PTC Gdynia Open: Robertson królem Gdyni

Polska po raz kolejny okazała się szczęśliwa dla Neila Robertsona. Po zaciętym, trwającym blisko trzy godziny finale, Australijczyk pokonał Jamiego Burnetta i obronił tytuł sprzed roku.

Grzegorz Lemański
Grzegorz Lemański

Początek spotkania należał do mistrza świata z 2010 roku, który szybko osiągnął olbrzymią przewagę. Jamie Burnett, wyraźnie zestresowany skalą i wagą spotkania, popełniał katastrofalne błędy, oddając praktycznie bez walki pierwszego frejma. Druga partia również padła łupem Neila Robertsona, który swoją dominację przy stole potwierdził 118-punktowym brejkiem.

Na Australijczyka nie było mocnych także w trzeciej odsłonie. Po błyskawicznym początku oddał co prawda na chwilę inicjatywę w ręce rywala, ale pobyt Szkota przy stole trwał zaledwie kilka minut. Po wbiciu 24. punktów Burnett spudłował prostą czerwoną i oddał miejsce przy stole. Robertson skorzystał z prezentu i szybko wyszedł na prowadzenie 74-24. Na ostatniej czerwonej popełnił co prawda prosty błąd, ale w tamtym momencie frejm był już rozstrzygnięty.

Gdy wydawało się, że fani zgromadzeni w Hali Sportowo-Widowiskowej nie będą mieli okazji długo cieszyć się finałowym pojedynkiem, nastąpił nagły zwrot akcji. Jamie Burnett odzyskał nagle wysoką formę z pojedynku z Michaelem Holtem i zaczął mozolnie odrabiać straty. Nie obeszło się również bez pomocy Robertsona, który kilkakrotnie mógł zakończyć spotkanie, ale mylił się w najmniej spodziewanych momentach. W efekcie Jamie Burnett doprowadził do wyrównania i o zwycięstwie musiał przesądził siódmy, decydujący frejm.
Neil Robertson po raz drugi wygrał organizowane w Polsce zawody z cyklu PTC. Neil Robertson po raz drugi wygrał organizowane w Polsce zawody z cyklu PTC.
W nim kibice obejrzeli długą, trwająca blisko 50 minut taktyczną rozgrywkę, w której zawodnicy, bardziej niż wbijaniem bil do kieszeni, byli zainteresowani szukaniem odstawnych i ustawianiem snookerów. Sytuacja na stole zmieniała się jak w kalejdoskopie i przez większą część frejma ciężko było wyłonić zwycięzcę. W końcówce lepszą sytuację miał Jamie Burnett, który zdołał przełamać impas i wyszedł na prowadzenie 51:21. Popełnił jednak fatalny błąd na przedostatnim kolorze, pozostawiając Robertsonowi otwartą drogę do końcowego zwycięstwa.

Za triumf w gdyńskim turnieju Neil Robertson otrzymał okazały puchar oraz złoty medal. Na konto australijskiego snookerzysty wpłynęło także 12 000 euro oraz 2000 punktów rankingowych.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×