To nie jest żart! Te dyscypliny naprawdę pojawiły się podczas igrzysk olimpijskich

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP/EPA /  /
PAP/EPA / /
zdjęcie autora artykułu

Historia IO to nie tylko wielkie gwiazdy, medale, emocje i obrazy zostające w naszych głowach na zawsze. To także rywalizacja w sportach, które w naszej dzisiejszej ocenie ocierały się o śmieszność.

W tym artykule dowiesz się o:

Wyścigi BMX-ów, chód (w którym kiedyś trzymaliśmy mocno kciuki za Roberta Korzeniowskiego) czy pływanie synchroniczne. Kibice tylko się uśmiechają na myśl o najbardziej egzotycznych i niespotykanych dyscyplinach będących w programie Rio 2016.

Ale to przecież nic w porównaniu do sportów, które w przeszłości zagościły na olimpijskiej arenie. Międzynarodowy Komitet Olimpijski akceptował rywalizację w dyscyplinach, które obecnie wywołują u nas nie tylko ironiczny uśmiech, ale po prostu śmiech do rozpuku.

Bo jak inaczej skomentować... strzelanie do gołębi? A przecież to dopiero pierwszy przykład z brzegu. Jest ich o wiele więcej. Zapraszamy na niezwykłą podróż.

Strzelanie do gołębi

Ta "dyscyplina sportowa" pojawiła się w programie IO tylko raz - w 1900 roku, w Paryżu. Zawodnicy strzelali do żywych gołębi, które kolejno wypuszczano w powietrze. Jeżeli sportowiec chybił dwukrotnie z rzędu, odpadał z rywalizacji.

Najlepszym okazał się Leon de Lunden, który wywalczył złoty medal dla Belgii. Lunden zabił 21 gołębi. Rywalizacja była wyjątkowo krwawa. Na szczęście nie pozwolono na jej kontynuację podczas kolejnych igrzysk i skreślono z listy. Do głosu doszli przedstawiciele organizacji obrony zwierząt.

Nie tylko w dawnych czasach działacze mieli dziwne pomysły. Bo jak inaczej nazwać rywalizację w pływaniu synchronicznym... solo?

Solowe pływanie synchroniczne

Pływanie synchroniczne jest cały czas w programie igrzysk. Najlepszych z najlepszych zobaczymy również w Rio de Janeiro. Sportowcy będą walczyli o medale w duetach i klasyfikacji drużynowej.

Trzykrotnie (1984, 1988 i 1992) w programie IO znalazło się solowe pływanie synchroniczne. Sama nazwa tej dyscypliny jest już sprzecznością. "Solo" i "synchroniczne" - przecież te dwa słowa się wykluczają. Pomysłodawcą takiej rywalizacji chodziło o zsynchronizowanie układów prezentowanych przez sportowców z muzyką.

Ponad 110 lat temu miejsce podczas igrzysk przyznano innej dyscyplinie związanej z wodą.

Czy można walczyć o medale olimpijskie leżąc po prostu na wodzie i nie wykonując ruchów? Można! W 1904 roku sportowcy (zgłosili się tylko Amerykanie) rywalizowali w dryfowaniu. Dyscyplina miała wyłonić najlepszego zawodnika, który potrafił unosić się na wodzie z zanurzoną głową.

O wiele bardziej znaną dyscypliną jest przeciąganie liny. Któż z nas nie uczestniczył w takich zawodach? A to w szkole, a to na wakacyjnym obozie, a to podczas festynu miejskiego. Ale żeby walczyć o medale igrzysk?

Było to możliwe w latach 1900-1920. Każdy kraj mogło reprezentować kilka zespołów, dlatego np. w 1908 roku Wielka Brytania zdobyła komplet medali.

Kolejne dyscyplina przypominała obrazki rodem z Dzikiego Zachodu.

Pojedynki i wspinanie się po linie

Dwukrotnie sportowcy mogli walczyć o olimpijskie medale po prostu do siebie strzelając. Dwóch zawodników stawało naprzeciw siebie w specjalnych maskach i z pistoletami naładowanymi specjalnie przygotowanymi woskowymi pociskami. Zadanie było proste: wygrywa ten, kto jako pierwszy trafi rywala w twarz.

Ot, taka olimpijska wersja kowbojskich pojedynków, które doskonale znamy z westernów.

O wiele dłuższą historię miało wspinanie się po linie. Ta gimnastyczna dyscyplina była obecna podczas IO aż czterokrotnie (1896, 1904, 1924 i 1932). Zwycięzcą zostawał zawodnik, który najszybciej wspiął się na maszt właśnie po linie. Ciekawostka, w 1924 roku triumfator potrzebował na to 7,2 sekundy. Wygrał złoto zaledwie o 0,2 s.

Opracował MB

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (3)
avatar
Lesław Nowak
5.08.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
jak już to pomysłodawcom  
avatar
Jan III
4.08.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
To mi pachnie "Księgą Guinessa"...wiele rekordów też bardzo śmiesznych, a KG nie chce uznać rekordu świata w biegu na 100 m mr Stasia Kowalskiego ze Świdnicy. Pan Stasiu, lat 106 !, ustanowił Czytaj całość
avatar
Zdzisław Ciapaty
4.08.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
różne zawody, wyciąganie ch... z wody....