Prezes Trefla Gdańsk: Anastasiego kręci praca w Gdańsku. Może pójdziemy drogą Manchesteru United?

- Dochodzą do nas wieści, że ktoś próbuje podkupić trenera Anastasiego, ale on nas zapewnia, że nigdzie nie odejdzie. Praca w Gdańsku go nakręca. Myślę, że jest gotów zostać tutaj kolejne lata - mówi Dariusz Gadomski, prezes Trefla Gdańsk.

Karol Wasiek
Karol Wasiek
Trefl Gdańsk, zwycięzcy Pucharu Polski Mężczyzn 2018 WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Trefl Gdańsk, zwycięzcy Pucharu Polski Mężczyzn 2018
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Czy wygraną w Pucharze Polski można uznać za dużą niespodziankę? Przed turniejem nie graliście najlepiej, a na dodatek sporo mówi się o kłopotach finansowych klubu i niepewnej przyszłości.

Dariusz Gadomski, prezes Trefla Gdańsk: Ten sukces w Pucharze Polski można trochę w takich kategoriach odbierać, ale warto pamiętać o tym, że słabsze mecze zawsze się zdarzają. Po fatalnym spotkaniu w Warszawie usiedliśmy z Andreą Anastasim i zaczęliśmy się wspólnie zastanawiać, co dzieje się z drużyną. To były merytoryczne dyskusje. Trener także rozmawiał z każdym z zawodników indywidualnie. Zadziałało i nasza gra wróciła na dobre tory.

Chciałbym też jednocześnie zaznaczyć, że problemy, które nas dotknęły na początku sezonu, nie wpływają na sytuację na parkiecie. Nasz zespół to grupa profesjonalistów, którzy koncentrują się na swojej pracy.

Nie oszukujmy się: klub był w beznadziejnej sytuacji po odejściu strategicznego sponsora. Jak więc udało się sprawić, że zawodnicy zostali w zespole i nie rozmawiają o sprawach finansowych w szatni?

Ogromną rolę odegrał trener Anastasi, który dał jasny sygnał zawodnikom: "trenujemy ciężko, nie myślimy o finansach". Swoje dołożył także Mateusz Mika, który idealnie sprawdza się w roli kapitana. Jest on takim łącznikiem między zespołem, a klubem. Potrafi uspokoić drużynę w ważnych momentach na boisku, ale również w szatni.

Jaki udział w tym wszystkim miał prezes klubu?

Myślę, że zawodnicy wiedzą, że mogą mi zaufać. Jestem z nimi szczery i na bieżąco są informowani, jak wygląda sytuacja w klubie. Jak jest jakiś problem, to nie chowam się za filarem. Mogą przyjść i porozmawiać na każdy temat.

Trener Anastasi powiedział: prezes przyszedł i zapewnił, że klub ma zapewnione finansowanie do końca sezonu. Tak było?

Tak, dokładnie. Są pewne opóźnienia, ale one były konsultowane z zawodnikami i sztabem. Umowy są zgodnie z tymi ustaleniami regulowane na bieżąco. To nie było tak, że na początku sezonu powiedzieliśmy zawodnikom: "grajcie i zobaczymy, co się wydarzy". Decyzję o przystąpieniu do ligi podjęliśmy po rzeczowej analizie.

Czy do klubu przyszedł zawodnik z wnioskiem o rozwiązanie kontraktu?

Nie. Sprawa wyglądała tak, że w najtrudniejszym momencie zadzwoniłem do menedżerów naszych zawodników i uczciwie powiedziałem, żeby zaczęli się rozglądać na rynku za nowymi klubami. Jednocześnie poprosiłem o kilka dni cierpliwości. Wiem, że kilku siatkarzy miało oferty, ale wszyscy okazali solidarność w tym trudnym momencie i nie zmienili pracodawcy, za co jestem im ogromnie wdzięczny.

Odejście grupy Lotos było ogromnym ciosem dla klubu. Jak pan z perspektywy czasu wspomina tamten okres?

To był bardzo trudny czas dla klubu, ale i dla mnie. Moja rodzina i najbliżsi współpracownicy wiedzą, jak to wszystko wyglądało. Cieszę się, że nie poddaliśmy się i powalczyliśmy o ten klub. Nasz główny sponsor - Trefl - a także partner strategiczny - miasto Gdańsk - dali nam wsparcie w trudnym momencie i to był dla nas jasny sygnał, że warto walczyć o ten projekt. Ktoś mi kiedyś mądrze powiedział: "zamknąć jest łatwo, odbudować coś jest bardzo trudno".

Jest dla kogo pracować w Treflu Gdańsk. To nie tylko pierwszy zespół, ale ogromne zaplecze.

Tak. Niestety często ten temat jest pomijany w mediach. Mamy znakomite szkolenie młodzieży. Jest dużo utalentowanych zawodników, którzy coraz odważniej pukają do drzwi pierwszego zespołu. Będziemy mieli z nich dużo pociechy w przyszłości.

Czy triumf w Pucharze Polski może mieć wpływ na przyciągnięcie do klubu nowych sponsorów?

To jest nasze "pięć minut", które postaramy się wykorzystać i pokazać firmom, iż warto inwestować w ten zespół.

Nie wolno zapominać o trenerze Anastasim, który utożsamia się z Treflem Gdańsk. Często mówi o klubie w kontekście "dużego i interesującego projektu".

To prawda. Trener Anastasi świetnie czuje się w naszym klubie, a także w samym Gdańsku. Cały czas dochodzą do nas wieści, że ktoś próbuje go podkupić, ale on nas zapewnia, że nigdzie nie odejdzie. Mieszka blisko Ergo Areny, trenuje z zespołem w świetnych warunkach, na mecze przychodzi sporo osób. To wszystko ma znaczenie. Do tego dochodzi fakt, że trener ma ogromny wpływ na dobór zawodników do drużyny. On dokonuje ostatecznego wyboru. To go bardzo nakręca. Myślę, że Andrea Anastasi jest gotów zostać tutaj na kilka najbliższych lat. Może trzeba pójść drogą Manchesteru United i pracować z trenerem przez dłuższy okres?

Pójdziecie drogą ZAKSY i AZS-u Olsztyn, które już teraz podpisały nowe umowy z kluczowymi zawodnikami?

Wspomniane zespoły mają gwarancje finansowe i mogą podpisać umowy z czołowymi postaciami. U nas sytuacja wygląda w tym momencie inaczej, więc musieliśmy obrać inną strategię. Na razie przede wszystkim skupiamy się na tym, by w decydującej fazie obecnego sezonu walczyć o jak najwyższe cele.




Zobacz inne teksty autora

ZOBACZ WIDEO: Piorunujący początek Romy na wagę przełamania. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Czy Trefl Gdańsk zdobędzie medal w tym sezonie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×