Siatkarki Pałacu Bydgoszcz zaskakują siatkarską Polskę i... własnego trenera

Siatkarki Pałacu Bydgoszcz wygrywając 3:1 z BKS Profi Credit Bielsko-Biała awansowały na trzecią pozycję w tabeli Orlen Ligi. - Gdyby ktoś mi to przed sezonem powiedział, uznałbym, że sobie żartuje - przyznaje Adam Grabowski.

Jacek Pawłowski
Jacek Pawłowski
WP SportoweFakty / Justyna Serafin / WP SportoweFakty / Justyna Serafin
Pierwsze dwa mecze ligowe trwającego sezonu wyglądały w wykonaniu bydgoszczanek obiecująco, jednak nie przyniosły zdobyczy punktowej. Wówczas chyba nikt nie spodziewał się, że podopieczne Adama Grabowskiego w kolejnych siedmiu potyczkach wywalczą aż 19 oczek i awansują na trzecią pozycję w ligowej tabeli.

- Gdyby ktoś mi przed sezonem powiedział, że będziemy na trzecim miejscu, pomyślałbym, że sobie z nas żartuje. Jednak to się dzieje naprawdę i cóż możemy zrobić... cieszymy się - powiedział po sobotnim spotkaniu Adam Grabowski.

Ekipa znad Brdy awans na trzecią pozycję w ligowej tabeli awansowała po wygranej 3:1 nad BKS Profi Credit Bielsko-Biała. Sobotnie spotkanie nie było dla podopiecznych Adama Grabowskiego łatwą przeprawą. Po dwóch setach stan meczu był bowiem remisowy.

- Fajny był w naszym wykonaniu pierwszy set, gdzie przegrywaliśmy, ale nie było widać żadnej paniki czy zdenerwowania. Wchodziliśmy w mecz, realizowaliśmy założenia i to przyniosło skutek. W drugim było trochę błędów w zagrywce oraz obronie i przez to nam nie poszło - przyznał bydgoski szkoleniowiec.

ZOBACZ WIDEO Jacek Kasprzyk: To jest fantastyczna grupa
- Cały bałagan zaczął się od tego, że najpierw popsuliśmy zagrywki, potem poszedł atak ze strony rywalek. Przy takich stratach musi być kara. Nie można jej uniknąć, kiedy robimy serię błędów - stwierdził Adam Grabowski, odnosząc się do porażki w drugiej odsłonie meczu.

Nie najlepszy w wykonaniu bydgoszczanek był również trzeci set, w którym Pałacanki prezentowały bardzo nierówną dyspozycję. Ostatecznie jednak ekipa znad Brdy rozstrzygnęła tę odsłonę na swoją korzyść, co jak się okazało, miało kluczowy wpływ na losy meczu.

- Nie można mówić, że zespół był nie rozgrzany, bo wszyscy byliśmy rozgrzani do czerwoności. Nie ma mowy, żeby ktoś wyszedł na chłodno. Chyba po prostu za bardzo myśleliśmy o wyniku, nie o graniu. W pewnym momencie poszła więc informacja, żeby zacząć grać, a nie myśleć o tym jaki jest wynik. To sędzia kończy mecz. My nie możemy stać i się zastanawiać jaki jest rezultat - przyznaje opiekun Pałacanek.

Zdaniem wielu sympatyków bydgoskiej ekipy, konfrontacja z bielszczankami była jednym z najtrudniejszych wyzwań obecnego sezonu. Trener Pałacu Bydgoszcz uważa jednak, że bardziej wymagającym rywalem była ekipa ŁKS Łódź.

- Trudniejszy mecz był w Łodzi z ŁKS-em. To było bardzo ciężkie spotkanie pod względem energetycznym. Tutaj mieliśmy nieco ułatwione zadanie, bo charakterystyka rywala była podobna. Nasza taktyka również - powiedział doświadczony szkoleniowiec.

Kolejny ligowy pojedynek czeka Pałacanki  w najbliższą środę, w Toruniu rywalem zespołu Adama Grabowskiego będą Giacomini Budowlani Toruń.

Czy trzecia pozycja Pałacu Bydgoszcz w ligowej tabeli to zaskoczenie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×