Poniedziałkowe deja vu. Dla niego kobiety zostawiały naczynia w zlewie i biegły przed telewizor

Adam Małysz potrafił połączyć ogień z wodą. Kiedy skakał, zamierały wszelkie polityczne i społeczne spory. Polacy byli zjednoczeni. Spowodował również, że sportem zainteresowały się kobiety. Jak nigdy przedtem.

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski
FOT PATRICK SEEGER / FOT. PATRICK SEEGER

Poniedziałkowe deja vu to cykl portalu WP SportoweFakty. Co poniedziałek znajdziecie w tym miejscu artykuły wspominające najważniejsze wydarzenia z historii sportu. Wydarzenia, które do dzisiaj - mimo upływu lat - nadal owiane są pewną tajemnicą. Dlatego niezmiennie wywołują emocje.

Artykuły są wzbogacone scenkami (wyraźnie oddzielonymi od reszty tekstu, napisanymi tłustym drukiem), które stanowią autorską wizję na tematu tego, co działo się wokół tych wydarzeń.

***

- Iza, Izuś, Izunia... Zrobiłem to, jestem, jestem... - wyraźnie wzruszony Adam Małysz rozpoczął rozmowę telefoniczną z żoną. - Jestem mistrzem świata!

Cisza w słuchawce potęgowała napięcie. Izabela Małysz nie mogła polecieć na zawody do Lahti, mimo że sam premier Jerzy Buzek proponował miejsce w samolocie rządowym.

- Adaś, jestem z ciebie dumna - nie ukrywała radości. Wyraźnie było słychać, że płacze. Płacze ze szczęścia. - Wiesz, że zawsze wierzyłam w twoją pasję. Kocham Cię.

- No dobra, mistrzostwo, mistrzostwem, ale powiedz mi, jak ci dzisiaj poszło na egzaminie ze wstępu do prawoznawstwa - skoczek nagle zmienił ton.

- Spasowały mi pytania, więc jestem dobrej myśli, powinna być świetna ocena.

- Zuch dziewczyna!

***

"Pojawił się bliżej niezidentyfikowany obiekt latający"

- Małysz jest obecnie najlepszym skoczkiem na świecie, nie ma na niego silnych - mówił przed mistrzostwami świata w Lahti, w 2001 roku legendarny niemiecki szkoleniowiec Reinhard Hess.

Wielu zarzucało zmarłemu w Wigilię 2007 roku trenerowi zbyt daleko posuniętą kurtuazję. Przecież 16 lat temu Hess miał w swojej kadrze Martina Schmitta. To właśnie ten skoczek miał na wiele lat zdominować tę dyscyplinę sportu. Dwukrotnie wygrywał klasyfikację generalną Pucharu Świata, miał już na koncie złoto z MŚ 1999, był też srebrnym medalistą igrzysk olimpijskich w Nagano. - Mamy następcę Jensa Weissfloga - rozpływali się w zachwytach niemieccy dziennikarze.

I nagle pojawił się on - Adam Małysz. Polak sprawił ogromną sensację wygrywając na przełomie 2000 i 2001 roku Turniej Czterech Skoczni. - Uwaga, pojawił się bliżej niezidentyfikowany obiekt latający - pisali fińscy komentatorzy.

Rzeczywiście, Małysz wygrał te prestiżowe nagrody z ogromną łatwością. Tym samym rozpoczął w kraju Małyszomanię. Polacy (miliony Polaków!) z zapartym tchem śledzili każdy ruch sympatycznego skoczka z charakterystycznym wąsem. - Swój chłop - mówił Kowalski do żony w przerwie między kolejnymi skokami.

ZOBACZ WIDEO: Adam Małysz: Bądźmy spokojni. Wygrane w końcu przyjdą

Tak, tak, do żony, która również siadała przed telewizorem z filiżanką kawy. Chyba nigdy przedtem kobiety nie interesowały się tak sportem, jak w tym okresie.

Skąd nagły wybuch formy Małysza? Na ten temat napisano już wiele tomów. Współpraca z "doktorami" (psycholog Jan Blecharz oraz fizjolog Jerzy Żołądź), słynna bułka z bananem, objęcie kadry narodowej przez Apoloniusza Tajnera... - Chyba najbardziej pomogły mi rozmowy z psychologiem - po latach stwierdził Małysz. - To on przekonał mnie, że jestem przygotowany do zwycięstw, do wielkich rzeczy. Wszystko zależało od mojej głowy. Bo ciało było przygotowane do medali. Przyszedł więc najwyższy czas, abym stał się mocny psychicznie. Po wielu godzinach ciężkiej pracy, udało się.

Przeskoczył skocznię!

Małysz rozbudził apetyty polskich kibiców nie tylko wyśmienitym startem podczas Turnieju Czterech Skoczni. W styczniu i lutym 2001 kontynuował fantastyczną passę. Wygrywał kolejne zawody, odebrał Schmittowi koszulkę lidera Pucharu Świata, czuł się fenomenalnie. A przed telewizorami zasiadało coraz więcej Polaków.

3 lutego - trzy tygodnie przed mistrzostwami świata - Małysz dokonał rzeczy niebywałej. Podczas konkursu w jaskini lwa, niemieckim Willingen, na skoczni K-120 uzyskał aż 151,5 metra! - Przeskoczył skocznię - skomentował w TVP Stanisław Snopek.

Organizatorzy mieli poważny problem z pomiarem odległości. Przez dłuższy czas tablica wyników była pusta.

Zobacz ten skok.
NA DRUGIEJ STRONIE PRZECZYTASZ W JAKI SPOSÓB MAŁYSZ "ROZWALIŁ SYSTEM" ORAZ JAKA BYŁA JEGO PIERWSZA MYŚL PO WYWALCZENIU ZŁOTA W LAHTI.
Czy Adam Małysz jest najpopularniejszym sportowcem w historii Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×