Dawid Góra: Kubacki doskonale wiedział, co mówi. Zasłużył na medal [OPINIA]
Przez perturbacje związane z pandemią, kontuzję Kamila Stocha i średnio grzeczne zachowanie Stefana Horngachera, Polacy przeszli piekielnie trudne przygotowania do igrzysk olimpijskich. Ale udowodnili, że doświadczenia nie da się niczym zastąpić.
Największy, bo jak twierdzi, medal wywalczony podczas igrzysk smakuje szczególnie. A przecież jest zarówno zwycięzcą Turnieju Czterech Skoczni, jak i mistrzem świata. Musi wiedzieć, co mówi. W dodatku warunki fizyczne Dawida nigdy nie były oceniane szczególnie wysoko. Zawsze więcej w tym względzie mówiło się o Kamilu i, w szczególności, o Piotrze. Dawid ciężką pracą najpierw osiągnął niezwykle wysoki pułap jakości swoich skoków, a kiedy przyszedł dołek formy, nie załamał się. Robił swoje. Wciąż powtarzał, że do optimum nie brakuje wiele. W niedzielę okazało się, że doskonale zdawał sobie sprawę z tego, w którym miejscu swojej kariery się znajduje.
Stoch zresztą też wywalczył bardzo wysoką lokatę (6.). Przecież do tej pory miał nieudany sezon. Potem przyplątała się kontuzja. A Piotrowi i Dawidowi - koronawirus. Wreszcie, kiedy Polacy przedstawili światu swoje nowe buty, korzystając z nich podczas konkursu w Willingen, wkroczył Stefan Horngacher, który zgłosił co do nich wątpliwości. Czy miał rację, czy nie, zasadny wydaje się komentarz Kamila Stocha, który stwierdził wprost, że zachowanie Austraka było dziecinne, a donosić można w przedszkolu. W dorosłym życiu sprawę wyjaśnia się między sobą.
ZOBACZ WIDEO: Polak dokonał niemożliwego. Mateusz Sochowicz wystartuje na igrzyskach mimo fatalnego wypadku
Ja tylko dodam, że żaden z Niemców nie wywalczył miejsca w czołowej dziesiątce niedzielnego konkursu olimpijskiego. Nie wiem, czy wynika to z tego, że Horngacher za bardzo obserwował przeciwników, a za mało własnych podopiecznych, ale być może będzie to dla niego jakaś nauczka.
Na szczęście dziś nie ma miejsca na antagonizowanie. Dziś trzeba się cieszyć. Bo mimo niezłych treningów i kwalifikacji w wykonaniu Polaków, trudno było przypuszczać, że po tak trudnej pierwszej części sezonu, wrócimy z Pekinu z medalem. A to właśnie się dzieje. W dodatku to dopiero pierwszy konkurs. Poza mikstem, czeka nas jeszcze indywidualna rywalizacja na dużej skoczni. No i konkurs drużynowy, na który po tym, czego dokonali Polacy 6 lutego, można spojrzeć z większą nadzieją niż dotychczas.
Co to był za dzień dla Polaków! Zobacz podsumowanie niedzieli w Pekinie >>
Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)