Dreszczowiec w finale Antwerp Open
"Come back king" - taki tytuł może nosić Mark Selby po turnieju PTC rozgrywanym w Antwerpii. Anglik przegrywał w finale już 1:3, ale zdołał się odrodzić i przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść.
Pojedynek Ronniego O'Sullivana i Marka Selby’ego od samego początku zapowiadał olbrzymie emocje. Obaj snookerzyści niejednokrotnie bowiem udowadniali, że potrafią stworzyć niesamowity spektakl, który porwie kibiców i rozpali ich do czerwności.
Nadzieje na pasjonującą rywalizację nie okazały się płonne. Siedem emocjonujących frejmów okraszonych perfekcyjnymi trafieniami, precyzyjnymi odstawnymi, niemożliwymi do ustawienia snookerami i jeszcze efektowniejszymi ucieczkami - taki był finał Antwerp Open 2013.
Od tego momentu perfekcyjnie funkcjonująca maszyna zaczęła się jednak zacinać. Ronnie O’Sullivan popełniał coraz więcej niewymuszonych błędów, pozwalając rywalowi na rozwinięcie skrzydeł i odzyskanie wiary w swoje umiejętności. Dość powiedzieć, że "The Rocket" w dwóch frejmach nie zaliczył nawet jednego trafienia, zdobywając zaledwie siedem punktów po faulu rywala.
Losy finału musiały rozstrzygnąć się więc w siódmym, decydującym frejmie. W nim prowadzenie szybko objął Ronnie, wykorzystując wątpliwy faul rywala. Jego licznik zatrzymał się jednak na 36 punktach, co nie wystarczyło do końcowego zwycięstwa. Mark Selby nie zmarnował podarowanego prezentu i pięknym czyszczeniem zapewnił sobie piąte zwycięstwo w turniejach z serii PTC.
Szansa na kolejne już za niecałe 3 miesiące. Na początku lutego najlepsi zawodnicy przyjadą do Polski, by walczyć o zwycięstwo w Gdynia Open. Przedtem jednak rywalizacja w Champion of Champions oraz jeden z elementów snookerowego Wielkiego Szlema - UK Championship.
Finał:
Mark Selby - Ronnie O'Sullivan 4:3
0-74, 70-48, 28-78, 56-68, 119-0, 130 (126)-7, 77-36