PlusLiga. MKS Ślepsk Malow Suwałki - GKS Katowice. Złość i rozgoryczenie w szeregach beniaminka
MKS Ślepsk Malow Suwałki musiał uznać wyższość GKS-u Katowice (2:3). Siatkarze beniaminka doznali pierwszej porażki po tie-breaku w obecnym sezonie. - Żaden trener nie cieszy się z porażki. Czujemy złość i rozgoryczenie - przyznał Andrzej Kowal.
48-latek pokazał klasę i pogratulował rywalom dobrego występu. - Doceniam zespół z Katowic. Nasi rywale od drugiego seta zagrali bardzo dobrze. Ciężko było ich ruszyć w przyjęciu, tylko Nicolas Szerszeń potrafił wyrządzić im krzywdę. Mieli dobry procent przyjęcia. To szybko przełożyło się na skuteczność w pierwszej akcji. Zdecydowanie przewyższali nas w tym elemencie - dodał.
Zobacz także: PlusLiga. MKS Ślepsk Malow Suwałki - GKS Katowice. Szeroka kadra przyjezdnych. "Musiałem wymienić połowę składu"
Nastroje suwalczan są dalekie od ideału, jednak zdobyty punkt został przyjęty z szacunkiem. - Żaden trener nie cieszy się z porażki, ale mimo wszystko cieszę się z jednego "oczka", bo w dalszej perspektywie może mieć dla nas duże znaczenie. Fajnie, że zawodnicy po raz kolejny potrafili się podnieść. Przegrywaliśmy w setach 1:2 i znowu doprowadziliśmy do tie-breaka - zauważył Kowal.
MKS Ślepsk Malow poprzednie trzy tie-breaki rozstrzygnął na własną korzyść. W sobotę było jednak inaczej. - Czujemy rozgoryczenie, bo to nasza pierwsza porażka po tie-breaku. Do tej pory wygrywaliśmy i graliśmy fajną siatkówkę. Taki jest sport. Przede wszystkim doceniam klasę rywala. Szacunek dla katowiczan. Zagrali bardzo równo - podsumował.
Zobacz także: Siatkówka. PlusLiga. Łukasz Kadziewicz: Rozgrywki są wyrównane, ale organizacyjnie jest sporo do poprawy