Odrodzenie siatkówki w Olsztynie. Indykpol AZS wrócił do gry o najwyższe cele

Indykpol AZS Olsztyn jest jedną z największych rewelacji sezonu 2016/2017. Po 23 kolejkach olsztynianie zajmują 3. miejsce w tabeli PlusLigi i realnie liczą się w walce o strefę medalową.

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
WP SportoweFakty

Wiele wody upłynęło w rzece Łynie od momentu, kiedy siatkarze z Olsztyna po raz ostatni zdobyli medal mistrzostw Polski. Stało się to bowiem w sezonie 2007/2008, zakończonym wywalczeniem brązowego "krążka". Od tego czasu kondycja siatkówki na Warmii zaczęła podupadać.

Odbudowa przyjmujących

Wyjątkiem był tylko sezon 2013/2014, w którym Indykpol AZS, pod wodzą Krzysztofa Stelmacha, finiszował na 5. pozycji. Był to czas szczególny dla Rafała Buszka. Przyjmujący odbudował się w Olsztynie po nieudanym sezonie w barwach Asseco Resovii Rzeszów, dzięki czemu najpierw otrzymał powołanie do reprezentacji Polski, a następnie został z nią mistrzem świata.

W obecnych rozgrywkach na pozycji przyjmującego również występują w Indykpolu AZS zawodnicy walczący o odbudowanie swojej pozycji na siatkarskim rynku. I zarówno Wojciech Włodarczyk, jak i Aleksander Śliwka podążają pod skrzydłami Andrei Gardiniego we właściwym kierunku.

Obaj wielokrotnie byli motorami napędowymi olsztyńskiego zespołu, czym dali poważne powody, by bliżej przyjrzał im się Ferdinando De Giorgi, nowy selekcjoner polskiej kadry. Ich regularna, wysoka dyspozycja coraz rzadziej pozwala dojść do głosu dwóm pozostałym, również znanym przyjmującym: Adrianowi Buchowskiemu i Ezequielowi Palaciosowi, reprezentantowi Argentyny. Jest jednak w Indykpolu AZS obcokrajowiec, którego pozyskanie okazało się strzałem w "dziesiątkę".

ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Młodych trzeba uczyć, jak się pracuje w pierwszej reprezentacji

Popisy niespełnionego plażowicza

- Ma bardzo mocną zagrywkę i dzięki temu może spowodować spustoszenie w szeregach rywali. Jest również zawodnikiem leworęcznym, co traktujemy jako wielki atut - mówił Gardini o siatkarzu, który jako ostatni dołączył do drużyny przed rozpoczęciem sezonu. I którego głównym marzeniem był jeszcze niedawno występ na igrzyskach olimpijskich w ... siatkówce plażowej.

Mowa o Czechu Janie Hadravie. Czujni skauci Indykpolu AZS wypatrzyli go we francuskiej Ligue A, gdzie zachwycał w barwach Nantes Reze Metropole Volley. Do Olsztyna przyszedł jako 4. najlepiej punktujący zawodnik ligi.

Gra tak dobrze i równo, że jego konkurent, Hidde Boswinkel, praktycznie wcale nie otrzymuje okazji do pokazania swoich umiejętności na dłuższym dystansie. Poczynania Hadravy idealnie obrazuje przysłowie "ostatni będą pierwszymi". Niemal z miejsca stał się główną armatą swojej ekipy. Jednakże atuty olsztynian wcale nie kończą się na skrzydłowych.

Idzie młodość

Coraz częściej zabójczy duet na środku siatki tworzą mistrz i uczeń. Rolę pierwszego wypełnia 38-letni Daniel Pliński, a drugiego, dwa razy młodszy, Jakub Kochanowski, kapitan reprezentacji Polski juniorów.

O ile Plińskiego Gardini konsekwentnie wystawia w "szóstce" od początku sezonu, o tyle Kochanowskiego wprowadzał na boiska PlusLigi bardzo ostrożnie. Włoch nadal rotuje pomiędzy nim a Miłoszem Zniszczołem, lecz to 19-letni zawodnik coraz częściej odgrywa wiodącą rolę.

- Gram znacznie więcej, niż się spodziewałem przed rozpoczęciem sezonu. Myślałem, że będę pojawiał się na boisku na pojedyncze akcje i po prostu się ogrywał. Wydaje mi się, że udowodniłem na treningach i meczach, w których grałem, że czasem warto na mnie postawić - mówił Kochanowski, siatkarz dysponujący deficytową cechą wśród polskich środkowych: mocną zagrywką.

O swoje postępy w najbliższym czasie może być spokojny. Codziennie rozwija się bowiem pod skrzydłami jednego z najlepszych środkowych w historii siatkówki.

Konsekwencja daje owoce

Gardini jako zawodnik wygrał z reprezentacją Włoch prawie wszystko, co było do wygrania. W bogatej kolekcji brakuje mu tylko złotego medalu olimpijskiego. W roli pierwszego trenera pracuje od 2014 roku. Ale dopiero teraz zaczęło się o nim robić głośno.

- Są w Polsce ekipy, który mają większy potencjał od nas. Wykorzystujemy jednak w pełni to, czym dysponujemy - zaznaczał Pliński. Jego słowa znajdują potwierdzenie w wynikach. Gracze z Olsztyna wygrali 11 ligowych spotkań z rzędu, dzięki czemu, z dorobkiem 52 punktów, plasują się na 3. miejscu w tabeli.

- Nasza siła tkwi w tym, że nie tracimy punktów z potencjalnie słabszymi zespołami - przyznawał Kochanowski. Poczynania Indykpolu AZS pod wodzą Gardiniego w trzecim jego roku pracy na Warmii sprawiły, że, według włoskiego dziennikarza Gian Luci Pasiniego, jego usługami poważnie interesuje się już ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - najbliższy rywal olsztynian, a zarazem obecny mistrz Polski.

Czy Indykpol AZS Olsztyn jest największą rewelacją sezonu 2016/2017?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×