Dramat na Clout MMA 4
O dużym rozczarowaniu mogą mówić kibice śledzący walkę Kamila Mindy i Daniela Omielańczuka. Obiecujący początek starcia zwiastował wielkie emocje, jednak Kamil Minda tuż po pierwszej rundzie upadł na matę, sygnalizując kontuzję.
Prowadzony przez Mirosława Oknińskiego Minda nie zamierzał jednak poddać się bez walki. Za “King Kongiem” przemawiały też warunki fizyczne, gdyż był o ponad 8 kilogramów cięższy od rywala.
Od początku walki inicjatywę próbował przejąć Minda. Podopieczny Mirosława Oknińskiego agresywnie ruszył na rywala, który jednak nie robił sobie wiele z ciosów rywala i kilkukrotnie skutecznie skontrował rywala.
ZOBACZ WIDEO: Brutalne słowa nt. polskiego pięściarza. "To powinien być absolutny koniec"Tuż po zakończeniu pierwszej rundy Kamil Minda osunął się na ziemię, sygnalizując kontuzję ręki. W trakcie wyprowadzania jednego z ciosów u zawodnika prawdopodobnie doszło do zerwania prawego bicepsa. "King Kong" nie był w stanie kontynuować walki, przez co zwycięstwo powędrowało na konto Omielańczuka.
Po zakończeniu walki były zawodnik UFC przyznał, że ni odczuł żadnego z ciosów Mindy. Omielańczuk zaznaczył też, że do Clout MMA przybył już po przejściu na sportową emeryturę, dlatego nie ma dla siebie wymarzonego przeciwnika.
Czytaj też:
Przyszły zięć Tajnera dołącza do freak fightów
Żona Tysona Fury'ego błyszczała na gali w Arabii Saudyjskiej