Ukraiński siatkarz grający w Polsce: Słuchałem kolegi z Mariupola i nie wierzyłem własnym uszom

- Mam w sobie wielką złość na Rosjan. Od znajomych ukraińskich żołnierzy słyszę, że oni zachowują się jak bandyci - mówi Serhij Kapelus, ukraiński siatkarz, którzy z klubem z Bielsko-Białej właśnie wywalczył awans do PlusLigi.

Grzegorz Wojnarowski
Grzegorz Wojnarowski
Serhij Kapelus, siatkarz BBTS-u Bielsko-Biała, z całych sił pomaga uchodźcom z Ukrainy WP SportoweFakty / Serhij Kapelus, archiwum prywatne / Serhij Kapelus, siatkarz BBTS-u Bielsko-Biała, z całych sił pomaga uchodźcom z Ukrainy
39-letni weteran w polskiej siatkarskiej ekstraklasie grał dla AZS-u Politechnika Warszawska, Siatkarza Wieluń, ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, BBTS-u, GKS-u Katowice i AZS-u Olsztyn. W Tauron 1. Lidze spędził z klubem z Bielska-Białej trzy sezony. W tym trzecim, zakończonym w ostatnią niedzielę, wywalczył wreszcie awans.

Jego drużyna w finale rozgrywek pokonała MKS Będzin 3:0 (3:2, 3:1, 3:2). Wcześniej w play-offach wyeliminowała Legię Warszawa oraz BKS Vislę Bydgoszcz. - Nie przegraliśmy w fazie pucharowej ani jednego meczu, ale to nie oznacza, że było łatwo. Graliśmy jak prawdziwa drużyna i mieliśmy trochę szczęścia - mówi Kapelus, który jako kapitan zespołu po ostatnim spotkaniu z MKS-em odebrał puchar dla zwycięzcy 1. ligi.

- Droga do awansu była długa i kosztowała wiele wysiłku. Czy zostanę na kolejny sezon? Myślę, że tak. Zobaczymy tylko w jakiej roli. Na pewno będziemy potrzebowali wzmocnień, bo w PlusLidze poziom jest bardzo wysoki - podkreślił wielokrotny reprezentant Ukrainy.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skandynawska wyprawa Kowalczyk
Zespół ze Lwowa w polskiej lidze

Drugą obok BBTS-u drużyną, która w nowym sezonie dołączy do PlusLigi, będzie Barkom-Każany Lwów. Kapelus uważa, że decyzja Polskiej Ligi Siatkówki o dołączeniu ukraińskiego zespołu to bardzo dobry ruch.

- Z perspektywy czysto sportowej można mieć pewne obawy, jak lwowianie sobie poradzą. Ale patrząc na sprawę po prostu, po ludzku, cieszę się, że dostaną dostaną szansę. Od końca lutego zawodnicy tej drużyny nie mają gdzie trenować, nie grają, zajmują się zupełnie innymi sprawami. Polacy pokazali, że na nich czekają, a to świetna sprawa - ocenia zawodnik.

Mile widziana będzie także siatkarska reprezentacja Ukrainy, która w sierpniu przyjedzie do Polski na mistrzostwa świata. Przejmując turniej od Rosjan, Polacy postawili warunek, że Ukraińcy mają trafić do jednej z grup, które swoje mecze rozegrają w naszym kraju. Ukraina zagra w grupie A z Serbią, Tunezją i Portoryko.

- Ukraińców w Polsce jest teraz tak dużo, że nasza drużyna powinna się czuć jak w domu. Mam nadzieję, że trybuny na meczach naszej drużyny będą pełne i że te mistrzostwa będą świętem nie tylko dla polskiej, ale i dla ukraińskiej siatkówki - mówi kapitan BBTS-u Bielsko-Biała. - Niech nasi zawodnicy pokażą, że mimo trwającej wojny sportowcy z Ukrainy się nie zatrzymują i robią, co mogą, żeby dać swoim rodakom radość i namiastkę normalności.

Listy z frontu

Po ataku Rosji na Ukrainę Kapelus mocno zaangażował się w pomoc swojej ojczyźnie. Pomagał uchodźcom, organizował dostawy pomocy humanitarnej i wyposażenia dla wojska oraz obrony terytorialnej. Pomaga cały czas, choć przyznaje, że już nie w takim tempie jak na początku wojny. Dostaje od znajomych żołnierzy listy potrzebnych rzeczy, kupuje i wysyła na Ukrainę paczki.

- Czego potrzeba najbardziej? Na przykład batonów energetycznych, tabletek do oczyszczania wody. Dla naszych oddziałów, które przez dłuższy czas przebywają w wioskach, w których nie można dostać nic do jedzenia, ani do picia, one są na wagę złota - tłumaczy.

- Ze swoich źródeł wiem, że nasi żołnierze walczą honorowo, a Rosjanie nie. Ci zachowują się jak zwykli bandyci. Jak są wypychani ze swoich pozycji, minują cały teren albo wkładają pod ciała zamordowanych cywilów granaty - opowiada.

Rakietą w snajpera

Przytacza też jeszcze jedną relację - swojego kolegi siatkarza, z którym dawno temu grał przez kilka lat w klubie Markochim Mariupol. - Przez miesiąc siedział z rodziną w piwnicy bloku, w którym mieszkał. Mówił, że kiedy poszedł do swojego mieszkania na ósmym piętrze, rakieta uderzyła w dziewiąte piętro. Że w bloku na przeciwko swoją pozycję miał ukraiński snajper, a Rosjanie nie trudzili się, żeby go znaleźć, tylko zniszczyli rakietami cały budynek. A tam w piwnicach ukrywały się setki osób. Gdyby ten snajper miał stanowisko w bloku mojego kolegi, pewnie już nigdy by do mnie nie zadzwonił i nie opowiedział, przez co przeszedł. Słuchałem go i nie wierzyłem własnym uszom, a przecież wiedziałem, że mówi prawdę.

Kolega Kapelusa i jego rodzina mieli szczęście, bo udało im się wydostać z oblężonego Mariupola. - Szli pieszo 15 kilometrów do jakiejś wioski pod miastem, tam znalazł się ktoś, kto wywiózł ich dalej. Koszmar. A to tylko jedna z tysięcy podobnych historii. To się w głowie nie mieści, do czego są zdolni rosyjscy żołnierze i czego dopuszczają się w moim kraju.

Kapelus przyznaje, że nosi w sobie ogromną złość na Rosjan. - Ich politycy opowiadają straszne głupoty, kłamią w żywe oczy. Nie chcę na nich patrzeć, ani ich słuchać, dlatego jak tylko widzę któregoś w telewizji, od razu wyłączam.

Czytaj także:
BBTS Bielsko-Biała wraca do PlusLigi
Tym razem tie-breaka nie było. Aluron CMC Warta Zawiercie bliżej trzeciego miejsca w PlusLidze

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×