Iracki trener broni Vitala Heynena przed oskarżeniami Ngapetha. "To fantastyczny człowiek, nie zrobiłby czegoś takiego"

- Heynen po prostu chce pomagać kochającym siatkówkę, bez względu na jakiekolwiek różnice - choćby płci, religii czy rasy - przekonuje Alaa Khalaf. Iracki trener wobec oskarżeń opowiedział nam o znajomości z selekcjonerem Polaków i otrzymanej pomocy.

Filip Korfanty
Filip Korfanty
od lewej trener Alaa Khalaf i Vital Heynen, podczas spotkania w Bydgoszczy w 2014 roku Archiwum prywatne / Alaa Khalaf / Na zdjęciu: od lewej trener Alaa Khalaf i Vital Heynen, podczas spotkania w Bydgoszczy w 2014 roku
Po meczu Ligi Narodów Polska - Francja (2:3) Earvin Ngapeth w swoich mediach społecznościowych oznajmił, że w czasie zawodów doszło do skandalu, a winnymi są Vital Heynen i Michał Kubiak. Francuz uważał, że trener Biało-Czerwonych użył obraźliwego słowa w kierunku jednego z czarnoskórych wolontariuszy. Kubiak z kolei miał notorycznie wyzywać francuskich graczy. Więcej o tej sprawie pisaliśmy tutaj.

Selekcjonera reprezentacji Polski na Twitterze wziął w obronę Salvador Hidalgo Oliva, były siatkarz m.in. Jastrzębskiego Węgla. - Po tym co, zrobił Ngapeth, zobaczyłem na Twitterze wpis jednego z graczy o tym, jak Vital pomógł mu, gdy był w Niemczech, wtedy postanowiłem na Twitterze opisać krótko również moje wrażenia - mówi iracki trener Alaa Khalaf, który w rozmowie z nami rozwinął swoją historię znajomości z selekcjonerem polskich siatkarzy.

- Pochodzę z Iraku, a z trenerem Heynenem po raz pierwszy spotkałem się w 2014 roku, kiedy prowadził Transfer Bydgoszcz. Pomógł mi wtedy Goray, mój turecki przyjaciel, który skontaktował mnie z Vitalem, a ten zgodził się na mój przyjazd. Trener przywitał mnie bardzo serdecznie - rozpoczyna swoją opowieść Khalaf.

- Zarezerwował mi hotel, nawet przyjeżdżał po mnie, żeby zabrać mnie na trening. Pomógł mi ze wszystkim i opowiedział o nowościach w siatkówce. Czułem wtedy nieopisane szczęście - spotkałem jednego z najlepszych trenerów na świecie! W Polsce byłem przez dwa tygodnie. Później nadal mieliśmy kontakt, otrzymywałem wszystkie informacje, o które prosiłem - kontynuuje Irakijczyk.
Od lewej Vital Heynen i Alaa Khalaf, podczas spotkania w Tours w 2017 roku. Źródło: archiwum prywatne Ali Khalafa Od lewej Vital Heynen i Alaa Khalaf, podczas spotkania w Tours w 2017 roku. Źródło: archiwum prywatne Ali Khalafa
- W 2017 roku przyjechałem do Niemiec na studia na Uniwersytet w Lipsku, Vital był aktualnie trenerem francuskiego Tours. Właśnie we Francji spotkaliśmy się wtedy po raz drugi. Pamiętam mój moment przyjazdu, to było dziwne. Wysiadłem na dworcu kolejowym i zobaczyłem duże skupisko ludzi. Nie wiedziałem, dlaczego się tam zebrali. Po chwili zorientowałem się, że powodem zgromadzenia był stojący tam Vital Heynen. Czekał na mnie wraz z żoną na dworcu! Szczerze mówiąc, nie mogłem uwierzyć w to, co zobaczyłem. Zawstydziło mnie to, że taki trener po prostu czeka na mnie na dworcu. Mój pobyt we Francji trwał około tygodnia, oglądałem treningi i mecz zespołu Vitala z Paris Volley - opowiada dalej.

3 miesiące czekania na maszynę do zagrywki i terroryści niweczący zaproszenie

- Heynen pomógł mi też z zakupem programu Data Volley do analiz statystycznych, którego wciąż używam, a także maszyny do zagrywki. Kupiłem ją, gdy studiowałem w Niemczech, Vital skontaktował mnie z amerykańską firmą, która ten sprzęt produkuje. Po zakupie została wysłana najpierw do Niemiec, a później drogą morską do Iraku. Czekałem na nią 3 miesiące - wspomina Alaa.
Sprowadzona do Iraku maszyna do zagrywki. Źródło: archiwum prywatne Ali Khalafa Sprowadzona do Iraku maszyna do zagrywki. Źródło: archiwum prywatne Ali Khalafa
- Kontakt mamy do dziś. Stale mogę na niego liczyć. Otrzymałem pomoc, jakiej nie dostałem nigdy wcześniej. Jest otwarty na dzielenie się wiedzą o siatkówce, a przy tym niesamowicie skromny. W zeszłym roku poprosiłem go o zdalny wykład dla irackich i arabskich trenerów. Nie było z tym żadnego problemu. Początkowo wiele osób nie wierzyło, że Vital faktycznie poprowadzi dla nas ten wykład, a on nawet odpowiedział na wszystkie pytania - relacjonuje dalej.

- Po zakończeniu nastąpiła wyjątkowa reakcja podziękowań i wdzięczności wobec niego. On po prostu chce pomagać kochającym siatkówkę, bez względu na jakiekolwiek różnice - choćby płci, religii czy rasy. Po tym, skontaktował się z nim również Afrykański Związek Piłki Siatkowej i Vital poprowadził też wykład dla wszystkich afrykańskich trenerów. Mam szczerą nadzieję, że trener zgodzi się na wizytę w Iraku, będę się o to starał - mówi nasz rozmówca.

O znajomość z Khalafem zapytaliśmy też samego Vitala Heynena. Jak się okazuje, Belg do Iraku został już raz zaproszony, jednak wtedy sytuacja w tym kraju nie była najbezpieczniejsza.

- Już jakiś czas po jego pierwszej wizycie u mnie w Polsce jego klub grał mecz w Klubowych Mistrzostwach Azji, wtedy zaprosił mnie do siebie do Iraku. To był czas, gdy silny był ISIS (organizacja terrorystyczna przyp. red.), powiedziałem mu, że się boję, na co on przekonującym głosem odpowiedział: "Nie martw się, ISIS jest daleko". Sprawdziłem na mapie, to było raptem 30 kilometrów od miejsca, gdzie mocno działał ISIS. Odpowiedziałem: "Nie, nie, Alaa, robiłem w życiu wiele rzeczy, ale podróż do Iraku, gdzie blisko działa ISIS, będąc Europejczykiem, nie wydaje mi się najlepszym pomysłem" - z uśmiechem wspomina Heynen.

- Mam wiele zapytań trenerów o możliwość stażu u mnie, zawsze się zgadzam, ale potem okazuje się, że nie wszyscy przyjeżdżają. Pamiętam, że gdy Alaa przyjechał w 2014 roku do Polski, to nie posiadał karty płatniczej, płacił tylko gotówką, co wzbudzało uśmiechy. To fantastyczny facet, bardzo otwarty na otaczających go ludzi - mówi selekcjoner Polaków.

- Nie znam Michała Kubiaka, ale poznałem trenera Heynena i jestem pewien, że nie zrobiłby czegoś takiego. To świetny trener, lubiący wszystkich, bardzo pokorny i pomocny. Gdyby Vital był taki, jak opisał go Ngapeth, to myślę, że nie przyjąłby mnie, ani nie udzieliłby takiej pomocy komuś, kogo nie zna, a przecież byłem dla niego kompletnie obcą osobą - przekonuje Khalaf.

Z nadzieją na powrót do pięknej historii irackiej siatkówki

Khalaf od 2010 roku jest trenerem Gas Al-Janoob z miasta Basra, drugiego co do wielkości w Iraku. Ze wspomnianym klubem pięciokrotnie wygrał iracką ligę, trzykrotnie Puchar Iraku oraz dwukrotnie Superpuchar kraju. Jego zespół występował też w Klubowych Mistrzostwach Azji, gdzie największym sukcesem było zajęcie szóstej lokaty. Od trzech lat jest selekcjonerem reprezentacji Iraku, w 2018 roku wygrał premierową edycję turnieju Asian Challenge Cup, pokonując w finale Arabię Saudyjską, choć jak sam zaznacza - nie są to najbardziej prestiżowe i najlepiej obsadzone rozgrywki w Azji.

- Siatkówka w Iraku jest bardzo popularna i mamy wiele klubów. Pozytywem pracy tutaj jest duża liczba graczy i spore pieniądze. Z kolei rozwój utrudnia nam kiepska infrastruktura i brak długofalowego planowania. Co więcej, większość naszych trenerów nie lubi wyjeżdżać za granicę po naukę od innych, a musimy cały czas się rozwijać i być na bieżąco z nowoczesną siatkówką - zaznacza nasz rozmówca.

- Liga iracka liczy 16 zespołów, podzielone są one na dwie grupy po osiem ekip, po cztery najlepsze awansują do kolejnej rundy. Mecze są rozgrywane systemem ligowym u siebie i na wyjeździe. Z tych ośmiu, cztery awansują do turnieju finałowego, gdzie zespoły grają ze sobą po trzy spotkania i najlepszy zostaje mistrzem kraju - tłumaczy Alaa.

- Nie zawsze grają u nas obcokrajowcy. W latach 2011-2014 było ich po dwóch w każdej drużynie. Później to się zmieniało, były lata, w których nie było nikogo spoza Iraku, a od następnego sezonu będzie możliwość zakontraktowania po jednym obcokrajowcu. Jeśli chodzi o trenerów, to mamy w lidze tylko Irakijczyków - mówi 44-latek.

- Jest wiele miast, w których siatkówka jest sportem numer jeden. W poprzednich latach wynagrodzenie siatkarzy wynosiło od 100 do 120 tysięcy dolarów za sezon, a kluby zapewniają też mieszkanie, wyżywienie i transport graczy. Jednak w kilku ostatnich sezonach wynagrodzenie spadło i waha się od 30 do 60 tysięcy dolarów, to efekt spadku cen ropy. Mamy wyróżniających się graczy, z których kilku otrzymuje propozycje gry w innych krajach, ale wolą pozostać w Iraku, ze względu na większe zarobki, które są u nas - wyjaśnia trener drużyny Gas Al-Janoob.

- Urodziłem się w 1977 roku, a w siatkówkę zacząłem grać w 1990. Reprezentowałem Irak od rozgrywek młodzieżowych po zespół seniorów. Grać skończyłem w 2009 roku, po tym, jak przytrafiła mi się kontuzja barku. Wtedy zacząłem międzynarodowe kursy trenerskie w FIVB pierwszego i drugiego stopnia, zdobywałem też doświadczenie w kilku krajach. Pracę trenerską rozpocząłem w klubie, w którym zakończyłem karierę siatkarską - wspomina.

- Irak ma wszystko, aby stać się silnym zespołem, ale wspomniany brak długofalowego planowania sprawa, że zostaliśmy z tyłu. W przeszłości mieliśmy silną drużynę i dość łatwo ogrywaliśmy Iran. Ostatni raz w 1986 roku w Kuwejcie, ograliśmy ich wtedy 3:1. Należy pamiętać, że rozwój naszego państwa został wstrzymany przez konflikt wojenny ze Stanami Zjednoczonymi z lat 1990-2003. To znacznie wpłynęło także na ogólny postęp irackiego sportu - przyznaje.

- Potrzebujemy otworzyć drzwi do współpracy z krajami rozwiniętymi siatkarsko, jak choćby Polska, USA czy Brazylia. To może pomóc nawiązać irackiej siatkówce do czasów jej pięknej przeszłości - kończy z nadzieją Alaa Khalaf.

Czytaj również:
Tokio 2020. Surowe zakazy i kary za ich złamanie. Dyscyplina w wiosce olimpijskiej to duży problem dla Vitala Heynena
Historia ostatniej nominacji siatkarskiej do Tokio. "Wyjaśnili, że presja była zbyt duża"

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Podolski odwiedził wyjątkową fankę. Kibicuje Górnikowi od... 1948 roku
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×