MŚ 2018. Dominika Pawlik: Panowie, jesteśmy dumni, wdzięczni i szczęśliwi (komentarz)

Drżeliśmy po Lidze Narodów, czy tę kadrę będzie stać na awans do Top 6, który był celem. A tymczasem oni, jak gdyby nigdy nic, sięgnęli po mistrzostwo świata. Kto w to wierzył?

Dominika Pawlik
Dominika Pawlik
radość Polaków - od lewej: Artura Szalpuka, Jakuba Kochanowskiego i Bartosza Kurka podczas meczu finałowego mistrzostw świata siatkarzy z Brazylią PAP / Maciej Kulczyński / Na zdjęciu: radość Polaków - od lewej: Artura Szalpuka, Jakuba Kochanowskiego i Bartosza Kurka podczas meczu finałowego mistrzostw świata siatkarzy z Brazylią
Kiedy Vital Heynen obejmował posadę trenera reprezentacji Polski, odczuwałam spokój, choć to określenie jest dalekie od tego, jaki jest Belg. Wiadomo było, co ma w swoim dorobku, jakie ma metody pracy i jakich cudów potrafi dokonywać.

Okazało się jednak, że powołania praktycznie nie zaskakują. Podczas Ligi Narodów bywało różnie. Plan pozwalający na odpoczynek tym, którzy mieli prawo być najbardziej zmęczeni sezonem, wydawał się być dobry, ale z czasem brakowało tej świeżości i fantazji, która była widoczna w kadrze w turniejach w Polsce.

Do Lille pojechałyśmy w większym dziennikarskim (ale kobiecym) gronie z nadzieją, że mecze Polaków relacjonować będziemy do końca. Tak się nie stało, po dwóch spotkaniach Biało-Czerwoni pożegnali się z Final Six Ligi Narodów, a my miałyśmy okazję rozmawiać z prezesem PZPS, Jackiem Kasprzykiem. Przedstawił sprawę jasno, celem na MŚ 2018 jest awans do Top 6. W przypadku jego braku nie było mowy o zmianie trenera. Prezes rozumiał, że kadra jest w fazie przejściowej.

Powstał więc niepokój. Na sześć miejsc w III fazie mistrzostw świata było znacznie więcej kandydatów. Skąd brały się te obawy? W składzie było przecież czternastu świetnych zawodników, każdy miał swoje atuty. Był znający się na rzeczy sztab szkoleniowy, ale czegoś brakowało.

I wtedy przyszedł kryzys. Porażka z Argentyną, Francją i "chytry plan Vitala". To właśnie powrót (na dobre) Michała Kubiaka zakończył wszystko to, co było złe. Powstała drużyna, monolit, na pewności zyskali mniej doświadczeni zawodnicy, a na dobre powrócił Bartosz Kurek. Nie bójmy się tego powiedzieć: powrócił po latach. Tak grającego atakującego nie oglądaliśmy w poprzednich sezonach. Miał dobre występy, ale przy nich ostatnie mecze mistrzostw świata w jego wykonaniu były po prostu ge-nial-ne!

Jesteśmy wdzięczni Vitalowi Heynenowi, że zdejmował presję z drużyny, że brał ją wraz z całą odpowiedzialnością na siebie. To były tylko słowa, ale jakże ważne.

Jesteśmy dumni z drużyny, która być może nie była najlepsza na papierze, ale pokazała największy charakter w decydujących chwilach, kiedy już była pod ścianą. Po tym poznaje się mistrzów.

Jesteśmy szczęśliwi, że przez kolejne cztery lata będziemy budzić się z myślą, że żyjemy w kraju mistrzów świata.

ZOBACZ WIDEO MŚ 2018. Brazylijczyk został zapytany o polskich kibiców. Aż mu się oczy zaświeciły


Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.
Czy wierzyłaś/eś, że Polacy obronią tytuł mistrzów świata?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×