Mistrzostwa Europy. Jacek Pawłowski: Nikt nie obiecywał, że Leon będzie zbawcą. Cieszmy się z medalu (komentarz)

Reprezentacja Polski siatkarzy po ośmiu latach ponownie stanęła na podium mistrzostw Europy. Tymczasem w kraju rozpoczęła się dyskusja, czy wynik osiągnięty z Wilfredo Leonem w składzie należy uznać za sukces, czy porażkę.

Jacek Pawłowski
Jacek Pawłowski
Na zdjęciu od lewej w bloku: Piotr Nowakowski i Wilfredo Leon PAP/EPA / YOAN VALAT / Na zdjęciu od lewej w bloku: Piotr Nowakowski i Wilfredo Leon
Tylko jedną porażkę w dziewięciu spotkaniach ponieśli polscy siatkarze na mistrzostwach Europy. Niestety potknięcie przydarzyło się w kluczowym momencie, kiedy ważyły się losy awansu do finału. Walka o złoto przed rozpoczęciem zmagań wydawała się być oczywistością, tym bardziej że do zespołu dołączył jeden z najlepszych siatkarzy świata, Wilfredo Leon. Z nim w składzie Biało-Czerwoni mieli być poza zasięgiem rywali, nie tylko na kontynencie, ale i na świecie. Ruszyła lawina spekulacji czy i z kim dwukrotni mistrzowie świata mogliby przegrać, mając w swoich szeregach tak nieprzeciętnego gracza. Odpowiedź na to pytanie poznaliśmy zaskakująco szybko.

W meczu ze Słowenią reprezentacja Polski w najmniejszym stopniu nie przypominała zespołu z poprzednich spotkań. Cieniem samych siebie byli Michał Kubiak, Fabian Drzyzga, a nawet Wilfredo Leon. Kubańczyk z polskim paszportem miał ogromne problemy z kończeniem ataków. Kiwał na potęgę, jednak bez efektu punktowego. Zaledwie 15 z 32 skończonych piłek, to wynik zdecydowanie poniżej potencjału tego gracza. Trzeba jednak przyznać, że we wspomnianym starciu nie tylko Biało-Czerwoni zawiedli, ale także przeciwnicy zagrali mecz życia. Spotkanie, jakiego pewnie długo nie powtórzą. Determinacja i ofiarność w obronie, połączone z wiarą w końcowy sukces przyniosły efekt.

Mistrzostwa Europy siatkarzy. Polacy z brązowym medalem. To dziewiąty krążek w historii

Mistrzostwa Europy siatkarzy. Wojciech Drzyzga odpowiedział na zarzuty: Zapytajmy Vitala, dlaczego nie zmienił Fabiana

Polakom na pocieszenie pozostała rywalizacja o brązowy medal. Na szczęście wygrana i to powinno być najważniejsze, jeśli chodzi o występ polskiej reprezentacji na mistrzostwach Europy. Po raz kolejny nasz zespół zdołał się podnieść po bolesnej porażce. Trener Vital Heynen zmotywował zawodników na tyle skutecznie, że rozbili Trójkolorowych na ich terenie, ku rozpaczy tysięcy kibiców. Wilfredo Leon, który kilkadziesiąt godzin wcześniej rozczarował, ponownie przypominał zawodnika ze starcia ćwierćfinałowego z Niemcami, po którym porównywano go do Lionela Messiego siatkówki.

ZOBACZ WIDEO: ME siatkarzy. Fabian Drzyzga: Wygrzebaliśmy się z bagna i cieszymy się z brązu
Dla Kubańczyka z polskim paszportem mecz o 3. miejsce miał szczególne znaczenie. 26-latek po raz pierwszy stanął przed szansą wywalczenia medalu w barwach "nowej ojczyzny". I chociaż zadanie nie należało do najłatwiejszych, jeden z najlepszych siatkarzy świata udźwignął presję, walnie przyczyniając się do pierwszego od ośmiu lat podium mistrzostw Europy dla Polski.

Za niespełna rok Biało-Czerwoni staną przed szansą powiększenia medalowej kolekcji. Półfinałowe potknięcie paradoksalnie może naszym zawodnikom pomóc. Oczekiwania ze strony sympatyków siatkówki nie będą już tak wielkie. Nikt już nie odbiera naszych zawodników jako dream teamu, który będzie gromił kolejnych rywali. Warto również pamiętać, że zespół Huberta Wagnera, rok przed historycznym triumfem w Montrealu wywalczył srebrny medal europejskiego czempionatu. Potraktujmy to więc jako dobry omen i cieszmy z tego, co mamy.

Jacek Pawłowski

Czy brązowy medal mistrzostw Europy, wywalczonych przez polskich siatkarzy, można uznać za sukces?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×