Szokujące przypuszczenia ws. śmierci Antonina Hajka. "Nie żył już od pół roku"
Czeski dziennik "Blesk" twierdzi, że były skoczek narciarski najprawdopodobniej zmarł we wrześniu 2022 roku! To by oznaczało, że przez prawie pół roku malezyjska policja nie mogła odnaleźć ciała.
Poszukiwania Hajka trwały od początku października 2022 roku. Wtedy to rodzina byłego skoczka zgłosiła oficjalnie zaginięcie. Od tego momentu czeska, a później malezyjska, policja zaczęła działać.
Jak poinformował czeski "Blesk", są przypuszczenia, że były sportowiec wtedy już nie żył. - Lokalne, malezyjskie media już 30 września 2022 roku informowały o ciele nieznanego mężczyzny, które dryfowało w tamtych okolicach - można przeczytać. - Zauważył je jeden z pasażerów statku wycieczkowego i zadzwonił na policję. Straż przybrzeżna wysłała tam łódź poszukiwawczą, która jednak nie wyłowiła ciała. Ale jest duże prawdopodobieństwo, że skoczek nie żył już od pół roku".
Czeskie media również sugerują, że miejsce śmierci Hajka nie jest przypadkowe. W ostatnich czasie w życiu prywatnym skoczka wiele się zmieniło. Rozpadło się jego małżeństwo z Veroniką Pankovą (podobno Hajek wdał się w romans z jedną z reprezentantek kraju w skokach narciarskich). "Blesk" twierdzi, że Hajek nieprzypadkowo jesienią 2022 uciekł do Malezji.
- To właśnie w tym kraju spędzał każde wakacje, jak jeszcze żył z Pankovą - można przeczytać. - Kiedyś napisał w social mediach: "czas zbierze wszystkie elementy układanki". Czyżby wybrał miejsce swojej śmierci?
Czytaj więcej: Kiedyś byli parą. Po jego śmierci zamieściła wzruszający wpis >>
Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)