Siatkówka. Koronawirus wstrzymał rozgrywki w Polsce. Szczere słowa Dariusza Gadomskiego. "Nie mogliśmy zrobić inaczej"
Władze Polskiej Ligi Siatkówki S.A. podjęły decyzję o zawieszeniu rozgrywek. Tak samo stało się z Pucharem Polski. - Widzimy, co dzieje się dookoła. Nie mogliśmy zrobić inaczej - powiedział nam Dariusz Gadomski, prezes Trefla Gdańsk.
Po konsultacjach ze sztabem szkoleniowym i właścicielami klubu poinformowaliśmy ligę, że jesteśmy zaniepokojeni możliwością takiego wyjazdu. Cieszę się, że podjęto decyzję o przełożeniu zmagań. Myślę, że wyjazd do Katowic nie byłby komfortowy dla żadnej z czterech drużyn. Widzimy, co dzieje się dookoła - powiedział Dariusz Gadomski w rozmowie dla WP SportoweFakty.
Działacze wszystkich klubów chcieli wziąć udział w turnieju, lecz w innym terminie. - Rozmawiałem z pozostałymi prezesami, cały czas byliśmy w kontakcie z prezesem Zagumnym. Wszyscy chcieliśmy przełożenia turnieju, ponieważ sytuacja zmienia się z godziny na godzinę. Mamy czwartek i nikt nie wie, co będzie w sobotę. Dwa dni temu było mniej zarażonych osób, były inne wytyczne i restrykcje. Nie mogliśmy zrobić inaczej - dodał prezes Trefla Gdańsk.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny filmCzy PlusLiga zostanie wznowiona w tym sezonie? - Tego sami nie wiemy. Ciężko coś na ten temat powiedzieć, ponieważ dla nas wszystkich jest to zupełnie nowa sytuacja. Wszystko będzie zależało od tego, jak wirus będzie się rozprzestrzeniał. Dobrze, że już w połowie marca została podjęta decyzja o zatrzymaniu rozgrywek. Mamy trochę czasu - terminarz był rozpisany do 9 maja, więc jeżeli będzie szansa na grę, to zawsze można zmienić warunki play-offów i dokończyć zmagania. W tej chwili ciężko jednak spekulować jak to się skończy - stwierdził Gadomski.
Gdańszczanie jeszcze w środę zagrali mecz z Aluronem Virtu CMC Zawiercie (3:0). Spotkanie zostało rozegrane bez udziału kibiców i Trefl z tego powodu stracił dużo pieniędzy. Najważniejsze jest jednak zdrowie siatkarzy. - Wszyscy zawodnicy czują się dobrze. Razem z trenerem poinformowaliśmy drużynę, że mają teraz czas wolny, który mają spędzać w domach. Odłożyliśmy treningi, ponieważ nie wiadomo kiedy wrócimy do gry. Każdy ma zadbać o siebie oraz unikać kontaktu z osobami z zewnątrz. Zawodnicy wiedzą, że mają unikać skupisk ludzkich jak chociażby centra handlowe, a do sklepów spożywczych chodzić maksymalnie rzadko - przyznał.
- Środowy pojedynek z zawiercianami to tylko jedno wydarzenie, więc szczęście w nieszczęściu, że na ten moment za bardzo tego nie odczujemy, aczkolwiek straciliśmy kilkadziesiąt tysięcy złotych. Patrząc w przód - mamy już zapewniony udział w play-offach - jeżeli wznowimy rozgrywki, to nie możemy grać bez kibiców. Organizacja meczów pociąga za sobą duże koszty, a w przypadku spotkań finałowych strata z potencjalnych biletów, których nie moglibyśmy sprzedać byłaby znacznie większa. Mam na myśli pojedynek z PGE Skrą lub Jastrzębskim Węglem. Nie ukrywajmy, przychody z biletów stanowią część naszego budżetu. Poza tym granie przy pustych trybunach nikomu nie sprawia przyjemności - zauważył sternik zespołu znad morza.
Czy pod znakiem zapytania stoi rozegranie nadchodzących igrzysk olimpijskich? - Decyzje podejmują inne osoby. Z pewnością każdy kalkuluje i ogląda jak wyglądają kalendarze imprez sportowych. Obecnie trudno cokolwiek przewidzieć. Czy kiedykolwiek ludzkość zmierzyła się z taką epidemią? Nikt nie wie, jak sobie z tym poradzić i jak koronawirus będzie się rozprzestrzeniał. Widzimy, co dzieje się we Włoszech. Gdy pojawiły się informacje z dalekich Chin, to spoglądaliśmy i mówiliśmy "coś się dzieje", ale jak uderzyło w naszą Europę, to czujemy przerażenie - zakończył.
Zobacz także:
Koronawirus może zatrzymać transfer Michała Kubiaka. Nici z gry w Serie A?
Siatkówka walczy z koronawirusem. Rozgrywki PlusLigi i LSK zostały zawieszone