Po wielkim AZS-ie zostało wspomnienie. Paweł Woicki: To bardzo przykre

AZS Częstochowa to jeden z najbardziej utytułowanych klubów siatkarskich w Polsce. Odnosił sukcesy nie tylko w kraju, ale też na arenie międzynarodowej. Od kilku lat jednak wyniki Akademików drastycznie idą w dół.

Mateusz Makuch
Mateusz Makuch
Paweł Woicki (Indykpol AZS Olsztyn) WP SportoweFakty / Asia Błasiak / Na zdjęciu: Paweł Woicki (Indykpol AZS Olsztyn)
W sobotę częstochowianie przegrali 0:3 z Indykpol AZS-em Olsztyn w meczu PlusLigi. W składzie ekipy ze stolicy województwa Warmińsko-Mazurskiego niemalże całe spotkanie rozegrał Paweł Woicki. Obecny kapitan olsztynian w latach 2003 - 2008 grał w AZS-ie Częstochowa i osiągał z tym klubem wielkie sukcesy, między innymi zdobycie Pucharu Polski, czy wicemistrzostwo kraju.

Obecnie sytuacja częstochowskich Akademików jest tak kiepska, że sukcesem jest zdobycie jakichkolwiek punktów w plusligowej tabeli, w której są sklasyfikowani na ostatnim, 16. miejscu. Kibiców podczas spotkań w nowoczesnej Hali Sportowej Częstochowa jest z meczu na mecz coraz mniej, ci najbardziej zagorzali, tzw. ultrasi, skonfliktowani z klubem nie prowadzą zagorzałego dopingu, który był przecież wizytówką AZS-u, zwłaszcza w starym obiekcie biało-zielonych - Hali Polonia. Doszło do tego, że w sobotę najgłośniejsza była... pięcioosobowa grupa fanów z Olsztyna. Woicki nie pozostaje obojętny na losy swojego byłego klubu, niegdyś siatkarskiej potęgi.

- Jest mi bardzo przykro, tym bardziej, że się tutaj wychowałem - w Częstochowie spędziłem 9 lat. Mimo że już tu nie mieszkam, mam coraz mniej przyjaciół, czy znajomych stąd, ale cały czas interesują mnie losy tego klubu. Zawsze moim marzeniem było grać w AZS-ie Częstochowa, spełniłem je a teraz, to co się tu dzieje... Cóż, miasto ma możliwości, jest piękna hala a świeci pustkami - powiedział rozgrywający Indykpol AZS-u Olsztyn w rozmowie z WP SportoweFakty.

Na temat samego spotkania w akademickich derbach za wiele komentować nie musiał. Do niespodzianki nie doszło i olsztynianie w Częstochowie nie stracili nawet seta. W inauguracyjnej partii wygrali zdecydowanie (25:18). - Byliśmy przygotowani na to spotkanie. Podczas pierwszego seta AZS Częstochowa był jakby uśpiony. My byliśmy cały czas skoncentrowani i wszystko wychodziło nam tak jak trzeba. Najważniejsze w tym meczu są trzy punkty i to, że tak szybko uporaliśmy się z rywalami - oznajmił Paweł Woicki.

Stwierdził też, że w drugiej partii, kiedy to częstochowianie odrobili pięć punktów różnicy, a później dwie piłki setowe, w jego drużynie nie pojawiła się niepewność. - Nie, nie było wtedy żadnego niepokoju - wyznał. Indykpol AZS był po prostu przygotowany na ambitnie grających i niemających nic do stracenia, lecz wiele do zyskania rywali. - Cały czas wiedzieliśmy, co mamy robić. Naprawdę nasza drużyna jest bardzo dobrze poukładana i wiemy, jak postępować w różnych sytuacjach. Ma to wszystko sens. Super, że przyjeżdżamy na mecz do ostatniej drużyny w tabeli i wiemy, że czeka nas ciężkie spotkanie, i gramy maksymalnie skoncentrowani - powiedział były reprezentant Polski.

ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Młodych trzeba uczyć, jak się pracuje w pierwszej reprezentacji
Czy Twoim zdaniem AZS Częstochowa wróci do czasów świetności?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×