były spuszczone. Po meczu rozmawiałem z Grzegorzem Masłowskim, ojcem Mateusza. Być może to jego trzeba byłoby wpuścić, bo to jest młody i impulsywny chłopak. Mimo wszystko, honor dla Andrzeja Kowala za to, że potrafił się oddać pod decyzję zarządu. Adam Góral da mu zaufanie, ale najpierw Andrzej musi porozmawiać z zespołem. Jeśli jest jakiś konflikt między nim a zawodnikami, to ja w takiej sytuacji podałem się do dymisji dokładnie 6 grudnia, będąc na trzecim miejscu w tabeli.

Na czym polegało pańskie zadufanie?

- Ignaczak i Perłowski to byli ostatni moi zawodnicy, którzy odeszli z Resovii. Z mojego zespołu w tej chwili w Rzeszowie zostało już zero. Nie ukrywam, że w pewnym momencie chciałem wprowadzić pewne kary dyscyplinarne, przez co dwóch lub trzech zawodników by poleciało. Wycofałem się z tego i wolałem odejść dla dobra zespołu. Myślę, że Andrzej Kowal też wie, co się dzieje w drużynie. Jeśli jest konflikt, to trzeba o tym porozmawiać. Jeśli sprawy zaszły za daleko, to moim zdaniem decyzja Andrzeja Kowala powinna zostać rozpatrzona.

Prezes Bartosz Górski w kilku wypowiedziach przyznał już, iż trener ma zaufanie zarządu.

- Uważam, że to jest słuszne podejście. Teraz drużyna powinna się zamknąć, porozmawiać i atakować. Wpadki mają wszyscy, bo ZAKSA przegrała u siebie, Skra dostała walkowera, więc wszystko jest do odrobienia. Rozmawiałem z zawodnikami, więc wiem, że praca na treningach jest bardzo ciężka. Tak jednak musi być, żeby były potem efekty.

Czy zgadzasz się z Janem Suchem?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×