Jedna z bardziej przykrych historii polskiego sportu. Chodzi o złoty medal igrzysk

Dla kolegów i przyjaciół był "dziadziusiem", dla rywali z ringu "dżentelmenem". Podczas finału olimpijskiego w Rzymie w 1960 roku Tadeusz Walasek padł ofiarą jednej z największych pomyłek sędziowskich w boksie.

Piotr Bobakowski
Piotr Bobakowski
PAP/Baczkowski PAP/Baczkowski
Tadeusz Walasek (na zdjęciu) zaliczany jest do grona najlepszych zawodników wagi średniej w historii polskiego boksu. Urodził się równo 80 lat temu - 15 lipca 1936 roku w Elżbiecinie koło Łomży. Zmarł 4 listopada 2011 r. w Wołominie.

W trakcie pięknej kariery zawodniczej zdobył dwa medale olimpijskie - srebrny w Rzymie (1960) i brązowy w Tokio (1964). Był mistrzem Europy z Belgradu (1961) i siedmiokrotnym mistrzem Polski (w latach 1958-64). 32 razy reprezentował Polskę, wygrywając 28 walk i przegrywając cztery. W karierze stoczył 421 walk (378 wygrał, 9 zremisował i 34 przegrał).

Walasek został skrzywdzony przez sędziów na igrzyskach w Rzymie. Wrócił z Włoch ze srebrnym medalem, ale polscy kibice boksu zorganizowali zbiórkę pieniędzy i ufundowali mu replikę złotego medalu.

Na kolejnych podstronach przypominamy historię popularnego w światku bokserskim "dziadziusia".
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×