Siatkarze narażeni na duże kłopoty. W przyszłości mogą mieć problemy ze zdrowiem
Jan Sokal to lekarz reprezentacji Polski mężczyzn. Przyznaje on, iż siatkarze w przyszłości mogą mieć poważne problemy ze zdrowiem. - Mamy do czynienia ze sportowcami o takich warunkach, które powodują, że zagrożenia dla nich są większe - mówi.
WP SportoweFakty: Czy pański telefon ostatnio dzwoni rzadko?
Jan Sokal: Telefon dzwoni standardowo, jak zawsze. Nie ma jakichś ekstra poważnych kłopotów. Oczywiście są zwykłe problemy, ale nie jest to nic poważnego.
Jak miewają się od strony zdrowotnej reprezentanci Polski? Bo to, że 99 procent z nich gra, nie oznacza, że nie mają oni żadnych dolegliwości. - Życie profesjonalnego sportowca jest związane z pewnymi problemami z narządami ruchu. Drobne sprawy pojawiają się cały czas. Nie ma takiego sportowca, któremu nie dokuczają choćby jakieś drobne dolegliwości. Natomiast nic poważnego się nie dzieje. Czego najczęściej dotyczą te drobne sprawy? - Nie powiedziałbym, że jest jakiś region ciała, który wyjątkowo często się zdarza. Najczęściej to standardowe sprawy, dotyczące barków, kolan, stawów skokowych, a czasami również pleców. To są najczęstsze dolegliwości. Przytrafiają się również kontuzje mięśniowe, ale nie jest to nic poważnego. Michał Kubiak w Japonii miał ostatnio naderwanie mięśnia, ale wrócił już po urazie. Spodziewaliśmy się, że będzie pauzował przez jakiś czas. Przez trzy lub cztery tygodnie był bez treningu, ale już jest wszystko w porządku. Czy polscy siatkarze częściej korzystają z leczenia w kraju czy wolą szukać czegoś za granicą? - Od jakiegoś czasu głównie w kraju. Mało jest osób, które wyjeżdżają za granicę. Na pewno nie robi tego żaden z zawodników, który jest w kadrze.Jaka jest różnica między leczeniem sportowców i pozostałych pacjentów?
- Dla sportowca leczenie narządu ruchu powoduje, że nie może on pracować. Często jest to bezpośrednio związane z jakimiś sprawami finansowymi. To jest przede wszystkim problem. Normalny człowiek, jeśli ma poważne problemy z narządem ruchu, to też może to być powód tego, że nie może pracować. Różnica jest jednak dużo większa na niekorzyść sportowców. Oprócz tego trudniejsza jest diagnostyka ich problemów. Ostatnio miałem wystąpienie. Dałem przykład, że w badaniach obrazowych sportowców bez dolegliwości, na przykład piłkarzy, u stu procent badanych znaleziono jakieś patologiczne zmiany w narządzie ruchu. Tam badano akurat miednicę. To jest ten problem. Widząc jakąś patologię na przykład w badaniu obrazowym, nie musimy od razu mówić - tak jak u zdrowego człowieka, który nie uprawia sportu wyczynowo - że ta patologia go dyskwalifikuje lub musimy ją leczyć. Nie zawsze bowiem patologia, która pojawia się na badaniu obrazowym, jest patologią, która daje sportowcowi dolegliwości. Stąd większa trudność w leczeniu. Leczenie sportowca jest wyższego ryzyka. Trzeba się trzy, cztery razy zastanowić, zanim podejmie się jakąkolwiek decyzję. Głównie taką, która wyklucza go z treningów, czyli jego pracy. Siatkówka dla zawodników jest to ich zawód i pasja. Kontuzja uniemożliwia im nie tylko pracę i zarabianie, ale także robienie tego, co kochają. Bez tego w dłuższej perspektywie nie mogą żyć. Jest tak przynajmniej w większości przypadków.
Często siatkarze ryzykują grę na zastrzykach bądź środkach przeciwbólowych. Jak bardzo jest to niebezpieczne dla ich zdrowia? - Oczywiście, że jest to niebezpieczne. Każdy podejmuje jednak jakieś ryzyko w swojej pracy. Czasami musimy to ryzyko podejmować, aby coś uzyskać. Nie ma w żadnej dziedzinie życia czegoś takiego, że wszystko dzieje się bez ryzyka. Jeśli ktoś chce zarobić pieniądze w biznesie, to również musi podjąć ryzyko. Tak samo jest ze sportowcami. Wielokrotnie muszą oni podjąć decyzję o wzięciu środka przeciwbólowego lub zastrzyku, który likwiduje stan zapalny i powoduje ustąpienie bólu. Ten środek lub zastrzyk nie zawsze jednak leczy. Sportowiec musi sobie zdawać sprawę z tego, że może to mieć wpływ na jego życie w przyszłości. Taki jest jednak ich zawód. Oni muszą podejmować takie decyzje.