Michał Kaczmarczyk: Koniec kłótni o Magdalenę Stysiak? Teraz to dopiero się zacznie! (komentarz)

Teoretycznie wszystko jest jasne: PLS i PZPS wydały decyzje przychylne dla Magdaleny Stysiak, a niekorzystne dla Chemika Police. Ale tak naprawdę pytań jest więcej niż kwestii wyjaśnionych, co w naszej siatkówce już mało kogo dziwi.

Michał Kaczmarczyk
Michał Kaczmarczyk
Magdalena Stysiak (pierwsza z prawej) WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Magdalena Stysiak (pierwsza z prawej)
Zacznijmy od pochwał, bo przecież nie można wyłącznie potępiać w czambuł całego świata. Zarówno zarząd Polskiej Ligi Siatkówki, jak i Sąd Odwoławczy przy Polskim Związku Piłki Siatkowej rozstrzygnęły sprawę Magdaleny Stysiak błyskawicznie jak na swoje standardy, bo w zaledwie miesiąc. Była już siatkarka Chemika Police czekała na końcowe rozstrzygnięcie zdecydowanie krócej niż większość jej koleżanek z parkietu, które poddały pod ligowy sąd polubowny spory z klubami o zaległości w wypłatach. Wypada mieć nadzieję, że to będzie nowa, lepsza praktyka i władze polskiej siatkówki będą tak sprawnie rozstrzygać mniej priorytetowe sprawy.

Poza tym brawa należą się prawnikom Stysiak i agentowi Roberto Mogentale, którym udało się przekonać PLS i PZPS do poglądu, w myśl którego kontrakt młodej zawodniczki z polickim klubem wygasł po uzyskaniu przez nią pełnoletniości i nie należy jej karać na bezprawne zerwanie umowy. Zapewne powoływali się na brak jasnych regulacji ligowych w zakresie kontraktów podpisywanym przez niepełnoletnich zawodników, a także casus Zbigniewa Bartmana sprzed lat i rozwiązania podobnych sytuacji znane z innych dyscyplin. Mówi się, że jednym z ważniejszych argumentów był brak nadzoru sądu opiekuńczego nad wieloletnią umową zawartą przez Stysiak i jej rodziców. Na pewno będą mieli ręce pełne roboty, gdy Chemik skieruje spór do sądu powszechnego (a to się stanie na pewno) i trzeba będzie jeszcze raz udowadniać racje klientów.

Awantura o Magdę jeszcze trochę potrwa, ale temperatura sporu przeniesionego do sal sądowych trochę się obniży, a w międzyczasie Stysiak będzie grała w Grot Budowlani Łódź i zapewne wypracuje sobie w przyszłości kolejny, lepszy kontrakt, być może w lidze zagranicznej (pojawiają się pogłoski o zainteresowaniu Savino Del Bene Scandicci). Życie ligowe będzie się toczyło swoim torem i poza prezesem Pawłem Frankowskim wszyscy będą zadowoleni. Co nie oznacza, że należy dać sobie spokój ze śledzeniem losów Stysiak, bo tak naprawdę pytań jest więcej niż konkretów.

ZOBACZ WIDEO Jakie są marzenia Kubicy? "Zrobienie dobrej roboty i pozostanie w F1 na dłużej"

Gdyby przeanalizować decyzje PLS i PZPS pod kątem logiki, należało się spodziewać takiego, a nie innego wyroku. Decyzja na korzyść Chemika, m.in. zawieszenie Stysiak w prawach zawodniczki, sprawiłaby kłopot nie tylko jej samej i prezesowi Marcinowi Chudzikowi, ale i Jackowi Nawrockiemu oraz prowadzonej przez niego seniorskiej kadrze siatkarek (czyli, mówiąc górnolotnie, racji stanu naszej kobiecej siatkówki). Tymczasem po decyzji arbitrażu PZPS zadowoleni są prawie wszyscy, a najbardziej interes kadry kobiet i nowy klub Stysiak. - To jest nadzieja polskiej siatkówki, przyszłej kadry budowanej przez Jacka Nawrockiego. Uważam, że ta dziewczyna musi grać, i to jak najwięcej. Każdy moment zawieszenia lub opóźnienia jej kariery byłaby tragedią dla całej polskiej kobiecej siatkówki - powiedział prezes Chudzik tuż po dołączeniu Stysiak do Grot Budowlanych i te słowa są znamiennie.

Czytaj także: Kontrowersyjny wyrok w sprawie Magdaleny Stysiak. Stworzono niebezpieczny precedens?

Podobnie postąpiono w przypadku Bartmana z 2005 roku, który w tamtym czasie był ważną postacią kadry juniorów i materiałem na solidnego reprezentanta kraju. Innymi słowy, zastosowano doktrynę świętego spokoju i zaspokojenia potrzeb polskiej siatkówki. Można się zastanawiać, czy werdykt byłby ten sam, gdyby Stysiak nie była kandydatką na wielką gwiazdę, a przeciętną juniorką doskonale obeznaną z kwadratem rezerwowych. Mam szczerą nadzieję, że tak.

Pytań jest więcej: jeżeli PLS i PZPS swoimi decyzjami poniekąd potwierdziły, że Stysiak po ukończeniu osiemnastego roku życia występowała w Chemiku Police bez ważnego kontraktu, to czy wyniki tamtych spotkań powinny zostać zweryfikowane jako walkowery przeciwko Chemikowi? Zdać się na zasadę "fair play" i nie wywoływać afery czy bezwzględnie żądać skrupulatnego trzymania się przepisów? Co w sytuacji, jeżeli prawomocny wyrok sądu powszechnego będzie na korzyść klubu z Polic, a bieżący sezon Ligi Siatkówki Kobiet dawno się zakończy i trzeba będzie radzić sobie z konsekwencjami decyzji?

Czy rozstrzygnięcie sprawy Stysiak okaże się incydentem bez reperkusji, czy skłoni inne młode zawodniczki do odważniejszego stawiania się pracodawcom i weryfikowania zapisów umów? Czy zawodniczki, które kilka lub kilkanaście były w podobnej sytuacji do Stysiak, teraz plują sobie w brodę, że nie zaryzykowały podobnego kroku? I przede wszystkim: czy PLS i PZPS pogratulują sobie pozbycia się problemu i zostaną w stanie samozadowolenia, czy ktoś postanowi wyciągnąć wnioski i doprowadzi do koniecznych zmian w regulacjach dotyczących umów podpisywanych przez niepełnoletnich siatkarzy (bo chyba nikt nie ma wątpliwości, że to trzeba zrobić jak najprędzej w imię jak największej profesjonalizacji rozgrywek)? Chciałbym znać odpowiedzi na te pytania, ale pozostaję bezradny wobec możliwych scenariuszy.

Mam wrażenie, że wielu kibiców odczuwa podobnie. Pojawiają się głosy rozczarowania, niekoniecznie samą decyzją o losach Stysiak, a choćby brakiem transparentności działań i atmosferą, w której nikt niczego nie wie poza garstką wtajemniczonych. Podobno nie ma problemu z tym, żeby opublikować uzasadnienie decyzji zarządu PLS o braku kary dla Stysiak, a mimo to nikt tego nie zrobił: ani Chemik, ani przedstawiciele ligi, ani strona zawodniczki. A lektura tego dokumentu na pewno wyjaśniłaby kilka kwestii, które frapują obserwatora sporu, na przykład to, jakie argumenty zaważyły za przychyleniem się do stanowiska siatkarki i jaka była taktyka procesowa obu stron konfliktu. Cóż, najwidoczniej się nie da, podobnie jak wielu innych rzeczy w kraju mistrzów świata. A szkoda, bo w ten sposób tworzy się domysły i mało sprzyjające teorie.

Żeby nie kończyć tekstu w smutny sposób, chciałbym zwrócić uwagę na pozytywną postawę tych kibiców, którzy nie zadowolili się krótkimi komunikatami w sprawie Stysiak, tylko zażądali konkretów i wykazali się dalekowzrocznym myśleniem. To pokazuje, że kibic siatkarski w Polsce jest dojrzały, wymagający i nie da się zadowolić byle czym. Chciałbym, żeby podobne nastawienie charakteryzowało wszystkich w naszej siatkówce, tym bardziej, że obecny sezon dał nam wszystkim tyle materiału do nauki na przyszłość, że grzechem byłoby to zmarnować. A tymczasem szykujcie popcorn lub inne przekąski, bo czuję w kościach, że o Stysiak jeszcze usłyszymy.

Michał Kaczmarczyk

Puchar Polski: Grot Budowlani - DPD Legionovia: niespodzianki nie było. Zespół z Łodzi w półfinale rozgrywek

Czy sprawa Magdaleny Stysiak będzie ciągnęła się przez kolejne miesiące i lata?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×