Bartłomiej Lemański: Biliśmy się do samego końca

W sobotnie popołudnie we Wrocławiu rozegrane zostaną półfinały Pucharu Polski. Po przegranym starciu z Lotosem Trefl, rzeszowianie te spotkania będą mogli pooglądać jedynie z perspektywy widza.

Katarzyna Smelik 13 Stycznia 2017, 09:00

WP SportoweFakty / Olga Król / Na zdjęciu: Bartłomiej Lemański

W tegorocznym Final Four Pucharu Polski nie zobaczymy Asseco Resovii. W środowy wieczór Lotos Trefl Gdańsk zwyciężył w pięciosetowym boju, pozbawiając rzeszowian szans na spełnienie marzeń o przełamaniu trwającej od trzydziestu lat "klątwy".

Trofeum Pucharu Polski poza zasięgiem Asseco Resovii. Andrzej Kowal: Każdy czuje złość

- Biliśmy się do samego końca. Staraliśmy się nie poddawać, nawet gdy przegrywaliśmy seta, czy rywale mieli większą przewagę. Próbowaliśmy ją nadrabiać i nie patrzeć na to, czy przegrywamy pięcioma punktami, dziesięcioma czy jednym, tylko grać swoje i podjąć walkę. To było zacięte spotkanie, chcieliśmy dostać się do finału. Myślę, że mecz pod względem walki był naprawdę dobry - komentował rywalizację Bartłomiej Lemański.

W rozstrzygającej partii gdańszczanie już na początku przejęli inicjatywę. Nawet znakomite serwisy Schmitta nie były w stanie zatrzymać rozpędzonej ofensywy Lotosu. Chociaż rzeszowianie doszli rywali na jedno "oczko", to jednak goście postawili kropkę nad "i'. - Seta nie wygrywa się samą końcówką tylko grając przez cały czas. Pojedyncze akcje to była tylko cegiełka, która pomogła zwyciężyć chłopakom z Gdańska. W tie-breaku udało nam się odrobić trzy czy cztery punkty, Gavin dzisiaj świetnie spisał się na zagrywce, także brawa dla niego, ale niestety to nie wystarczyło - mówił środkowy.

Bronią przyjezdnych w piątej odsłonie rywalizacji był Damian Schulz, który kończył każdą z posyłanych do niego piłek. - Bardzo dobrze zagrał i może to zawdzięczać temu, że zachował chłodną głowę w końcówce - ocenił atakującego Lemański.

Po porażce z gdańskim kolektywem, terminarz siatkarzy znad Wisłoka nieco się rozluźnił. Podopieczni Andrzeja Kowala następny pojedynek rozegrają dopiero 19 stycznia. Wówczas spotkają się we własnej hali z włoskim Cucine Lube Civitanova.

ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Najważniejsze będą mistrzostwa Europy