Koronawirus dał im się mocno we znaki. "Jesteśmy tłem zespołu, którym byliśmy miesiąc temu"

Cerrad Enea Czarni nie mogą wrócić do formy, którą prezentowali przed zachorowaniami na koronawirusa. - To był mecz, którego nie mieliśmy prawa przegrać - przyznał Jakub Bednaruk po porażce ze Ślepskiem Suwałki. Jego drużyna spadła na 13. miejsce.

Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski
Jakub Bednaruk WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Jakub Bednaruk
Mecz 18. kolejki PlusLigi był dla Cerradu Enei Czarnych historyczny. Wojskowi zagrali bowiem po raz pierwszy w hali Radomskiego Centrum Sportu. Kibice w dużej liczbie zajęli miejsca w nowym obiekcie, a najwierniejsi sympatycy zadbali o przygotowanie specjalnej oprawy. - Bardzo dziękujemy kibicom za oprawę i za atmosferę w hali, bo na samym początku meczu aż przeszły mnie dreszcze - skomentował Jakub Bednaruk.

Wyglądają bardzo źle po koronawirusie

- Nie dostosowaliśmy się kompletnie do tego poziomu - przyznał bez ogródek trener Czarnych. - "Odcięło" nam wtyczkę od zeszłego tygodnia. To, czym nadrabialiśmy wcześniej brak umiejętności, czyli siłą, skocznością, fizycznością, nam "odcięło". Od trzech meczów wyglądamy fizycznie źle - nie ukrywał szkoleniowiec.

Porażka ze Ślepskiem Malow Suwałki była dla radomskiej drużyny już trzecią po przebytym koronawirusie. Wcześniej Wojskowi ulegli Stali Nysa w Pucharze Polski i Treflowi Gdańsk w poprzedniej kolejce ekstraklasy. Przypomnijmy, iż pozytywne wyniki testów miało aż 11 zawodników Czarnych. - Musimy wrócić fizycznie. Trening, siłownia, 2,5-godzinne zajęcia to jest coś, czego nam potrzeba, a nie jesteśmy w stanie teraz tego przeprowadzić - zaznaczył Bednaruk.

ZOBACZ WIDEO: Była partnerka Milika przeszła metamorfozę. Trudno oderwać wzrok!

- Jedyną szansą na odbudowanie formy dla naszego zespołu jest dobry i długi trening fizyczny. Jest nam potrzebny normalny, kilkudniowy mikrocykl, tydzień-dwa tygodnie treningów, aby dobrze wyglądać fizycznie - podkreślił.

Nie mieli prawa tego przegrać

Po przegranej 0:3 ze Ślepskiem, Cerrad Enea Czarni spadli na 13. miejsce w tabeli. - To był pierwszy mecz w tym sezonie, którego nie mieliśmy prawa przegrać, zwłaszcza u siebie. Rywal nas kontrolował - trener zdał sobie sprawę. - Po meczu w Warszawie posypało nam się kompletnie wszystko. Cała praca, którą wykonaliśmy wcześniej, oczywiście nie chcę się tłumaczyć, ale po koronawirusie i kwarantannie "odcięło nam wtyczkę" - powtórzył.

- Jesteśmy tłem zespołu, którym byliśmy jeszcze miesiąc temu. Nie jesteśmy drużyną techników, cwaniaków, którzy braki fizyczne nadrobią sobie techniką. Musimy być agresywni na zagrywce, w ataku, na pierwszej akcji, a tacy nie jesteśmy. Byliśmy wolniejsi, skakaliśmy niżej, byliśmy tłem dla rywala - kontynuował Bednaruk. - To już kolejny taki mecz, bo podobnie wyglądało to w Gdańsku, plus tam jeszcze przeciwnik zagrał świetne zawody. Zagraliśmy podobnie, jak w Gdańsku, czyli zaczynamy sety od 5:10, i później musimy gonić wynik. Zawsze gra się zespołowi lepiej, kiedy od początku prowadzi - zwrócił uwagę.

Nie potrafili "złamać" przeciwnika

Czarni zagrozili Ślepskowi jedynie w drugim secie, w którym do rozstrzygnięcia rezultatu była potrzebna walka na przewagi. - Powiedzieliśmy sobie, że jeśli będzie remis, powiedzmy 18:18, to rywale zaczną się mylić. Posłaliśmy około osiem zagrywek z prędkością 115 kilometrów na godzinę, a Suwałki przyjęły wszystkie w punkt i grały na poziomie 79 procent w ataku po pozytywnym przyjęciu - Bednaruk był pod wrażeniem postawy oponentów.

- Próbowaliśmy wywrzeć presję, ale oni dobrze tym przyjęciem się bronili. Byliśmy dobrze "naładowani" po drugim secie, ale pojawił się na zagrywce Sapiński, posłał trzy asy i zaczęły się nerwy - zakończył szkoleniowiec.

Czytaj także:
>> Polacy wrócili do gry w lidze japońskiej. Fenomenalne statystyki Bartosza Kurka
>> Przymusowa przerwa Malwiny Smarzek

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×