WGP 2009: Polki ponownie odprawione - relacja ze spotkania Polska-Holandia

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Nie udało się reprezentantkom Polski drugie spotkanie kieleckiego turnieju z cyklu World Grand Prix. Po piątkowej porażce z Tajlandią, w sobotę siatkarki Jerzego Matlaka musiały uznać wyższość reprezentacji Holandii przegrywając 0:3.

W tym artykule dowiesz się o:

Polska - Holandia 0:3 (23:25, 20:25, 21:25)

Polska - Sadurek, Barańska, Świeniewicz, Kaczor, Gajgał, Bednarek oraz Zenik (libero), Maj, Woźniakowska, Jagieło

Holandia - K.Staelens, Blom, Flier, Grothues, Huurman, de Kruijf oraz van Tienen (libero), C.Staelens, Wensink, Stam

Holenderki rozpoczęły ten mecz w innym zestawieniu w porównaniu do pierwszego spotkania z ekipą Japonii. Doskonale grającą Chaine Staelens zastąpiła Alice Blom, na środku natomiast Robin de Kruijf zajęła miejsce Caroline Wensink. Mimo tych zmian Holenderki bardzo dobrze otworzyły te zawody, zaczynając od prowadzenia 1:4 po kilku świetnych akcjach w wykonaniu Manon Flier. Nasze reprezentantki szybko jednak otrząsnęły się po tym natychmiastowym natarciu siatkarek trenera Selingera i po kilku minutach mocny atak z obejścia Katarzyny Gajgał wyrównał stan rywalizacji na 4:4. Od tego momentu Polki wydawały się kontrolować przebieg gry na boisku. Bardzo ładnie prezentowała się Anna Barańska, atakując bardzo skutecznie z lewego skrzydła. Od stanu 9:9 gra jednak zaczęła przybierać bardzo wyrównany poziom. Po stronie Holenderek prym wiodły niezawodna Flier oraz Alice Blom, Polki zaś odpowiadały dobrymi akcjami Barańskiej oraz Agnieszki Bednarek. Taka wyrównana gra trwała aż do stanu 22:22, kiedy po kiwce Kim Staelens z drugiej piłki na zagrywkę poszła jej siostra Chaine Staelens i posłała na naszą stronę trudną piłkę, z którą nie umiała poradzić sobie Paulina Maj. Po tej zagrywce kolejnym dobrym atakiem popisała się Gajgał, jednak ostatnie słowo w tej partii należało do Holenderek. Seta atakiem z lewego skrzydła zakończyła Maret Grothues, która w meczy z Polską wreszcie pokazała swoją wartość, czego nie można było powiedzieć po spotkaniu przeciwko Japonii.

Druga odsłona zaczęła się od mocnego zbicia Anny Woźniakowskiej, która na placu gry zastąpiła Dorotę Świeniewicz. Tuż po ataku Woźniakowskiej pojedynczym blokiem na Francien Huurman popisała się Agnieszka Bednarek. Polki tylko na moment zyskały dwupunktowe prowadzenie, gdyż chwilę później doskonałymi akcjami popisały się Manon Flier oraz Alice Blom. Do stanu 7:7 znów oba zespoły toczyły bardzo wyrównaną walkę, gdy szereg błędów popełniła zmęczona Joanna Kaczor. Holenderki objęły prowadzenie 8:11. Reakcja trenera Matlaka na słabą postawę Kaczor była błyskawiczna. Na placu gry, na pozycji numer cztery pojawiła się Aleksandra Jagieło, która kilkoma atakami z prawej strony pozwoliła na utrzymanie kontaktu z rozpędzającą się holenderską drużyną. Jednak do znudzenia skuteczna Manon Flier oraz wspomagającą ją Alice Blom już przy stanie 17:20 pozbawiły nasze zawodniczki złudzeń na wygranie tej odsłony spotkania. Na dodatek Polki zaczęły popełniać bardzo proste błędy. Najpierw Milena Sadurek "wrzuciła" Annę Barańską w siatkę, a później Barańska popełniła dwa szkolne błędy w ataku z lewej strony siatki. Atakiem z lewego skrzydła zapunktowała jeszcze Świeniewicz, jednak atak Flier z szóstej strefy nie pozostawił żadnych złudzeń, która z ekip była lepsza w tej odsłonie.

Początek trzeciego seta zwiastował poprawę gry naszych kadrowiczek. Dwa pojedyncze bloki Bednarek na Francien Huurman oraz błąd Holenderek doprowadziły do stanu 3:0 dla naszej reprezentacji. Niemoc swojej ekipy przełamała Manon Flier atakiem z podwójnej krótkiej, jednak już po chwili Alice Blom posłała piłkę daleko w trybuny atakując z lewego skrzydła. Wyglądało na to, że Polki znalazły w końcu receptę na grę swych rywalek. Dobra gra Bednarek na środku siatki zaowocowała pierwszym skutecznym blokiem na Manon Flier, dzięki czemu nasz zespół objął prowadzenie 6:2. Holandia do stanu 11:7 nadal grała źle. Dopiero szalony zryw w grze Alice Blom pozwolił na odbudowanie gry Holenderkom. Trzeba zaznaczyć, że przy atakach Blom całkowitą plamę dała nasza rozgrywająca Milena Sadurek beznadziejnie ustawiając się w obronie pozostawiając holenderskiej przyjmującej bardzo dużo wolnego miejsca do umieszczenia piłki w boisku. Blom wykorzystała to bezlitośnie doprowadzając do remisu po 12. Potem do głosu doszły Robin de Kruijf oraz Maret Grothues, skutecznie atakujące ze swoich pozycji. Swoje grała także Flier, atakując z niewiarygodnych wręcz pozycji z dużą siłą. W szeregach Polek roiło się od błędów. Wyraźnie "zagotowana" Kaczor nie potrafiła wbić się swoimi atakami w parkiet, a Anna Barańska zapewne chciałaby o tym meczu jak najszybciej zapomnieć, jeśli chodzi o jej zagrywkę, która w tym meczu stała na katastrofalnie niskim poziomie. Seta trzeciego zakończyła dobrze grająca Grothues.

Polki przegrały swoje kolejne spotkanie i dopóki Jerzy Matlak wśród zdrowych zawodniczek nie znajdzie wartościowej zmienniczki dla Joanny Kaczor próżno szukać sukcesów w tej edycji World Grand Prix. Kaczor zdrowie zostawiła podczas turnieju w Rzeszowie walnie przyczyniając się do awansu naszej kadry do przyszłorocznych Mistrzostw Świata. Należy teraz popróbować, poszukać kogoś kto pozwoli Joannie Kaczor odetchnąć, bo z tak dalej grającą wychowanką Gwardii Wrocław daleko nasz zespół w tym roku nie zajdzie.

Źródło artykułu: