LM: niemal idealny mecz Cucine Lube przeciwko ZAKSIE. "Pokazali nam różnicę"

Cucine Lube Civitanova pewnie pokonała w wyjazdowym spotkaniu Ligi Mistrzów ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle (3:0). Mistrzom Polski pozostało wyciągnięcie wniosków z trudniej lekcji i zachwalanie obiektu w Gliwicach

Michał Kaczmarczyk
Michał Kaczmarczyk
siatkarze Cucine Lube Civitanova WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: siatkarze Cucine Lube Civitanova
- Nie zagraliśmy na sto procent swoich możliwości. Musielibyśmy zagrać naszą idealną grę, żeby wygrać z Lube. Włosi pokazali nam ogromną różnicę fizyczną w tych dwóch typach siatkówki. Rywale dogrywając sobie piłkę z piątego, czwartego, czy trzeciego metra nie mieli żadnych problemów z atakiem. Do tego mieli sporo wybloków po naszych atakach. Radzili sobie również dobrze z grą na tak zwanej wysokiej piłce. To duża różnica pod względem fizycznym. Jeśli chcielbyśmy chociaż trochę dorównać rywalom, musielibyśmy sprawić im problemy swoją zagrywką, a niestety tego nie zrobiliśmy - analizował przyczyny porażki z Cucine Lube Civitanova Paweł Zatorski, libero ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, w rozmowie z portalem plusliga.pl

Wicemistrzowie Włoch doskonale przygotowali się do boju z czołowym klubem polskiej ekstraklasy i odebrali mu największe atuty, tym samym nie pozwalając ZAKSIE na zdobycie choćby 20 punktów w każdym secie. Zespół kierowany przez Ferdinando De Giorgiego chciał nie tylko przybliżyć się do awansu do kolejnej fazy Ligi Mistrzów, ale i odpokutować za ostatnią ligową porażkę z Sir Safety Conad Perugia (1:3).

- To był niemal idealny mecz na poziomie mentalności i nastawienia oraz koncentracji. Nie traciliśmy chłodnej głowy po błędach, zawsze byliśmy skupieni na kolejnej akcji i następnym zagraniu. To właśnie musieliśmy poprawić po porażce z Perugią, w tamtym meczu przez trzy i pół seta mieliśmy dobre podejście i byliśmy "w grze", ale poddawaliśmy się na samym finiszu. W tym spotkaniu tak się nie stało, nasze głowy były w pełni na boisku - ocenił Bruno Rezende na łamach włoskiego portalu volleyball.it.

Siatkarze ZAKSY muszą się teraz skupić na nadchodzących spotkaniach w PlusLidze oraz hitowym ćwierćfinale Pucharu Polski z PGE Skrą Bełchatów (23 stycznia). Raczej nie będą wspominać dobrze ostatniej konfrontacji z włoskim potentatem, ale halę, w której grali ostatnie spotkanie LM, zdecydowanie tak. - Naprawdę super się grało. Wynik oczywiście o tym nie świadczy. Osobiście z chęcią wrócę do Areny Gliwice, czy to z reprezentacją, czy klubem. Z klubem na pewno trochę rzadziej, bo musimy, a jednocześnie uwielbiamy grać w Kędzierzynie-Koźlu. Cieszymy się, że hala była tak licznie wypełniona przez kibiców.  Przypomina ona Tauron Arenę Kraków. Co ważne w Gliwicach są ciemniejsze krzesełka, co jeszcze bardziej sprzyja grze. Dużo lepiej widać piłkę. To są szczegóły, które dostrzegamy w trakcie gry - powiedział Zatorski na temat Areny Gliwice, która pomieściła 8700 widzów starcia ZAKSA - Cucine Lube.

ZOBACZ WIDEO Rajd Dakar. Koszmar Macieja Giemzy. "Była szansa na życiowy wynik"
Czy ZAKSA awansuje do fazy pucharowej Ligi Mistrzów?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×