Perfekcjonista liderem ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. Nieoceniona rola Sama Deroo

Odkąd w drugiej połowie stycznia Sam Deroo przełamał krótki kryzys formy, regularnie prowadzi ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle do kolejnych sukcesów.

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Sam Deroo jest jednym z  filarów kędzierzyńskiej ekipy WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Sam Deroo jest jednym z filarów kędzierzyńskiej ekipy

- Sam jest młodym zawodnikiem, który może się jeszcze rozwinąć. Jest głodny robienia postępów, a takich ludzi szukaliśmy. Ma jeszcze parę rzeczy do poprawienia, ale już w chwili obecnej jest właściwie kompletnym graczem w ataku - mówił o belgijskim przyjmującym Ferdinando De Giorgi, trener ZAKSY, kiedy latem 2015 roku prowadził w zespole swój pierwszy okres przygotowawczy.

To właśnie z powodu jego starań Deroo był wówczas jednym z wielu nowych zawodników, którzy zasilili szeregi drużyny z Kędzierzyna-Koźla. Już w swoim debiutanckim sezonie w PlusLidze pokazał pełną gamę swoich zalet, na czele z wyborną techniką. Kolejni rywale nie mogli znaleźć sposobu na poradzenie sobie z jego różnorodnymi atakami. Kędzierzynianie w cuglach, po 13 latach przerwy, zdobyli mistrzostwo Polski, a Belg był jednym z jego głównych architektów.

- Jeżeli na treningach nie udaje nam się go zablokować, odbieramy to pozytywnie. Taka sytuacja oznacza bowiem, że mamy obok siebie człowieka, który w danym momencie jest w stanie nam pomóc i skończyć trudne piłki - opowiadał o poczynaniach Deroo środkowy Patryk Czarnowski.

W sezonie 2016/2017 do jego postawy dobrze pasuje powiedzenie "ostatni będą pierwszymi". Do klubu dotarł bowiem zdecydowanie najpóźniej, pod koniec września, tuż przed inauguracyjnym ligowym starciem z Espadonem Szczecin. Z marszu pojawił się w wyjściowym składzie i nie potrzebował wiele czasu, by wskoczyć na właściwe obroty.

ZOBACZ WIDEO Remis Sampdorii, grali Polacy. Zobacz skrót meczu z Fiorentiną [ZDJĘCIA ELEVEN]

Poważniejszy kryzys dopadł go jedynie raz, w połowie stycznia, podczas finałowego turnieju Pucharu Polski we Wrocławiu. W meczach z Jastrzębskim Węglem (półfinał) i PGE Skrą Bełchatów wyraźnie nie był sobą. Co u niego niespotykane, miał ogromne trudności z kończeniem akcji ofensywnych, notując kolejno 28 i 30 procent skuteczności. Pozostali koledzy tak umiejętnie go jednak wspomogli, że słabsza dyspozycja Deroo nie wpłynęła na losy zespołu. ZAKSA sięgnęła po główne trofeum.

Wystarczyło zaledwie kilka dni, by niespełna 25-letni siatkarz z Belgii odzyskał blask. Odkąd to uczynił, tak do dziś nie schodzi z bardzo wysokiego poziomu. Regularnie kolekcjonował nagrody MVP, których ma już w dorobku 8 - najwięcej w PlusLidze. Jego najświeższą ofiarą okazał się Jastrzębski. Pierwszy mecz półfinałowy Belg zakończył z ratio +17, zdobywając w trzech setach 19 punktów, przy śladowej liczbie błędów własnych.

Odkąd poważnej kontuzji nabawił się na początku lutego Kevin Tillie, na barki Deroo spadła jeszcze większa odpowiedzialność. - We wszystkim, co robię, szukam perfekcji. Takie podejście wpływa na mój styl życia i proces podejmowania decyzji - podkreślał w jednej z rozmów z naszym portalem. Niemal w każdym pojedynku potwierdza te słowa czynami, co pozwala ZAKSIE realnie myśleć o obronie mistrzowskiego tytułu.

Czy Sam Deroo to najlepszy siatkarz ZAKSY w sezonie 2016/2017?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×