Spiridonow o transferze do Grecji: W Rosji trenerzy boją się mnie zatrudnić, a w Polsce jestem wrogiem nr 1
Aleksiej Spiridonow po raz pierwszy w karierze zdecydował się opuścić ojczysty kraj i podpisać zagraniczny kontrakt. Rosyjski siatkarz, w szczerym wywiadzie dla rodzimych mediów wyjaśnił, dlaczego nie zdecydował się na transfer do Polski.
- Jestem bardzo ekscentrycznym graczem, lubię to. Bardzo chciałbym poczuć atmosferę greckich trybun. Mam nadzieję, że od nowego sezonu ta historia z koronawirusem dobiegnie końca i na trybunach pojawią się kibice. Oni tam są szaleni - na trybunach odpala się race, rzuca wszelkiego rodzaju przedmiotami. Kiedyś widziałem nawet, że na parkiecie wylądowała toaleta. Myślę, że będzie to interesujące doświadczenie. Nowy impuls do kariery - przyznał były przyjmujący reprezentacji Rosji.
Dla sympatyków siatkówki, wyjazd jednego z najbardziej kontrowersyjnych zawodników do tak egzotycznej ligi, jak grecka, był sporym zaskoczeniem. Tym bardziej że nigdy wcześniej 32-latek nie zdecydował się opuścić swojej ojczyzny. Sam gracz wyjaśnia, że po ostatnich incydentach, większość szkoleniowców nie była zainteresowana współpracą. Przed kilkoma tygodniami, nieoficjalnie, mówiło się o możliwym dołączeniu Aleksieja Spiridonowa do zespołu Trefl Gdańsk. Sam zainteresowany w jednym z wywiadów zaprzeczył jednak, że prowadzone były jakiekolwiek rozmowy w tym kierunku.
- W Polsce uważają mnie za głównego wroga. W Rosji trenerzy prawdopodobnie boją się mnie zaangażować. Niektórzy z nich nie lubią takich graczy jak ja. Wartość sportowa, nie ma wówczas znaczenia. Miałem jeszcze ofertę z katarskiego Al-Ahly, o której mówił mi Roman Daniłow, ale uznałem, że w Grecji poziom siatkówki jest wyższy, a warunki lepsze. Rozmawiałem na ten temat z Dimą Filipowem, który spędził w Olympiakosie pięć sezonów, dlatego myślę, że nie powinno być żadnych problemów - powiedział rosyjski przyjmujący.
Czytaj także:
Mistrzowie świata wiceliderem rankingu FIVB. Wielki awans Polek. Tak wysoko nie były od lat!
Michał Kubiak: Przymusowa przerwa bardzo mi pomogła. Naładowałem akumulatory [WYWIAD]