Ryszard Bosek o Wilfredo Leonie: Włosi mówią o nim kosmita. Z nim mamy szansę na złoto igrzysk olimpijskich

Dzięki Wilfredo Leonowi bardzo mocno wzrosną szanse na złoty medal igrzysk olimpijskich dla Polski. Ryszard Bosek wie, co mówi. Ma na koncie złoto IO, wywalczone w 1976 roku. Jedyne dla naszego kraju.

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski
Wilfredo Leon Newspix / Łukasz Krajewski/FOKUSMEDIA.COM.PL / Na zdjęciu: Wilfredo Leon
Marek Bobakowski, WP SportoweFakty: Jak Włosi odebrali transfer Wilfredo Leon z Rosji do Sir Safety Conad Perugia? Czy jest tak samo głośno, jak o przejściu Krzysztofa Piątka do Milanu?

Ryszard Bosek, złoty medalista IO (1974) i mistrz świata (1976), były selekcjoner reprezentacji Polski, menedżer siatkarski działający na włoskim rynku: Piłka nożna jest po stokroć popularniejsza niż siatkówka, więc nawet nie ma co porównywać zamieszania, jakie jest wokół Krzyśka, a wokół Wilfredo. Biorąc jednak odpowiednią miarę, to rzeczywiście przyjście Leona do ligi włoskiej odbiło się szerokim echem. Media często piszą o tym siatkarzu. Zazwyczaj w samych superlatywach.

Na przykład?

Nazywają go kosmitą, siatkarzem nie z tej ziemi, grającym na zupełnie innym poziomie niż reszta zawodników.

Nie przesadzają?

Nie. Oczywiście to nie jest tak, że Leonowi wychodzi wszystko i kończy każdą piłkę. Nie ma takich ludzi. Nawet kosmitom zdarzają się błędy (śmiech). Jednak w połowie pierwszego sezonu w lidze włoskiej można śmiało powiedzieć, że odnalazł się w nowym środowisku, stał się gwiazdą nie tylko swojego zespołu, ale całej ligi.

Jego zespół prowadzi w tabeli ligi, wywalczył Puchar Włoch (tutaj więcej szczegółów o meczu finałowym >>), w Lidze Mistrzów jest niepokonany. Trudno się do czegoś przyczepić.

No właśnie. A w większości tych sukcesów swój duży udział ma Leon. On potrafi wejść na zagrywkę przy stanie 20:20 i posłać cztery asy. Widać po nim, że przejście do Włoch dało mu jeszcze więcej pewności siebie i w swoje umiejętności. Stał się jeszcze lepszym siatkarzem niż był w Kazaniu.

Czyli słusznie zmienił klimat?

Zdecydowanie. Liga włoska to obecnie najlepsza liga na świecie. Tutaj w każdym meczu musi pokazać 100 proc. umiejętności. Każde spotkanie to wyzwanie. Jak tego nie zrobi, to przegra. W Rosji mógł wiele meczów odpuścić, a zwycięstwo i tak przychodziło.

Ma pan z tym problem, że Leon wkrótce zagra w reprezentacji Polski?

Słucham? A niby dlaczego mam mieć problem?

Są tacy, którzy nie mogą zrozumieć, jak siatkarz urodzony na Kubie i występujący w kadrze tego kraju nagle zmienia reprezentację. Ostatnio Raul Lozano powiedział, że to niesprawiedliwe.

Jakie "nagle"? Przecież sprawa Leona ciągnie się od lat, nic nie udało się przyspieszyć. Wszystko odbyło się zgodnie z procedurami. Co do Lozano... Proszę mnie nie rozśmieszać. Czyli rozumiem, że jakby to Lozano obecnie prowadził reprezentację Polski, to by nie powołał Leona do swojej kadry? Nie żartujmy. To nonsens. Leon od kilku ładnych lat ma polskie obywatelstwo, założył w naszym kraju rodzinę, mówi po polsku, integruje się ze środowiskiem, w tamtym roku przyjechał nawet na zgrupowanie kadry, choć nie musiał. Nie widzę powodów, aby zabrać mu prawo do występów w reprezentacji. Nie szukajmy na siłę problemów tam, gdzie ich nie ma.

Inni twierdzą, że skoro jesteśmy mistrzami świata, to nie potrzebujemy sztucznych wzmocnień. Na dodatek przekonują, że powołanie Leona do zespołu jest nie fair w stosunku do zawodników, którzy zdobyli złoto mundialu.

No i co z tego? Przecież sport polega na rywalizacji. Jesteś słabszy, to lepszy kolega gra na twojej pozycji. Od zawsze tak było, tak jest i tak będzie zawsze. Doszukiwanie się w tym podwójnego dna jest bezsensowne i do niczego nie prowadzi.

ZOBACZ WIDEO Show Krzysztofa Piątka! Kapitalne gole Polaka i zwycięstwo Milanu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Czyli w lipcu mistrzów świata wzmocni najlepszy siatkarz świata? Dobrze rozumiem pana słowa?

Tak. I bardzo mocno wzrosną nasze szanse na złoty medal igrzysk olimpijskich, a tak naprawdę właśnie tego polska siatkówka wyczekuje od lat. Tęsknimy za tym, aby w końcu wygrać turniej olimpijski, po 44 latach (triumfowaliśmy w Montrealu w 1976 roku - przyp. red.).

Czytaj także: Wilfredo Leon dokonuje niemożliwego: jest coraz lepszy >>

Znów wcielę się w rolę przeciwników Leona w kadrze: skoro jesteśmy mistrzami świata, to dlaczego mamy nie wygrać IO w Tokio? Nawet bez Leona.

Dlatego, że mistrzostwo świata wywalczyliśmy "zębami i charakterem". Po prostu wyrwaliśmy ten sukces z gardeł lepszych teoretycznie ekip. Mieliśmy też sporo szczęścia. I szacunek za to dla Vitala Heynena i całego zespołu. Ale w Tokio nasi rywale będą jeszcze mocniejsi. Rosjanie zmienią trenera, a przecież grać gorzej już nie mogą. Amerykanie - jak zawsze - przygotują się tylko pod IO, Brazylijczycy, Włosi, Francuzi - oni wszyscy zagrają o wiele lepiej. Dlatego Leon daje nam pewność, że zostaniemy w grze i możemy realnie myśleć o złocie. Że nie wypadniemy ze ścisłego grona faworytów.

Krótko mówiąc, w trudnych sytuacjach, jak trzeba będzie zdobyć punkt, to piłka pójdzie do Leona, a on to zrobi.

Tak, mniej więcej o to mi chodzi.




Czy jesteś zwolennikiem gry Wilfredo Leona w polskiej reprezentacji?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×