Ogromny kryzys skoków. Czy jest nadzieja na przyszłość?

Czasy, gdy w zawodach drużynowych w lotach narciarskich mogliśmy oglądać przynajmniej 10 ekip, odeszły do lamusa. Teraz trudno zebrać ósemkę, a poza wielką szóstką próżno szukać wysokiego poziomu. Przyszłość, też dla nas, nie zapowiada się kolorowo.

Arkadiusz Dudziak
Arkadiusz Dudziak
Kamil Stoch PAP/EPA / Terje Bendiksby / Na zdjęciu: Kamil Stoch
Mistrzostwa świata w lotach w Oberstdorfie. Jest 2008 rok, a na starcie zawodów drużynowych staje aż 13 ekip w tym m.in. Francja, Szwecja czy Kazachstan. Cztery lata wcześniej czwórkę była w stanie złożyć nawet Białoruś. Były czasy, gdy na najważniejszych zawodach drużynowych stawało ok. 10 ekip i oglądaliśmy emocjonującą walkę o wejście do ósemki. To odeszło już do lamusa.

Wielka szóstka i długo nic

Wszystko to dlatego, że od mniej więcej 2010 roku nastąpiły duże problemy skoków. Ekipy Finlandii i Czech, które były stałymi gośćmi w drugiej serii zawodów, przeżywały ogromny kryzys. W przypadku naszego południowego sąsiada teraz możemy mówić nawet o powolnej agonii. Rywalizację o medale i podia PŚ w skokach narciarskich zabetonowało w zasadzie 6 ekip: Niemcy, Austria, Polska, Japonia, Słowenia oraz Norwegia. Pokonanie ich graniczyło z cudem.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zimowa wyprawa żony skoczka. I to nie byle jaka!

Po pierwsze - obniżyło to ciekawość zawodów drużynowych dla widzów spoza krajów wielkiej szóstki, a po drugie inne ekipy nie za bardzo widziały sens wystawiania drużyny. Poza Szwajcarami, Rosjanami i czasem Finami coraz rzadziej oglądaliśmy inne ekipy. Na obecnych MŚ w lotach nie oglądamy w ogóle pojedynczych zawodników z Francji, Szwecji, Białorusi, a jedyny Czech odpadł w kwalifikacjach. Także Amerykanie i Kanadyjczycy mają problem ze złożeniem drużyny - do Vikersund wysłali po jednym zawodniku.

Pechowa siódemka. Czy to będzie stały widok?

Na starcie niedzielnego konkursu drużynowego stanie 7 ekip. Poza wielką szóstką drużynę wystawiła jeszcze Finlandia, choć przez długi czas było to niepewne. Ostatecznie jednak Suomi wystąpią, ale raczej wiadomo, że z góry są skazani na ostatnie miejsce w tej rywalizacji.

Czy to apogeum kryzysu? Nie, bo on już trwa od kilku lat. Od 2016 roku nie mieliśmy więcej drużyn niż osiem na MŚ w lotach narciarskich. Tyle by wystartowało pewnie i w Vikersund, bowiem nie zapominajmy o Rosji, która w normalnych warunkach bez problemu złożyłaby czwórkę. Sborna jednak sama wykluczyła się z rywalizacji, atakując Ukrainę.

Czy będzie jeszcze gorzej?

Jest na to duża szansa. Poza Rosjanami i ciekawym pokoleniem do którego należą m.in. Danił Sadrejew i Ilja Mankow ciężko nawet o pojedyncze wielkie talenty. A nawet jeśli się takie trafią, to zawodnicy z mniej rozwiniętych krajów w skokach tak jak Czech Viktor Polasek czy Kazach Siergiej Tkaczenko nie mogą rozwinąć skrzydeł. Do tego jeden z krajów wielkiej szóstki będzie najpewniej miał niedługo ogromne spore problemy.

A będzie nim Polska. Nikt kariery oczywiście takim gwiazdom jak Kamil Stoch, Dawid Kubacki czy Piotr Żyła nie kończy, jednak nie da się ukryć, że do młodych ci skoczkowie nie należą. Niech startują jak najdłużej, bo jak na razie następców za bardzo nie widać. Bardziej więc prawdopodobne, że za kilka lat wielka szóstka stanie się wielką piątką, a nas czeka walka na mistrzowskich imprezach o szóstą lokatę - najpewniej z Rosjanami, jeśli w końcu ich kraj zakończy wojnę.

Początek rywalizacji w konkursie drużynowym w Vikersund w niedzielę 13 marca o godz. 16:30.

Czytaj więcej:
Szokujący gest rosyjskich hokeistów! Minister pyta: Chcecie tego w całej Europie?
Ludzie łapali się za głowy. Stoch przeżył sportowy koszmar

Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)

Czy Biało-Czerwoni wywalczą medal w niedzielę w Vikersund?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×