Sześciokrotny mistrz Polski na dnie. Po wielkim AZS-ie Częstochowa pozostała jedynie piękna historia

Sześć mistrzostw Polski, dwa Puchary Polski, triumf w Challenge Cup i 23 lata nieprzerwanej gry w europejskich pucharach. To lista sukcesów wielkiego AZS-u Częstochowa, który obecnie walczy o utrzymanie w PlusLidze.

Łukasz Witczyk
Łukasz Witczyk
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala

AZS Częstochowa to jeden z najbardziej utytułowanych polskich klubów, który przez niemal dwie dekady stanowił o sile polskiej siatkówki. Gdy w Bełchatowie czy Rzeszowie dopiero myślano o budowie drużyn pełnych gwiazd światowego formatu, to Częstochowa była stolicą polskiej siatkówki. Do dziś wielu kibiców AZS-u z rozrzewnieniem wspomina rywalizację o mistrzowskie tytuły z Mostostalem Azoty Kędzierzyn-Koźle, zwaną również "świętą wojną".

W obu zespołach roiło się od reprezentantów Polski. AZS Częstochowa odważnie stawiał na utalentowaną młodzież, która właśnie pod Jasną Górą zbierała pierwsze szlify w krajowej elicie. Barw Akademików bronili między innymi Piotr Gruszka, Robert Prygiel, Andrzej Stelmach, Andrzej Szewiński, Marcin Nowak czy nieodżałowany Arkadiusz Gołaś. Pięciu mistrzów świata z 2014 roku ma za sobą grę w AZS-ie. To właśnie tam zaczynali swoją przygodę z najwyższą klasą rozgrywkową w kraju Piotr Nowakowski, Michał Winiarski, Fabian Drzyzga, Krzysztof Ignaczak i Paweł Zatorski.

Gdy w 2006 roku Biało-Czerwoni sięgali po srebro mistrzostw świata, w kadrze powołanej przez Raula Lozano było aż sześciu graczy związanych z AZS-em: Michał Winiarski, Piotr Gruszka, Łukasz Żygadło, Grzegorz Szymański, Michał Bąkiewicz i Piotr Gacek. Ten ostatni był wówczas zawodnikiem częstochowskiego zespołu i jest ostatnim medalistą siatkarskich mistrzostw świata, który reprezentował AZS. Nazwiska te robią wrażenie.

Czasy dominacji w lidze to już odległa przeszłość. W latach 1990-2008 AZS Częstochowa 16 razy kończył rozgrywki na podium. Od czasu zdobycia w 2008 roku wicemistrzostwa kraju i Pucharu Polski, AZS z roku na rok spisywał się coraz słabiej w ekstraklasie siatkarzy. Kryzys nastąpił w sezonie 2012/2013. Nieustannie od pięciu lat AZS Częstochowa walczy o uniknięcie ostatniego miejsca w tabeli. Dalszą grę w PlusLidze Akademicy zawdzięczają jedynie decyzji o zamknięciu ligi i braku możliwości spadku z elity. Choć warto dodać, że ostatni zespół obecnych rozgrywek walczyć będzie w barażu o pozostanie w PlusLidze ze zwycięzcą I ligi.

- Spędziłem tutaj dwa lata jako zawodnik i zdobywałem z AZS-em mistrzostwo Polski. Bardzo ubolewam nad tym, co się dzieje z częstochowską siatkówką. Jest to miasto i klub z dużymi siatkarskimi tradycjami. Liczę na to, że już niedługo to wróci, bo aż szkoda na to patrzeć. Dużo serca w przeszłości włożyłem w ten klub - powiedział Robert Prygiel, były siatkarz AZS-u a obecnie trener Cerrad Czarnych Radom. Jego zespół w tym sezonie dwukrotnie ograł Akademików 3:0.

Brak wsparcia solidnego sponsora sprawił, że w sezonie 2012/2013 AZS musiał postawić na młodzież. Efekt tego był fatalny. 8 punktów i 2 zwycięstwa w 18 meczach fazy zasadniczej. Kibice przyzwyczajeni do wielkich sukcesów nie ukrywali rozczarowania grą AZS-u. Niewielu jednak wówczas myślało, że klub z roku na rok będzie znajdował się w coraz większym kryzysie. Choć co roku wydaje się, że gorzej być nie może, AZS udowadnia, że jednak się da. Kiedyś koszulki meczowe zawodników AZS-u pełne były logotypów sponsorów. Obecnie trykoty siatkarzy częstochowskiego "ozdobione" są logami firm wspierających rozgrywki ligowe, firmy Tauron oraz Katowice Airport. To udowadnia, że AZS nie jest obecnie priorytetem spółek jeśli chodzi o sponsoring.

Jakie są tego przyczyny? Wielu kibiców zwraca uwagę na władze AZS-u. W internecie nie brakuje komentarzy mówiących o tym, że niezbędne są zmiany w klubie. Na mecze Akademików chodzi coraz mniej kibiców, brakuje wsparcia zorganizowanej grupy fanów, którzy przez lata swoim dopingiem pomagali AZS-owi. Według oficjalnych protokołów na meczach jest około tysiąca kibiców. Gołym okiem widać, że statystyki te są nieco zawyżone. Na ostatnich meczach trybuny świecą pustkami. - Wcale nie dziwię się, że są takie pustki, bo nasza gra nie wygląda dobrze. Szczerze mówiąc, nie wiem, czy sam chciałbym zapłacić za oglądanie czegoś takiego - powiedział kapitan AZS-u, Tomasz Kowalski.

Czy AZS Częstochowa utrzyma się w PlusLidze?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×