Sobota w PlusLidze: faworyci chcą wyważyć drzwi do finału

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / CEV / Na zdjęciu: siatkarze ZAKSY Kędzierzyn-Koźle
Materiały prasowe / CEV / Na zdjęciu: siatkarze ZAKSY Kędzierzyn-Koźle
zdjęcie autora artykułu

W środku tygodnia siatkarze ZAKSY Kędzierzyn-Koźle i PGE Skry Bełchatów uchylili drzwi do finału PlusLigi. W sobotę postarają się je wyważyć i cieszyć się z awansu.

W poprzednim sezonie siatkarze z Kędzierzyna-Koźla i Bełchatowa byli na podium mistrzostw Polski. Towarzyszył im na nim Jastrzębski Węgiel. Właśnie te drużyny prowadzą aktualnie w fazie play-off PlusLigi. ZAKSA i PGE Skra walczą o awans do finału. Jastrzębianie krążków nie obronią. Biją się o 5. miejsce z Asseco Resovią Rzeszów.

Półfinały rozpoczęły się w środę, a dramaturgia pierwszych meczów zwiększyła oczekiwanie na drugie starcia. Oba były długie, emocjonujące i zakończyły się tie-breakiem. ZAKSA pokonała w nim na przewagi Indykpol AZS Olsztyn.

- ZAKSA pokazała charakter. Dorównywaliśmy jej sportowo, ale to rywale zachowali się super w końcówkach setów, mieli lepszą wytrzymałość psychiczną. Ważna była końcówka trzeciej partii. Rywale "wytrzymali nas" i wygraną w niej trochę nas złamali - wspomina Paweł Woicki, rozgrywający olsztynian.

Mistrz Polski potrzebuje jeszcze jednego zwycięstwa do awansu, a jego przeciwnik znalazł się pod ścianą. Indykpol AZS Olsztyn spróbuje przedłużyć rywalizację do niedzieli. Historia nie przemawia na jego korzyść. Ekipa z Warmii zwyciężyła po raz ostatni w Kędzierzynie-Koźlu w marcu 2012 roku. Minęło od tego czasu ponad sześć lat. W tym okresie olsztynianie podjęli dziewięć prób podbicia hali ZAKSY i wszystkie zakończyły się fiaskiem. W sezonie zasadniczym doprowadzili w jaskini lwa do tie-breaka, co wtedy uznano za pozytywny rezultat, ale w sobotę nic on nie da podopiecznym Roberto Santilliego.

O drugie miejsce w finale PGE Skra Bełchatów rywalizuje z Treflem Gdańsk. W środę ekipa z Trójmiasta zdobywała dwukrotnie prowadzenie w setach, jednak końcówka meczu należała do bardziej wypoczętych bełchatowian. Do zwycięstwa 3:2 poprowadzili drużynę Mariusz Wlazły i Milad Ebadipour. Ten duet zdobył w komitywie blisko 50 punktów. Tradycyjnie dużym walorem Skry była zagrywka. Przyjezdni zaserwowali 13 asów.

W sobotę sztandarowy atut bełchatowian powinien się uwidocznić. Będą serwować we własnej, doskonale wymierzonej hali. Biorąc pod uwagę wyniki z sezonu zasadniczego, PGE Skra zbudowała najmocniejszą twierdzę w lidze. Odniosła tam 14 zwycięstw, poniosła jedną porażkę. Bełchatowianie wygrali najwięcej setów u siebie, przegrali najmniej - osiem. Żeby odpaść z walki o mistrzostwo Polski gospodarze musieliby być gorsi od gdańszczan w sześciu partiach w ciągu dwóch dni. Trefl staje więc przed ogromnym wyzwaniem. W sezonie zasadniczym oberwał w Bełchatowie 0:3.

- W pierwszym meczu odbudowaliśmy się po trzecim secie i ostatecznie mogliśmy cieszyć się z wygranej. Dzięki temu łatwiej będzie nam przystąpić do meczu w Bełchatowie. Ale gdańszczanie na pewno też nie zagrają źle, bo już nie mają nic do stracenia - mówi Kacper Piechocki, libero PGE Skry.

Sobotnie mecze PlusLigi:

17:00, Asseco Resovia Rzeszów - Jastrzębski Węgiel (o 5. miejsce)

Stan rywalizacji: 0:1

17:30, PGE Skra Bełchatów - Trefl Gdańsk (półfinał)

Stan rywalizacji: 1:0

20:30, ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Indykpol AZS Olsztyn (półfinał)

Stan rywalizacji: 1:0

ZOBACZ WIDEO Zobacz, jak Vital Heynen ogłaszał kadrę na Ligę Narodów. Mówił tylko po polsku

Źródło artykułu: