Beniaminek sprawcą największej niespodzianki kolejki. "Trudno było się spodziewać"
Przegrywali już 0:2 z faworyzowanym i utytułowanym rywalem na jego terenie, a jednak zdołali odwrócić losy spotkania i wyrwać mu zwycięstwo. Mowa o siatkarzach LUK Lublin, którzy byli sprawcami największej niespodzianki w 7. kolejce PlusLigi.
- Ciężko się spodziewać, żeby z takiego trudnego terenu przywieźć punkty, czy nawet zwyciężyć. Podeszliśmy do tego meczu z bojowym nastawieniem i z tym, że będziemy walczyć do samego końca, bo takim jesteśmy zespołem - powiedział po spotkaniu Bartosz Filipiak, atakujący LUK Lublin.
Tym samym drużyna beniaminka dołączyła do peletonu drużyn goniących za czołową siódemką jednocześnie oddalając się od miejsca spadkowego na pięć punktów. Siatkarze z Lubelszczyzny wskoczyli na 11. miejsce. Będący na ósmej pozycji GKS Katowice ma 8 oczek, zaś trzynasty Cerrad Enea Czarni Radom - 6.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: olbrzymie święto na ulicach! Te obrazki robią wrażenie- Dla nas liczy się każdy punkt. Taki mecz to ogromny plus i bardzo dobry znak. To duża zaliczka, bo zaraz czekają nas mecze z rywalami z naszej półki - podkreślił Filipiak w rozmowie z klubową telewizją PGE Skry Bełchatów.
To właśnie z tej drużyny 27-letni prawoskrzydłowy przeszedł do LUK Lublin minionego lata. Zgodnie z bełchatowską tradycją, przed meczem Filipiak odebrał podziękowanie od zarządu i prezesa Konrada Piechockiego.
- Zostałem bardzo ciepło przywitany przez kibiców i prezesa. To było bardzo miłe, ale potem starałem się pomóc swojemu zespołowi na tyle, na ile potrafiłem i cieszę się, że zwyciężyliśmy w Bełchatowie - podkreślił zawodnik.
Teraz lublinianie mają na horyzoncie domowy mecz z mającym o punkt więcej sąsiadem w tabeli Cuprum Lubin. Spotkanie w Hali Globus odbędzie się w niedzielę, 21 listopada o 17:30.
Sprawdź również: Mocne słowa po niespodziewanej porażce PGE Skry Bełchatów. "To nie przystoi!"