Mistrzostwa Europy siatkarek. Jacek Nawrocki: Nie przypisuję sobie żadnych zasług

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Grzegorz Michałowski / Na zdjęciu: Jacek Nawrocki
PAP / Grzegorz Michałowski / Na zdjęciu: Jacek Nawrocki
zdjęcie autora artykułu

Mistrzostwa Europy 2019 wkraczają w fazę pucharową. Po rollercoasterze emocjonalnym reprezentacja Polski w 1/8 finału zagra z Hiszpanią. Jacek Nawrocki przybliżył tego przeciwnika.

W tym artykule dowiesz się o:

Powrót po 10 latach na mistrzostwa Europy do Łodzi na razie jest całkiem udany. Biało-Czerwone zakończyły fazę grupową z bilansem czterech zwycięstw i jednej porażki. Po przegranej po tie-breaku z Belgią Polkom groziło starcie w 1/8 finału z reprezentacją Rosji. Zdołały jednak wspiąć się na wyżyny i pokonać wicemistrzynie świata, Włoszki.

Dzięki temu w niedzielny wieczór zmierzą się z Hiszpankami (o godz. 20:30), a zanim do tego spotkania dojdzie, na boisko w Atlas Arenie wyjdą ekipy z Niemiec i Słowenii.

Dominika Pawlik, WP SportoweFakty: Dwa dni wolnego między fazą grupową a pucharową przydała się? Pana podopieczne nie miały tak jak zwykle - dwóch treningów, ale mogły odetchnąć i choć na chwilę zapomnieć o tym, co je czeka. 

Jacek Nawrocki, trener reprezentacji Polski: Nam na pewno się przydały, ale rywalom też, bo wszyscy mają te same warunki. Tak naprawdę nie wiadomo, gdzie tkwiłaby korzyść: większe obciążenie dla wszystkich czy właśnie przerwa. Myślę, że ten punkt regulaminu mówiący o rozdzieleniu faz jest bardzo mądry, rozsądny, szczególnie w kontekście zdrowia zawodniczek.

ZOBACZ WIDEO Paweł Zatorski narzeka na kalendarz rozgrywek. "Co roku działacze nam to fundują. Balansujemy na krawędzi ryzyka"

Podróż dotyczyła jednak ekip z Niemiec i Hiszpanii, a naszej kadrze przydarzyć się może po ćwierćfinale. Wtedy na pewno będzie ciężej?

Nie myślę w ogóle o tym, co będzie później. Jesteśmy myślami gdzieś przy Hiszpanii. Na razie te przemieszczenia się zespołów i logistyka jest znakomicie opanowana, że drużyny już do południa były w kolejnych krajach i były gotowe do treningu, zajęć, więc myślę, że nikt na to nie może narzekać.

W piątek polskie siatkarki mogły jednak złapać oddech i to nie ulega wątpliwości. 

Tak, zdecydowanie ten dzień był potrzebny. Przede wszystkim na zresetowanie mentalne, psychiczne. To jest na pewno trudniejsze do opanowania niż zmęczenie fizyczne.

30 godzin dzieliło początek meczu z Belgią i koniec meczu z Włochami. Zupełnie odmienne emocje. Jak wpłynąć na zespół, żeby dobrze się zresetował między spotkaniami?

Jeśli chodzi o obciążenie dziewczyn, jak i sztabu, to ono jest cały czas, pracujemy na okrągło, tak, żeby być przygotowanym do kolejnych spotkań, żeby nic nas nie zaskoczyło. Co do tych dwóch meczów, to analizowaliśmy starcie z Belgią. Wszędzie powtarzam: to nie był zły mecz. Sportowo to było dobre granie, relatywnie, jak na nasze możliwości. 2-3 piłki ułożyłyby się inaczej i bylibyśmy szczęśliwi i nikt by nie rozpatrywał błędów w przyjęciu, ataku czy w wyborach. Nie byłoby tematu.

Ta porażka była bolesna, bo było tak blisko zwycięstwa, że trudno jest się po czymś takim podnieść. Rywal jakim była Italia, daje możliwość jeszcze większego zdołowania się albo właśnie odbudowania. Udał nam się ten mecz, ale nie twierdzę, że był dużo lepszy od tego z Belgią. Zaczęliśmy znakomicie, później jednak były dwa dobre sety Włoszek, ich kompletna dominacja, a potem świetna gra naszych dziewczyn w czwartej partii i tie-breaku, co doprowadziło nas do zwycięstwa. Natomiast normalnie rozpatrując tę sytuację, my ten stan trzymaliśmy dwa dni na tym samym poziomie. To było bardzo ważne.

Dziewczyny same też potrafiły się zmobilizować, zdopingować. Było wiele rozmów indywidualnych, oczyszczających. Cieszę się, że to wszystko wypaliło, ale ja nie stawiałem też zespołu pod ścianą przed meczem z Italią. Czy mielibyśmy grać z Rosją czy Hiszpanią... To są dwie różne drużyny, ale nie można było wychodzić do przodu.

Czytaj też: Mistrzostwa Europy siatkarek. Natalia Mędrzyk: "Stranger Things" połknęłam w dwie noce

Jak ważna była taktyka w meczu z Włoszkami? Same zawodniczki po zwycięstwie tłumaczyły, że miały za zadanie np. zostawiać Egonu prostą, bo ona często się myli. 

Jeżeli chodzi o game plan, to był bardzo dobrze przygotowany. Ale czym innym jest jego wdrożenie, zaczynało się wszystko od zagrywki. Powiem szczerze, zagrywały tak, że "gdyby teraflex miałby klepki, to zagrywałyby z dokładnością co do klepki". Wykonały znakomitą robotę w zagrywce i w bloku, z zimną krwią niektóre ataki odpuszczaliśmy. Kiedy mogliśmy się skupić, to właśnie to robiliśmy. Dodatkowo była bardzo dobra gra w pierwszej piłce. To spowodowało, że taktyka miała znaczenie, ale istotne było także mentalne podejście dziewczyn.

Po meczu Malwina Smarzek powiedziała, że dedykuje wygraną hejterom, którzy skreślili kadrę. Czy miał trener też przez chwilę taką myśl? 

Bardzo bronię się przed myśleniem o krytycznym podejściu do zespołu i tego co my robimy. Staram się od tego odcinać, nigdy sobie nie przypisuję żadnych zasług. To, co wygramy, to jest dziewczyn. Nie lubię różnych określeń, ale szczerze mówiąc, tak bardzo walczę z tym, żeby się od tego odciąć, że powiem, że nie, nie miałem takiej myśli. To wszystko co się dzieje z boku, staram się zostawiać w tym miejscu. W przeciwnym razie nie byłbym w stanie skupić się na pracy. W dzisiejszych czasach, jeżeli ktoś tego nie potrafi, to po prostu nie ma szans w takiej pracy jak ta z reprezentacją.

W niedzielę reprezentację Polski czeka starcie z Hiszpanią. To nie rywal z tej samej półki co Belgia czy Włochy. Trener pewnie wszystkie informacje dostał rano po starciu z Italią, a co powinni o Hiszpankach wiedzieć kibice? 

Wiemy już wszystko o zespole z Hiszpanii i rozpracowaliśmy to na czynniki pierwsze. To drużyna, która posiada bardzo duże możliwości na zagrywce. Pierwszy set meczu z Niemcami pokazał, że Hiszpania, kiedy ryzykuje, to potrafi rywala odesłać z kwitkiem do 15. Dwie bardzo dobre skrzydłowe, o naprawdę wysokim potencjale, z niezłym doświadczeniem, jedna grająca w lidze włoskiej (Jessica Rivero), druga w niemieckiej (Ana Escamilla). To wszystko powoduje, że musimy uważać: skrzydła, dobra zagrywka. My musimy przeciwstawić się dobrym przyjęciem albo dobrą zagrywką, żeby to zniwelować, utrzymać skupienie w grze obronnej. Myślę, że Hiszpania to dobrze poukładany zespół w systemie blok-obrona. Spróbujemy też wykorzystać regularność w grze.

Czytaj też: Mistrzostwa Europy siatkarzy. Vital Heynen krytykuje zbyt dużą liczbę drużyn w turnieju

Cztery lata temu w Lidze Europejskiej polska kadra rozegrała z Hiszpanią cztery mecze, wszystkie wygrała. Czy tamten zespół podobny jest do tego aktualnego? 

Wtedy w Hiszpanii, mam wrażenie, że grało więcej mocniejszych indywidualnie zawodniczek. Co do samego zespołu, nie chcę się wypowiadać, bo mam wrażenie, że ten jest lepiej ułożony.

A co z drugą parą, która grać będzie w Łodzi, czyli Niemkami i Słowenkami? 

Faworytem są Niemcy. Trzeba upatrywać ich dominacji, ale Słowenia ma swoje, podobnie jak Hiszpania, ukryte mocne punkty. Przy dużym ryzyku w swojej grze, np. znakomitej dyspozycji Izy Mlakar, jest w stanie sprawić problemy każdej drużynie.

Źródło artykułu:
Czy reprezentacja Polski pokona Hiszpanię?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (2)
avatar
stary_trener
1.09.2019
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Smarzek normalnie nie zrozumiala sensu i tresci przekazanych jak to okresla brzydko ,,hejtem". Wszystkie uwagi dotyczyly pracy trenera a pod adresem zawodniczek glupoty pisali nieliczni i zlosl Czytaj całość