Asseco Resovia w końcu przełamała ZAKSE. "O takim zwycięstwie po walce można tylko pomarzyć"

W sobotnie popołudnie Asseco Resovia Rzeszów wraz z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle sprawiła nie lada widowisko w hali Azoty. Po pięciosetowej walce górą okazali się wicemistrzowie Polski.

Monika Skrzyniarz-Gwizdała
Monika Skrzyniarz-Gwizdała
Bartłomiej Lemański WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Bartłomiej Lemański

Od kiedy ZAKSA przeszła gruntowne zmiany personalne, a szkoleniowcem został Ferdinando De Giorgi, Asseco Resovia nie mogła znaleźć sposobu na kędzierzynian. W ubiegłym sezonie poniosła porażkę we wszystkich pięciu starciach z opolską ekipą. Dominację obecnego mistrza Polski nad rzeszowianami najlepiej przedstawia niekorzystna statystyka setowa - 2:15.

Jednakże wraz z 15. kolejką PlusLigi, podczas gdy obie ekipy spotkały się po raz pierwszy w rozgrywkach 2016/17, bilans został poprawiony, a wyższość nowego kolektywu ZAKSY miała swój finisz. Po pięciosetowym szlagierze to ekipa znad Wisłoka odniosła upragnione zwycięstwo 3:2.

- Cieszymy się z wygranej z mistrzem Polski i to na jego terenie. Był to dla nas bardzo ważny mecz. W pierwszym secie udało nam się wygrać, ale trudno powiedzieć co później poszło nie tak. Trochę zagrywka nam siadła i nie potrafiliśmy wywrzeć presji na drużynie z Kędzierzyna. Staraliśmy się nie poddawać, a w czwartym secie zaczęliśmy mecz od nowa. Walczyliśmy i wygraliśmy. W tie-breaku w takiej walce punkt za punkt o zwycięstwie można tylko pomarzyć - mówił po spotkaniu Bartłomiej Lemański, środkowy Pasów.

Tym co zagrało na korzyść Asseco Resovii w kluczowym dla rywalizacji piątym secie, był skuteczny blok oraz zagrywka. To właśnie dzięki tym elementom podkarpacki zespół przejął inicjatywę, którą utrzymał do końca spotkania.

ZOBACZ WIDEO Jacek Kasprzyk: To jest fantastyczna grupa

- Zawsze staramy się wywierać presję na przeciwniku, żeby był świadomy tego, że my jesteśmy z przodu. W dwóch setach, które przegraliśmy nam to nie wyszło. Później się udało, a jak wszedł Marko Ivović to można powiedzieć, że ich zeżarł. To było wejście smoka - chwalił klubowego kolegę 20-letni Resoviak.

Wspomniany Marko Ivović okazał się prawdziwym asem z rękawa Kowala. W dotychczasowych rozgrywkach Serb spisywał się zdecydowanie poniżej oczekiwań i meczu z ZAKSĄ nie rozpoczął w wyjściowym składzie. Dopiero w trzecim secie gdy rzeszowianie kompletnie zatracili swój rytm gry, trener Pasów postanowił wpuścić go na boisko. Ivović wprowadził świeżość w szeregi Resovii, a sam indywidualnie poprowadził zespół do ważnego zwycięstwa.

Na świętowanie niezwykle istotnej wygranej w walce o krajowe mistrzostwo, zawodnicy Andrzeja Kowala nie będą mieć za dużo czasu. Choć do kolejnej ligowej rywalizacji podejdą dopiero 30 grudnia, wcześniej rozegrają drugą kolejkę Ligi Mistrzów. W hali Podpromie w Rzeszowie w czwartek, 22 grudnia o godzinie 18 staną na przeciw Berlin Recycling Volleys.

Czy sobotnia wygrana Asseco Resovii oznacza, że rzeszowianie znaleźli sposób na ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×