Lotos Trefl - BBTS: podopieczni Andrei Anastasiego z kompletem punktów
Siatkarze Lotosu Trefla Gdańsk zakończyli pierwszą część rundy zasadniczej zwycięstwem 3:1 nad BBTS-em Bielsko-Biała. Gospodarze mają jednak niewiele powodów do zadowolenia, bowiem ich obecna pozycja w tabeli nie odzwierciedla aspiracji zespołu.
Trener Andrea Anastasi przed meczem żartował, że jego ekipa zacznie grać dopiero od drugiego seta. Podopieczni Włocha wzięli jednak słowa szkoleniowca do serca i w pierwszej odsłonie nie byli w stanie przejąć inicjatywy. Po bielskiej stronie w ataku szaleli natomiast Milos Vemić i Bartosz Janeczek. Dzięki znakomitej dyspozycji tej dwójki, przyjezdni odrobili trzypunktową stratę i wyszli na prowadzenie (11:8). Gospodarze swoje nadzieje pokładali w Michale Masnym, który rozrzucał piłki w sposób urozmaicony, starając się rozerwać blok przeciwnika. Słowak popełniał jednak niewymuszone błędy. Podobnie jak koledzy, którzy próbowali odpracować to w defensywie, ofiarnie broniąc ataki rywali. Wobec braku siły ofensywnej był to kiepski argument. Tym bardziej, że kolejne akcje napędzały bielszczan. Co prawda w końcówce przyjezdni nieco się pogubili, ale ostatnie słowo należało właśnie do nich.
W drugiej odsłonie miała rozpocząć się gra na poważnie w wykonaniu gospodarzy. Miejscowi kibice długo jednak spoglądali na parkiet z niepokojem, bowiem to przyjezdni posiadali inicjatywę. W dużej mierze była to zasługa znakomicie dysponowanego duetu Vemić - Janeczek oraz odważnie grającego Bartłomieja Lipińskiego (15:14). Nadzieja na doprowadzenie do meczowego remisu powróciła w serca kibiców znad morza dopiero w drugiej połowie seta. Przebudził się bowiem Miłosz Hebda, który skutecznym blokiem i udanymi atakami odciążył nieco w ofensywie Damiana Schulza. To jednak wystarczyło, aby gdańszczanie odnaleźli swój rytm gry, przejęli inicjatywę i rozstrzygnęli losy drugiej odsłony. Emocji było w niej jednak zaskakująco dużo.
Niemrawy początek przytrafił się gdańszczanom także w kolejnej partii. Co prawda rozpoczęli oni od mocnego uderzenia, ale w kolejnych akcjach oddali rywalom inicjatywę. Podopiecznych Andrei Anastasiego obudziły dopiero błędy rywali. Zepsuta zagrywka Bartłomieja Lipińskiego i nieudany atak Mariusza Gacy miejscowi odebrali jako sygnał do decydującego natarcia. Uaktywnili się zwłaszcza Dmytro Paszycki i Mateusz Mika, dzięki czemu Lotos Trefl odskoczył przeciwnikom na pięć punktów (17:12). Później było już tylko z górki, tym bardziej, że rywale mylili się coraz częściej. Ekipa znad morza natomiast konsekwentnie realizowała swój cel, krok po kroku zbliżając się do meczowego zwycięstwa.
ZOBACZ WIDEO Jacek Kasprzyk: To jest fantastyczna grupaLotos Trefl Gdańsk - BBTS Bielsko-Biała 3:1 (22:25, 25:21, 25:19, 25:14)
Lotos Trefl: Mika, Masny, Grzyb, Hebda, Schulz, Paszycki, Majcherski (libero) oraz Stępień, Gawryszewski, Gacek (libero), Pietruczuk, Niemiec
BBTS: Gaca, Lipiński, Janeczek, Strożyłow, Vemić, Siek, Koziura (libero) oraz Kwasowski, Czauderna (libero), Grzechnik, Bieńkowski, Bartos
MVP: Damian Schulz