Kamil Stoch: Spokojnie można skoczyć dalej, w Trondheim jest gdzie lecieć

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP/EPA / PAP/EPA/Ned Alley / Kamil Stoch
PAP/EPA / PAP/EPA/Ned Alley / Kamil Stoch
zdjęcie autora artykułu

Kamil Stoch zdominował czwartkowy konkurs indywidualny w Trondheim. Nie dość, że reprezentant Polski wygrał zawody, to jeszcze pobił rekord skoczni. - Spokojnie można skoczyć dalej - mówi.

Zgodnie z prognozami, w Trondheim w czwartek wiało i to dość mocno. Z tego powodu jury zawodów obniżało belkę, a gdy w serii próbnej 148,5 metra uzyskał skaczący z pierwszego rozbiegu Markus Eisenbichler, rywalizację przerwano.

O 17:00 wiało już mniej, dzięki czemu konkurs doszedł do skutku. W nim Kamil Stoch ustanowił rekord skoczni, lądując na 146 metrze. W drugiej serii zawodów zameldował się pięć metrów bliżej, ale i tak nie pozostawił rywalom złudzeń. Wygrał różnicą 17 punktów nad drugim Stefanem Kraftem.

Aż strach zastanawiać się co by było, gdyby Stoch skakał nie z pierwszej, a choćby z drugiej belki startowej lub przy mocniejszym wietrze. - Były różne myśli, ale przede wszystkim chciałem zrobić wszystko tak, jak należy, skupić się na tym, co mam wykonać. Podświadomie mam takie przekonanie, że sędziowie dbają o nasze bezpieczeństwo i nie puściliby mnie w bardzo złych warunkach. Z drugiej strony miałem świadomość, że tu jest gdzie lecieć, spokojnie można skoczyć dalej i wylądować. Belka była niska, więc zbyt dużej prędkości i wysokości człowiek nie nabierze - ocenia Kamil Stoch w rozmowie z "TVP Sport".

Dla reprezentanta Polski było to 29. zwycięstwo w karierze i jeden z lepszych lotów na dużej skoczni w jego wykonaniu. - To był przedni lot. Szczerze powiem, że podczas skoku czerpałem radość z każdej dziesiątej sekundy. Latało się bardzo przyjemnie - mówi.

ZOBACZ WIDEO Piotr Żyła. Gitarzysta, który sprzedaje czapki

17 lat temu świetny skok w Trondheim oddał Adam Małysz, jeszcze na nieco mniejszej skoczni. Po fenomenalnej próbie w drugiej serii Apoloniusz Tajner łapał się za głowę. Teraz radość polskim kibicom dostarczył Stoch. - Nie można porównywać tych dwóch skoków. Po pierwsze Adam był innym zawodnikiem, skakał trochę inną techniką, była zupełnie inna skocznia, warunki i sprzęt. Adam był mistrzem w swoim czasie i nawet nie będę próbował się porównywać - komentuje Kamil Stoch.

W cyklu Raw Air 2018 Polak ma już 87,6 punktu przewagi nad drugim Robertem Johanssonem. W klasyfikacji generalnej Pucharu Świata wyprzedza natomiast Richarda Freitaga aż o 245 punktów.

Źródło artykułu: