Mistrzostwa Europy siatkarek. Magdalena Stysiak: Nogi mi się trzęsły w tie-breaku
W kluczowych momentach spotkania Polska - Niemcy Magdalena Stysiak posłała kluczowe zagrywki, mocno przykładając się do zwycięstwa i awansu do półfinału. - Powiedziałam sobie "teraz albo nigdy" - wyjawiła.
- Bardzo się cieszę z wygranej. Czułyśmy lekką presję, bo Niemki wyszły dobrze na to spotkanie, wiedziałyśmy, że się nie poddadzą. Nie zagrały jeszcze nigdy takiego spotkania w mojej rocznej karierze w reprezentacji. Grałam z nimi pięć razy i nigdy nie zaprezentowały się w ten sposób. Spodziewały się takiej publiczności. Dziękujemy wszystkim, ta publiczność jest niesamowita. Jestem mega szczęśliwa. Trochę zwątpienia wkradło się w czwartym secie, ale potem wyszłyśmy na tie-breaka jak nowonarodzone - tłumaczyła rozemocjonowana przyjmująca tuż po zakończeniu batalii.
W kluczowych momentach tie-breaka Stysiak wyglądała, jakby nie czuła stawki ani presji. - Wiadomo, każdy ma nerwy, ale ja staram się je utrzymać na wodzy. Powiedziałam sobie, że zaczynamy od nowa, jest 0:0, krótki mecz i trzeba było to wykorzystać, teraz albo nigdy - wyjawiła.
ZOBACZ WIDEO Eliminacje Euro 2020. Wojciech Szczęsny liczy na Piątka. "Napastnik głodny goli zawsze jest groźny dla przeciwników"Polska siatkarka nie zwolniła ręki. - Wiedziałam, że one daleko stoją, ale dlaczego mam ryzykować, jeśli mocna zagrywka mi siedziała. Jak wszystko idzie, to nie ma co kombinować - podkreśliła.
Choć nie czuła presji, emocji nie uniknęła. - Troszkę czułam nerwy, ale nie dałam się im ponieść. Po akcjach wygranych było u mnie widać nerwy, ale też radość. To jest jednak niesamowite, że nie dałam się ponieść emocjom. Może nie było widać, ale one były w środku. W piątym secie nogi mi się trzęsły - wyjawiła Stysiak.
Według przyjmującej inne zespoły nie patrzą na Polskę już jako na kopciuszka na europejskich salonach. Sama ma dobry kontakt z byłymi koleżankami z Chemika Police, Bianką Busą i Sladjaną Mirković. - Nie spodziewały się tego. Tu pokazałyśmy kawał dobrej siatkówki w meczu z Włoszkami - przyznała.
Stysiak miesiąc temu zarzekała się, że nie będzie czytać co dziennikarze i kibice o niej i drużynie piszą. - Zdaję sobie sprawę, że to było dobre spotkanie i będą pisać o nas w superlatywach. Będziemy świętować, w czwartek wylatujemy do Ankary, nie będzie więc czasu. Nie lubię o sobie czytać. Ciężko mi powiedzieć, ale raczej nie będę niczego czytać - powiedziała.
Co jest największą siła polskiego zespołu? - Wszystkie dziewczyny. Jak gramy dobrze, to jesteśmy jak czarne konie - zakończyła. W sobotę półfinał z Turcją, niestety już w nie w łódzkiej Atlas Arenie.
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.