Skoki narciarskie. Puchar Świata w Wiśle w styczniu? Apoloniusz Tajner nie ma dobrych wieści

Zdjęcie okładkowe artykułu: Expa/Newspix.pl / Rafał Rusek/Press Focus / Na zdjęciu: Apoloniusz Tajner
Expa/Newspix.pl / Rafał Rusek/Press Focus / Na zdjęciu: Apoloniusz Tajner
zdjęcie autora artykułu

Organizatorzy inauguracji PŚ w Wiśle mają dość i chcą innego, styczniowego terminu dla ich zawodów. Sceptycznie podchodzi jednak do tego pomysłu Apoloniusz Tajner. Prezes PZN zabrał także głos w sprawie wczesnej pory niedzielnego konkursu.

W tym artykule dowiesz się o:

[b]

Szymon Łożyński, WP SportoweFakty: [/b]Sporo kontrowersji budziła godzina niedzielnych zawodów indywidualnych. Konkurs rozpoczął się o 11:30, mimo że wtedy w Wiśle zwykle mocno wieje. Czy jako Polski Związek Narciarski mieliście wpływ na godzinę rozpoczęcia konkursu, czy jednak decydujący głos miała Telewizja Polska?

Mieliśmy już wcześniej informację, że konkurs rozpocznie się o takiej porze, ponieważ musiały do transmisji dostosować się także inne telewizje. Najprawdopodobniej właśnie z powodu Eurowizji Junior była taka pora zawodów.

Organizatorzy inauguracji PŚ w Wiśle po trzech latach chcieliby zagościć w kalendarzu cyklu w innym terminie, najlepiej w styczniu. Czy jest na to w ogóle realna szansa?

To nie jest takie proste. Członkiem komisji skoków jest Adam Małysz, a komisji kalendarzowej Wojciech Gumny. Od lat jeździmy na jesienne i wiosenne kongresy do Zurichu, gdzie zapadają decyzje dotyczące kalendarza Pucharu Świata i wiem, że o drugi termin dla Polski w styczniu, lutym, czy nawet w marcu jest bardzo trudno.

Po prostu w tych terminach inne kraje organizują nam zawody. Raz (w 2017 roku - przyp. red.) mieliśmy taką sytuację, że w styczniu odbyły się konkursy w Zakopanem i Wiśle, ale to dlatego, że z kalendarza wypadła inna miejscowość. Pamiętam, że wtedy w Zurichu spotkałem się z Walterem Hoferem, dowiedziałem się, że jest wolne miejsce, i szybko je zaklepaliśmy. Do tego chętnych do organizacji Pucharu Świata jest coraz więcej, dlatego robi się ciasno.

Zdaję sobie sprawę, że organizator tak by chciał. Z drugiej strony organizując skutecznie inaugurację Pucharu Świata w tak wczesnym terminie pokazujemy, że dajemy radę, gdy nikt inny by się tego nie podjął. Na przyszły sezon inauguracja znów jest zaplanowana w Wiśle. Gdyby pojawiła się jednak możliwość, aby zmagania w Wiśle odbyły się w terminie bliskim konkursu w Zakopanem, to na pewno byśmy skorzystali. Systemowo takiego Pucharu Świata jednak nie dostaniemy.

ZOBACZ WIDEO: Skoki narciarskie. PZN nie zapłacił ani złotówki za nowe buty. "Na badania jest specjalny grant"

Czytaj także: na ten szczegół po upadku Piotra Żyły nie zwróciliśmy uwagi. Rafał Kot wyjaśnił o co chodzi

Jest pan zadowolony z wyniku sportowego Polaków i organizacji zawodów w Wiśle?

Udało się doprowadzić skocznię do skakania i to należy ocenić na plus. Natomiast jeśli chodzi o formę sportową Biało-Czerwonych, to po prostu nasi reprezentanci potwierdzili dobrą dyspozycję. Na pewno nie było łatwo, ponieważ zawody odbywały się z niskich rozbiegów, z których na tej skoczni skacze się rzadko.

Generalnie zawody w Wiśle pokazały, że znów podniósł się poziom sportowy konkurencji. Zawodnicy skakali daleko mimo niskich prędkości na rozbiegu. W tej ścisłej czołówce są również Polacy. Nie ulega jednak wątpliwości, że niedzielny konkurs wypadł nieco słabiej niż mogliśmy oczekiwać, ale nic złego się nie dzieje.

Czy zwycięstwo Austriaków w konkursie drużynowym w Wiśle pana zaskoczyło?

Na pewno zaskakujące było to, że skakali całą grupą bardzo dobrze. W ich przypadku tak wysoka forma może być jednak efektem świeżości, czyli poluzowania u nich treningów tuż przed sezonem. U naszych skoczków wyczuwało się natomiast jeszcze brak świeżości. Wynikało to z faktu, że Doleżal prowadził treningi do samej inauguracji.

Ta świeżość, na początku sezonu, nie jest jednak najważniejsza. Zarówno w sobotę jak i niedziele mieliśmy Polaków na podium. Natomiast w naszym zespole są jeszcze duże rezerwy. Celem głównym są mistrzostwa świata w lotach i klasyfikacja generalna Pucharu Świata, więc trzeba wytrzymać cztery miesiące rywalizacji. Dlatego kondycja musi być bardzo dobra i przed inauguracją - moim zdaniem - nie był jeszcze czas, żeby poluzowywać treningi.

Czytaj także: Walter Hofer jednoznacznie o zawodach w Polsce. "Nie ma dyskusji"

Czy po niezłym początku w wykonaniu Polaków, Michalowi Doleżalowi łatwiej będzie prowadzić zespół w kolejnych konkursach?

Na pewno taki początek mu pomoże, chociaż już przed sezonem był bardzo spokojny. Natomiast po konkursach się uśmiechał i podkreślał, że mamy jeszcze bardzo duże rezerwy. Także może nie jest jeszcze rewelacyjnie, ale jest w porządku.

Źródło artykułu: