Co spowodowało taką dysproporcję w polskim półfinale Ligi Mistrzów? "Sam chciałbym znać odpowiedź na to pytanie"
Jednostronnym wynikiem zakończył się pierwszy polski półfinał Ligi Mistrzów. Jastrzębski Węgiel został zdominowany przez Grupę Azoty ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle. Łukasz Wiśniewski nie potrafi powiedzieć, co spowodowało taką dysproporcję na parkiecie.
Przed własną publicznością kędzierzynianie muszą zdobyć jedynie dwie partie, aby zapewnić sobie awans do finału. Przed trudnym wyzwaniem stanie natomiast mistrz Polski, który w Kędzierzyn-Koźlu musi wygrać, ale nie może tego zrobić po tie-breaku. Jeżeli jastrzębianom uda się tego dokonać, o ostatecznym rozstrzygnięciu zadecyduje złoty set.
Na parkiecie ubiegłoroczny triumfator Ligi Mistrzów wyglądał na zespół o minimum klasę lepszy. W pomeczowym wywiadzie dla Polsatu Sport Łukasz Wiśniewski nie wiedział, jaki był powód takiej dysproporcji.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Kowalczyk zaskoczyła fanów. Zdobyła szczyt w krótkich spodenkach- Sam chciałbym znać odpowiedź na to pytanie. Na pewno nie będziemy się usprawiedliwiali problemami, każdy ma mniejsze lub większe. Na pewno u nas nie było dzisiaj tego życia, które jest zazwyczaj. Gdzieś to przeziębienie, samopoczucie gorsze na pewno to wpłynęło, ale to nie umniejsza kapitalnej gry Kędzierzyna po raz kolejny przeciwko nam. W tym roku ten bilans mamy na razie niekorzystny, ale spokojnie, to jest pierwszy krok. Jutro mamy dzień wolny i mam nadzieję, że wyciągniemy wnioski i każdy na swój sposób przemyśli to spotkanie, a od piątku wrócimy w pełni zmobilizowani do pracy - mówił środkowy Jastrzębskiego Węgla, Łukasz Wiśniewski.
Mimo że każde spotkanie pomiędzy obiema drużynami zapowiada się bardzo emocjonująco, w tym sezonie, ku zaskoczeniu, żadne nie potrwało długo. Mistrz Polski już w weekend będzie miał możliwość zrewanżować się rywalom, bowiem zespoły zmierzą się ze sobą ponownie, tym razem w lidze. Możliwe, że zwycięzca niedzielnego pojedynku zapewni sobie pierwsze miejsce w fazie zasadniczej PlusLigi. Jastrzębski Węgiel postara się odbudować i będzie chciał pokazać rywalom, że po słabym dniu wrócił do optymalnej dyspozycji.
- To na pewno i z takim założeniem wyjdziemy w niedzielę na to spotkanie. Nie mogę obiecać żadnego wyniku, na pewno damy z siebie wszystko. Przede wszystkim musimy zdecydowanie lepiej zagrywać, bo kiedy Kędzierzyn sobie przyjmuje no to widzimy, jak później kapitalnie radzą sobie w ataku. Natomiast my musimy przetrwać ten ich napór zagrywki, dzisiaj to też myślę mocno rzutowało na wynik - wyciąga wnioski z porażki 33-latek przed kolejnym starciem.
Starcie polskich ekip w półfinale Ligi Mistrzów jest drugim w historii. Dzięki temu wiadomo już, że kolejny rok z rzędu drużyna z naszego kraju powalczy o końcowy triumf. Forma zespołów z PlusLigi w Europie jest idealną promocją siatkówki w Polsce, a na trybunach pojawiają się również zagraniczni kibice. Spotkanie Jastrzębskiego Węgla z Grupą Azoty ZAKSĄ śmiało można nazwać polskim El Clasico, któremu dodatkowy smaczek daje fakt, że stawka jest dużo wyższa niż zawsze.
- Myślę, że to jest wielkie święto polskiej siatkówki. Ja już po tym meczu z Lube pisałem do chłopaków z Kędzierzyna, że bez względu na rezultat powinniśmy się cieszyć, bo Polska drużyna jest w finale. Wygra lepszy, rozstrzygnie boisko natomiast już powinniśmy się cieszyć, także dobra robota wykonana przez nasze kluby. Teraz prezes Świderski ma co robić, żeby promować naszą siatkówkę - zakończył były reprezentant kraju.
Przeczytaj także:
Jeden z najlepszych meczów Grupy Azoty ZAKSY w tym sezonie
Będzie głośny rewanż w finale Ligi Mistrzów? Sporo na to wskazuje