Jakub Ziobrowski: Nie przejmowaliśmy się tym, czy coś nas boli. Jechaliśmy po złoto
Młody atakujący wraz ze swoimi kolegami zdobył w niedzielę mistrzostwo świata juniorów. Jego drużyna od początku stawiała sobie za cel złoty medal, choć dokuczały im kontuzje. Jakub Ziobrowski dopiero w finale grał bez bólu barku.
Jakub Ziobrowski od początku turnieju miał bark oklejony plastrami, a jego atakom brakowało mocy. Dopiero w półfinale i finale pokazał pełnię swoich możliwości. Zwłaszcza w meczu o złoto przeciwko Kubie zagrał doskonale.
- Miałem problemy z barkiem podczas zgrupowania przygotowawczego, nie wiem, czy trenowałem więcej niż cztery dni w sumie. Dopiero podczas turnieju wprowadzałem się powoli w rytm treningowy i meczowy. Trener pozwalał mi wychodzić w szóstce w każdym spotkaniu, żebym jak najszybciej wrócił do pełnej formy i żeby ta przerwa trwała jak najkrócej. Dodatkowo mamy w kadrze tak dobrą opiekę, że pod koniec mistrzostw już miałem bark doprowadzony do stanu idealnego, nie czułem żadnych dolegliwości - powiedział po finale atakujący.Nie on jeden miał przed turniejem kłopoty ze zdrowiem, ale to nie przeszkadzało zawodnikom reprezentacji Polski juniorów otwarcie deklarować, że interesuje ich tylko złoty medal mistrzostw świata. - Mieliśmy na kadrze szpital, kolorowo nie było. W półfinale jeszcze Kuba Kochanowski doznał urazu palca, a mimo to w finale zagrał, jak by mu nic nie dolegało. Nie przejmowaliśmy się tym, czy nas coś boli czy nie boli. Wiedzieliśmy, że stać nas na to złoto i po nie przyjechaliśmy. Byliśmy bardzo pewni siebie - stwierdził młody zawodnik.
Ogromnym atutem juniorów było zgranie i jedność, co było widać zwłaszcza w trudnych sytuacjach. - My się znamy wzajemnie na wylot. Myślę, że żadna inna drużyna nie spędziła ze sobą tyle czasu, co my. Trzy lata w Spale, granie razem w pierwszej lidze, w reprezentacji plus zgrupowania. Więź między nami jest bardzo mocna i pomagała nam być w pełni drużyną na boisku. Tym też wygrywaliśmy mecze i wychodziliśmy z różnych opresji. W czasie naszego wspólnego grania wiele było zwycięskich tie-breaków, a w tym secie mentalność i charakter liczą się czasem bardziej niż umiejętności. A nasz zespół charakter ma. I wierzy do końca w wygraną i w swoje umiejętności - ocenił Ziobrowski.
ZOBACZ WIDEO Ziobrowski: Słyszy się opinie, że siatkówka to gra dla "bab". A tu trzeba mieć charakterOstatni sezon ligowy reprezentanci spędzili już rozdzieleni, w klubach PlusLigi, ale nie zmieniło to relacji między nimi. - Każdy z nas bardzo czekał na ten ostatni turniej o mistrzostwo świata juniorów. Od razu, kiedy się spotkaliśmy w Spale, było jak byśmy się nie rozstawali. I zwyciężając do końca wszystko, co się da, zapisaliśmy się w historii i polskiej siatkówki i młodzieżowej siatkówki. Nikt nigdy nas już nie pobije, może tylko wyrównać nasz wynik - powiedział z dumą atakujący.
Ziobrowski docenił również zainteresowanie ich sukcesem w kraju oraz kibiców. - Bardzo nam miło, że nasze mecze były transmitowane i że było takie duże zainteresowanie w Polsce naszą walką o mistrzostwo świata juniorów. Cieszymy się, że mogliśmy się zaprezentować przed szerszym gronem kibiców. I dziękujemy tym, którzy przyjechali do Brna, bo na finale doping był fenomenalny, jak byśmy grali we własnym kraju. To dodało nam skrzydeł - dodał.