"Już mnie palce bolały". Żyła ujawnił swój plan na złoto

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Piotr Żyła
PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu: Piotr Żyła
zdjęcie autora artykułu

Stanął przed dziennikarzami i zaczął od potężnego okrzyku radości. Później chwilę odczekał, zebrał myśli i zaczął dokładnie opowiadać, jak przygotował się do obrony mistrzostwa świata. Nie zgadniesz, co robił Piotr Żyła w nocy przed zawodami.

W tym artykule dowiesz się o:

Stało się! Piotr Żyła obronił tytuł mistrza świata, chociaż po pierwszej serii sobotniego konkursu na K-95 na MŚ w narciarstwie klasycznym zajmował dopiero 13. miejsce. Stratę do podium miał jednak minimalną i w finale odpalił prawdziwą petardę. Uzyskał aż 105 metrów. Pobił rekord skoczni, objął prowadzenie i nie oddał go już do końca zawodów.

- Na pewno jeszcze teraz nie zasnę, ale na to jeszcze nie czas - rzucił na początku rozmowy z dziennikarzami nowy-stary mistrz świata.

- Noc jest długa. Dwa lata temu, gdy po złocie zeszła ze mnie energia, powiedziałem, że już tego błędu nie popełnię, ale chyba popełnię go znowu - dodał złoty medalista, sugerując - z przymrużeniem oka - że zamierza w nocy z soboty na niedzielę długo poświętować.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: jest w 34. tygodniu ciąży. Zobacz, co robi

A w tym świętowaniu 36-latkowi będzie towarzyszyć... gitara. To właśnie ona okazała się najważniejszym aspektem przy budowania przez Piotra Żyłę koncentracji na sobotnie zawody.

- Po tych kwalifikacjach (10. miejsce - przyp. red.) byłem trochę zdenerwowany. Zacząłem się na swój sposób przygotowywać. Grałem na gitarze i to bardzo długo. Czasami już mnie bolą palce, już nie mogę grać, a gram dalej. Dostaję takiego kopa, jakbym sobie wypiła dwa piwa. Mam taki wzrost energetyczny. Jestem wtedy w swoim świecie - podkreślił.

- Oj czego ja ostatniej nocy nie grałem. Grałem chyba do dwunastej. Na chwilę przestałem i potem znowu grałem. I byłem zły, bo już mnie te palce mocno bolały - dodał.

Obecny sezon Żyła rozpoczął fenomenalnie. Skakał jak nakręcony. Do Turnieju Czterech Skoczni nie wypadł z TOP 8. Potem przyszedł kryzys, a na dwa tygodnie przed mistrzostwami świata podopieczny Thomasa Thurnbichlera błąkał się po drugiej i trzeciej dziesiątce. I wtedy trener zdecydował się dać odpocząć Polakowi i to okazało się strzałem w dziesiątkę.

- Potrzebowałem po Lake Placid porządnego odpoczynku. I wtedy powstał w mojej głowie plan, że czemu nie zrobić tego (mistrzostwa świata - przyp. red.) znowu. I zacząłem go realizować od pierwszego skoku treningowego. Na spokojnie, potem zdenerwowałem się po nieudanym skoku kwalifikacyjnym, ale na zawody przygotowałem się tak, jak chciałem - zdradził Żyła.

- Nie docierało długo do mnie co się dzieje. Przede wszystkim wykonałem swoją robotę, a potem zaczęły się cuda. Jeden, drugi, trzeci wszyscy ze mną przegrywali. I jak podeszli do mnie i mówią, że mam złoto, no to co miałem zrobić? Jak tak mówią, to znaczy, że tak jest - tak natomiast Polak opisywał to, co stało się po jego drugim skoku, gdy z 13. pozycji przesunął się na 1.

W niedzielę w Planicy odbędzie się mikst. Piotr Żyła został zgłoszony do rywalizacji. Początek zawodów o 17:00. Relacja na żywo na WP SportoweFakty.

Z Planicy Szymon Łożyński, dziennikarz WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty