Marcin Prus: Miejmy podejście jak Adam Małysz

Były reprezentant Polski rzeczowo ocenił ostatni etap wyboru nowego trenera polskiej reprezentacji siatkarzy. Według niego nie warto skupiać się jedynie na igrzyskach w Tokio i pomijaniu innych siatkarskich imprez.

Michał Kaczmarczyk
Michał Kaczmarczyk
Newspix
WP SportoweFakty: Stojczew, De Giorgi, Berruto - które z tych nazwisk kandydatów na selekcjonera polskiej kadry najbardziej pana przekonuje?

Marcin Prus: Mnie najbardziej przekonałby trener z Polski, jeśli mam być szczery. Fajnie byłoby oddać władzę w kadrze rodakowi, który miałby dobry plan postawienia polskiej reprezentacji na nogi. Żałuję trochę, że odszedł Stephan Antiga, ale nie zamieram wnikać w sprawy wewnątrz reprezentacji; od wyciągania wniosków i analizy jego pracy było prezydium PZPS i to ono stawia wymagania. Co do cech nowego trenera kadry, niech to będzie człowiek trzymający grupę twardą ręką, ale z drugiej strony brat pokazujący właściwą drogę podopiecznym.

Czy którykolwiek z tych szkoleniowców gwarantuje sukcesy naszej drużyny narodowej w ciągu najbliższych czterech lat?

- Marzy mi się powrót do gry z sezonu, w którym zdobywaliśmy mistrzostwo świata; nie ma już w kadrze tych sław, które stanowiły podstawę tamtej złotej drużyny, ale przecież z tylu zdolnych chłopaków można wykrzesać sporo potencjału. Nie pracowałem z żadnym z trenerów, którzy są najbliżej objęcia funkcji selekcjonera naszej reprezentacji, wierzę natomiast w sztab ludzi, który podejmie decyzję, która z tych osób najbardziej na to zasługuje.

ZOBACZ WIDEO Ireneusz Mazur: Wszyscy kandydaci to dobrzy szkoleniowcy

Do konkursu nie zgłosił się żaden polski trener, na co kilku ekspertów zwróciło uwagę i nad czym bolało. Czy to jest w pewnym stopniu nasza porażka, że przez kilkanaście lat nie pojawił się Polak, który mógł być powszechnie uznany za właściwego człowieka na czele biało-czerwonej kadry? 

- Taka praca to szczyt marzeń dla każdego człowieka, który w naszym kraju zajmuje się kształceniem zawodników i gdybym miał odpowiednie doświadczenie trenerskie, to pewnie zaryzykowałbym i zgłosiłbym się do takiego konkursu. To jest praca obarczona pewnymi niedogodnościami wynikającymi z presji wyniku, ale jeśli popatrzeć na warunki do pracy, jakie ma trener kadry narodowej, to chyba każdy trener w naszym kraju marzy o takiej funkcji.

Pewnie marzą, ale z drugiej strony boją się mierzenia ze szczególnie zjadliwą krytyką, presją i ciągłym porównywaniem z zagranicznymi kolegami po fachu.

- Niech się nie mierzą wszyscy, tylko jeden! Jeśli przyjmiemy, że mamy w kraju kilkudziesięciu trenerów, którzy znają się na swojej robocie i jest wśród nich ktoś zdecydowanie najlepszy, to pozostaje pytanie, na ile taki szkoleniowiec sam ze sobą czuje się dobrze i pewnie, żeby uznać, że jednak wystartuje w konkursie i poda konkretny plan działania, który przekona wybierające gremium.

Według pana PZPS wybrał trójkę najlepszych możliwych kandydatów?

- Przypominam, że to nie jest wybór między ludźmi z łapanki, tylko przestawianie konkretnym pomysłów na rozwój i uzdrowienie sytuacji w polskiej reprezentacji plus okazanie całościowego programu od A do Z. Jesteśmy poważnym krajem z osiągnięciami na arenie światowej i potrzebujemy ludzi zdolnych do stworzenia takiego całościowego planu działania. Pytanie, któremu z nich uwierzymy, że stać nas na powrót na szczyt dzięki jego pracy.

Według nowego podejścia władz polskiej siatkówki nowy trener kadry podpisze czteroletni kontrakt, a głównym celem będą igrzyska olimpijskie w 2020 roku. 

- Ja bym powiedział jak swego czasu Adaś Małysz: zawsze oddawajmy równe, dobre skoki i walczmy o najwyższe cele! Nie lubię twierdzenia, że jakieś imprezy nie są ważne, bo przecież dla kibiców, obserwatorów, całego środowiska siatkarskiego każdy turniej jest ważny i dobrze jest osiągać jak najlepszy wynik w każdej z nich. Oczywiście spełnieniem marzeń byłoby trafienie na kolejne igrzyska olimpijskie i zdobycie tam złota, ale jak pokazały poprzednie lata, nie jest to łatwe. Mieliśmy różne, wartościowe ekipy, które nie były w stanie powtórzyć osiągnięcia poprzedników z Montrealu.

Niektórzy uważają, że to z powodu traktowania każdej imprezy siatkarskiej jak finału turnieju olimpijskiego. A być może Polska nie może wygrywać zawsze i wszędzie, bo nie jesteśmy do tego zdolni.

- Być może koncepcja podporządkowania pracy reprezentacji pod igrzyska w Tokio, jest słuszna, w końcu mamy teraz kilka chwil, by sobie kilka spraw uporządkować. Ale daleki jestem od twierdzenia, że imprezy, które są po drodze do turnieju olimpijskiego, są nieważne, a już szczególnie przyszłoroczne mistrzostw Europy w naszym kraju, które promujemy. Dzięki dobrej pracy na tym turnieju uzyskamy podstawę do osiągania miłych oku wyników w kolejnych latach, a jeśli będziemy tylko patrzeć w przyszłość, to gdzieś te składowe sukcesu możemy zgubić.

Czyli przyszłoroczne mistrzostwa Europy to dla pana turniej, na którym warto zrobić dobry wynik?

- Wszystkie te imprezy europejskie czy światowe wyłaniają gwiazdy, które być może pokażą się w naszej reprezentacji w kolejnych latach! Wielu młodych, zdolnych rodaków puka do bram najlepszych klubów z Polski i zagranicy, dlatego sądzę, że czas poświęcony przez nas na kształtowanie młodych ludzi w końcu przyniesie plony. A jeżeli naszej kadrze nie uda się osiągnięcie założonych celów, to wtedy przyjdzie czas na podsumowania i być może dojdzie do ponownej zmiany warty i powierzenie losów reprezentacji narodowej młodym ludziom, jak to miało miejsce choćby za czasów kadencji Ireneusza Mazura.

Rozmawiał Michał Kaczmarczyk  

Jaki jest najlepszy plan dla polskiej reprezentacji siatkarzy?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×